Zespół Mazowsze dał występ na imprezie z okazji wybudowania domu jednego z polskich milionerów. Występował w garażu, a zamiast tradycyjnych, ludowych strojów tancerze i soliści mieli na sobie codzienne ubrania. Śpiewali o polowaniu, piciu wódki i budowaniu domu. Ich menadżer nie widzi w tym problemu, jednak sprawą zajął się w poniedziałek sejmik województwa.
Mazowsze zostało wynajęte na występ w domu jednego z bogatych polskich biznesmenów. Okazją była chęć pochwalenia się świeżo wybudowaną posiadłością.
"Gdzieś znika Mazowsze"
Zespół specjalnie przygotowane teksty, o budowie domu czy piciu wódki, zaśpiewał na melodię ludową. Tancerze i soliści zrezygnowali z ludowych strojów, w których zwykle występują. Na ten jeden wieczór założyli codzienne stroje. Jak wspomina jeden z tancerzy - niektórzy mieli na sobie dresy.
- Członkowie zespołu byli oburzeni tym występem. Zagrali w garażu w dresach. Ja pracuję w zespole ponad 20 lat i jeszcze czegoś tak koszmarnego nie widziałem. Jest planowany kolejny występ dla tego biznesmena. Artyści dostali już teksty np. o tym, że na stole stoi półlitrówka i jakaś kobieta każe sobie ją podać w żyłę – łapie się za głowę Konrad Goljanek, do niedawna tancerz Mazowsza.
- Gdzieś znika Mazowsze, a tworzy się jakiś dziwny twór - krytykuje.
Kilka dni temu Goljanek został dyscyplinarnie zwolniony, za niepodpisanie listy obecności na próbie.
Portal tvnwarszawa.pl dotarł do nagrania z tego występu:
"Problem w finansowaniu"
Występ potępia również radny sejmiku wojewódzkiego i wiceprzewodniczący komisji kultury Grzegorz Pietruczuk.
- Nie może być tak, że zespół, który jest naszą narodową wizytówką bierze udział w takich imprezach. Moim zdaniem problem leży w finansowaniu zespołu, bo urząd marszałkowski za mało daje na zespół i stąd biorą się pomysły na tak absurdalne występy – uważa radny.
To na jego wniosek w poniedziałek zwołano specjalne posiedzenie komisji kultury i dziedzictwa narodowego Sejmiku Województwa Mazowieckiego. Szefostwo zespołu tłumaczyło się tam z występu.
O problemach finansowych Mazowsza informowaliśmy już w lutym. Zespół protestował przed stołecznym ratuszem.
Biznesmen jak papież
Krzysztof Kurlej, menadżer Mazowsza, nie widzi w nim niczego skandalicznego, a - jak mówi - zmiany tekstu piosenek pod kątem odbiorcy zdarzają się od kilkudziesięciu lat.
- Były to piosenki pisane dla określonych celów, określonych osób i z określonym tekstem. Zespół dawał podobne występy dla papieża Jana Pawła II, dla profesora Bliklego (z okazji urodzin jego firmy), dla byłego prezydenta Kwaśniewskiego, dla obecnego prezydenta Komorowskiego – przekonywał menadżer. Jak dodał, są to okazjonalne i jednorazowe wykonania.
- Faktycznie zaproszono nas na koncert z okazji otwarcia domu. Skorzystaliśmy z tej okazji tylko z jednego powodu: to jest pan, który ma olbrzymi potencjał i to jest pan, który miał nam pomóc w zakupie biletów na jedną z zagranicznych tras zespołu – wyjaśniał Kurlej.
Jak dowiedzieliśmy się w biurze prasowym urzędu marszałkowskiego, zespół otrzymał za występ 50 tysięcy złotych.
Bartłomiej Frymus - b.frymus@tvn.pl //mz