Dwie osoby zginęły z powodu burzowego frontu przechodzącego od nocy przez Wielką Brytanię. Wiatr osiągający prędkość blisko 130 km/h i silne ulewy nasiliły zagrożenie powodziowe i problemy, z którymi część kraju zmaga się od blisko dwóch miesięcy. Kolejny atak gwałtownej pogody powoduje poważne zniszczenia, awarie sieci energetycznej, chaos na drogach i kolei.
Według brytyjskiej służby pogodowej Met Office, prędkość wiatru, który już w nocy uderzył w południową Anglię i Walię, dochodziła do 129 km/h, a jego porywy dochodziły nawet do 160 km/h. Towarzyszyły mu silne ulewy. Ekstremalne warunki pogodowe doprowadziły do dwóch śmiertelnych wypadków. W londyńskiej dzielnicy Holborn w piątek późnym wieczorem 49-letnia kobieta zginęła po tym, jak na samochód, którym jechała, zawaliła się część budynku.
Drugą ofiarą jest 85-latek, pasażer rejsowego statku przewożącego 1084 pasażerów. Mężczyzna zmarł, kiedy podczas przeprawy przez kanał La Manche w statek uderzyła duża fala.
Zrywane dachy, powalone drzewa
Wzburzane przez wichurę silne fale stanowiły zagrożenie nawet na lądzie. Służby ratunkowe musiały udzielić pomocy 32 gościom restauracji przy plaży w Milford on Sea, na południowym wybrzeżu Anglii, kiedy budynek został zaatakowany przez potężny przypływ. Jak informowała miejscowa policja, nikt nie został ranny.
Wiatr spowodował liczne szkody. 141 tys. ludzi było bez prądu, bo sieci energetyczne zostały pozrywane przez wiatr i powalone drzewa. Powyrywane pnie i połamane gałęzie w wielu miejscach zablokowały drogi i tory kolejowe. Zakłócone zostało m.in. kursowanie pociągów na linii Greater Anglia między Cambridge a Stevenage oraz między Tring a London Euston. Strażacy w Harlow w hrabstwie Essex odebrali dwa wezwania do zerwanych przez wiatr dachów. Podobny przypadek odnotowano w Raunds w Northamptonshire.
Pogoda się uspokoi?
Według Met Office piątkowy atak gwałtownej pogody ma być ostatnim z całej serii silnych frontów, jakich Wyspy Brytyjskie doświadczyły w ostatnich tygodniach. Aura powinna zacząć się poprawiać jeszcze podczas weekendu.
Mapki zamieszczone na stronie agencji przynajmniej do środy pokazują spokój. W poniedziałek ma popadać jedynie na południowo-zachodnich krańcach Anglii, poza tym od niedzieli nie ma żądnych ostrzeżeń przed ulewami czy wiatrem.
Agencja Ochrony Środowiska ostrzega, że w wielu rejonach zagrożenie przeciwpowodziowe utrzyma się jeszcze przez jakiś czas. Wcześniej w tym tygodniu naukowcy z Brytyjskiej Służby Geologicznej informowali, że na skutek długotrwałych i powracających opadów poziom wód podziemnych podniósł się tak bardzo, że z ryzykiem powodzi i podtopień część Brytyjczyków powinna się liczyć nawet do maja.
Walczą z wodą już drugi miesiąc
Najbardziej dotknięte przez uciążliwe deszcze zostały tereny południowej Anglii. Po tym, jak tegoroczny styczeń okazał się tam najbardziej mokry od 250 lat, również w lutym były nękane przez powracające opady. W ostatnich tygodniach zalane zostały obszary nad Tamizą, na zachód od Londynu. Ich mieszkańcy musieli opuścić swoje domy.
Autor: js/mj / Źródło: Reuters, bbc.co.uk, metoffice.gov.uk