Nowa sala w muzeum na Starówce, specjalna edycja karty miejskiej, cztery murale i nazwa dla mostu, przepchnięta wbrew woli mieszkańców - bilans Roku Marii Skłodowskiej-Curie w Warszawie jest nader skromny.
Podsumowując 2011 rok, który decyzją parlamentu został ogłoszony Rokiem Marii Skłodowskiej-Curie, nie sposób nie odwołać się do roku 2010. Jego bohaterem był Fryderyk Chopin. Nie była to rola drugoplanowa. Mnogość i różnorodność inicjatyw chopinowskich spowodowała, że pod koniec roku mieliśmy wręcz przesyt polonezów i mazurków.
Chopin był bogatszy
Jednak Rok Chopinowski zostawił po sobie kilka trwałych inicjatyw. Należy tu wymienić nowoczesne Muzeum Chopina wraz z nowym budynkiem Centrum Chopinowskiego, nowy pawilon w Żelazowej Woli, znakomity letni festiwal Chopin i Jego Europa, kilka interesujących płyt z muzyką polskiego kompozytora, czy wreszcie ławki chopinowskie na Krakowskim Przedmieściu (choć budzą pewne wątpliwości, turystom zazwyczaj się podobają).
Rok później ministerstwo kultury i Warszawa nie były już tak hojne. Warszawski ratusz szczyci się, że budżet poświęcony obchodom roku noblistki był o ponad 96 procent mniejszy, niż w przypadku wielkiego kompozytora i wyniósł 865 506 zł.
Muzeum z nową szopą
Skłodowska-Curie nie doczekała się nowego spektakularnego muzeum. Placówka otworzona w 1967 roku przy ul. Freta zachowała skromny charakter.
- Inni mają multimedia, u nas jest oryginalny XIX-wieczny zegar i skrzypiąca podłoga. Staramy się utrzymać klimat epoki. Ludzie tęsknią do takich miejsc, dlatego nas doceniają - mówi Małgorzata Sobieszczak-Marciniak, dyrektorka muzeum.
W maju udało się utworzyć nową salę. Twórcy ekspozycji odtworzyli pierwsze laboratorium Marii i Piotra Curie, czyli... starą szopę, w której - mimo spartańskich warunków - uczeni dokonali odkrycia polonu i radu. Sala została wyposażona w sprzęt laboratoryjny i proste meble z epoki (nie są to niestety oryginały).
W minionym roku muzeum na Starym Mieście odwiedziło ponad 30 tys. osób.
Pomnik był w planach
Poza plany i dyskusje nie wyszły pomysły ustawienia pomnika uczonej koło muzeum.
- W mojej opinii chodnik jest zbyt wąski, nie ma tam miejsca na pomniki. Zastanawiamy się nad podświetleniem budynku albo ustawieniem małej ławeczki - opowiada Sobieszczak-Marciniak. Można jednak wątpić, czy kolejny monument (jest już jeden przy Wawelskiej) albo tablica (są co najmniej trzy) utrwaliłby dzieło noblistki i przypomniał jej warszawskie korzenie. Ratusz słusznie postawił na murale.
Murale zostały, instalacje zniszczyli
W ramach akcji "Urodziłam się w Warszawie" ("I was born in Warsaw") powstały aż cztery: przy ul. Lipowej nieopodal Biblioteki Uniwersyteckiej, przy stacji Metro Centrum (miejsce dworca kolei warszawsko-wiedeńskiej, z którego w 1891 roku młoda Maria Skłodowska odjechała do Paryża), na budynku Instytutu Onkologii (dawniej Radowego) przy ul. Wawelskiej oraz na budynku przy ul. Nowolipki 11 (w tej okolicy mieszkała rodzina Skłodowskich). Ten ostatni, bardzo udany, nieoczywisty, zajmuje całą ścianę wysokiego bloku na Muranowie. Jednak mural ze swojej natury jest krótkotrwały, za kilka lat pozostaną po nim tylko zdjęcia i wspomnienia.
Jeszcze bardziej ulotne okazały się instalacje inspirowane jej życiem i osiągnięciami naukowymi. Artystyczne interwencje, które tworzyły ścieżkę tematyczną, budziły mieszane uczucia. Jednak zanim dyskusja o nich na dobre się rozkręciła, niemal wszystkie zostały zniszczone. Chuliganom nie udało się zdemolować tylko siedzisk symbolizujących pierwiastki, które ustawiono na skwerze obok hotelu Bristol.
- Cóż, mamy takie społeczeństwo, które potrafi zniszczyć wszystko. Ale to nie powód, żeby niczego nie robić - rozkłada ręce szefowa Muzeum Marii Skłodowskiej-Curie.
Ścieżki dla turystów
Przetrwała ścieżka turystyczna poświęcona uczonej. Jej opis można znaleźć na miejskiej stronie warsawtour.pl. Powstał także prosty audioprzewodnik, który można ściągnąć ze strony ratusza. W porównaniu z innymi tego typu dźwiękowymi bedekerami (np. tym zrobionym przez Pracownię Etnograficzną), przewodnik wypada jednak słabo.
Miasto uczyniło także ziewającą Skłodowską-Curie twarzą Nocy Muzeów, a Zarząd Transportu Miejskiego wprowadził do obiegu specjalną edycję karty miejskiej. Narodowy Bank Polski wydał kolekcjonerski banknot o nominale 20 zł, a Poczta Polska - znaczek z wizerunkiem noblistki.
Patronka mimo woli (warszawiaków)
Możnaby też odnotować kilka - nieznanych szerszej publiczności - konkursów, konferencji, wystaw i publikacji. Jedna z nich spodobała się warszawskim urzędnikom na tyle, że postanowili kupić 200 sztuk i rozdać radnym.
- Zamówiliśmy 200 egzemplarzy książki ze specjalną obwolutą, ze znakiem promocyjnym oraz krótkim przesłaniem prezydent Warszawy. Jeden egzemplarz kosztował 49,90 zł. Przeznaczyliśmy je do rozdania osobom, które będą najbardziej właściwe dla promocji Warszawy jako rodzinnego miasta Marii Skłodowskiej-Curie. Uznaliśmy, że radni należą do osób, które w swoich środowiskach mogą upowszechnić informację o związkach noblistki z Warszawą - tłumaczy Andrzej Mańkowski, zastępca dyrektora biura promocji w ratuszu.
Książki zostały wręczone radnym podczas sesji, na której przegłosowano nadanie mostowi Północnemu imienia Marii Skłodowskiej-Curie. Decyzję podjęto wbrew woli warszawiaków, którzy zabrali głos na ten temat w konsultacjach i opowiedzieli się za nazwą most Północny.
Na propozycję dostarczenie książek do bibliotek, co zaproponował jeden z radnych, biuro promocji odpowiedziało brakiem funduszy. - Według mnie nie stałoby się nic złego, gdyby sami poszli do szkół i przekazali je uczniom, nie obarczając tym dyrektora biura rady - radzi Mańkowski.
Na lodówce i pod myszką
Ratusz zamówił także okolicznościowe magnesy na lodówkę, podkładki pod mysz i kubki. O ich istnieniu dowiedzieliśmy się z maila od urzędników. Jak są dystrybuowane?
- Gadżety rozdawaliśmy przy różnych okazjach: podczas imprez miejskich, uczniom, uczestnikom wymian międzynarodowych, ogromną ilość przekazaliśmy do Muzeum Marii Skłodowskiej-Curie - zapewnia wicedyrektor biura promocji.
Piotr Bakalarski