Cyklon Phailin w sobotę wieczorem zaatakował wschodnie wybrzeża Indii. W kilku pierwszych godzinach żywioł zabił pięć osób, w niedzielny poranek doszły informacje o kolejnych dwóch ofiarach. Przygotowania na nadejście cyklonu trwały od kilku dni, ewakuowano około 550 tys. osób. Władze wprowadziły czerwony stan alarmowy.
Po uformowaniu się nad wodami Zatoki Bengalskiej cyklon osiągnął stały ląd w rejonie miasta Gopalpur w stanie Orisa. W efekcie tego, w ciągu 6 godzin zaatakowany został pas wybrzeża o długości 150 km w stanach Orisa i Andhra Pradesz. W miarę posuwania się w głąb lądu cyklon słabnie, ale jeszcze przez pewien czas będzie bardzo silny.
Boją się o majątek
Z powodu żywiołu ponad pół miliona osób spędziło noc w schronach i świątyniach. Phailin zaatakował terytorium zamieszkałe przez ok. 12 mln ludzi. W akcji ewakuacyjnej uczestniczyły tysiące żołnierzy, policjantów i ochotników. Sytuację utrudniał fakt, że część ubogich mieszkańców odmawiała udania się do przygotowanych schronów, bo bała się utraty mienia. - Wielu ludzi odmawia opuszczenia domów, trzeba ich przekonywać a czasami policja musi używać siły - powiedział minister spraw wewnętrznych Sushil Kumar Shinde.
Fale wtargnęły wgłąb lądu
Najbardziej zagrożone są tereny wzdłuż wschodniego wybrzeża, bowiem poziom wody może wzrosnąć tam nawet o 3,5 metra. Napływają już doniesienia, że fale powodziowe wtargnęły kilkaset metrów w głąb lądu niszcząc wszystko na swojej drodze.
Zniszczenia
- Wiatr wiejący od wczorajszego wieczora wywołał wiele szkód: zniszczone rośliny, wioski wypełnione wodą, zalane domy. Uszkodzone zostały też drogi i wiele z nich jest nieprzejezdnych - relacjonują mieszkańcy.
Pełny rozmiar zniszczeń będzie można określić w niedzielę. Jednak władze już oceniają, że jest to najsilniejszy cyklon od 14 lat, kiedy to żywioł spowodował śmierć ok. 10 tys. osób. Wszyscy mają jednak nadzieję, że dzięki lepszemu przygotowaniu i wcześniejszym ostrzeżeniom liczba ofiar będzie znacznie mniejsza.
Autor: kt/map / Źródło: PAP, Reuters TV