Pożary trawią amerykański stan Waszyngton. Półtora tysiąca osób musiało opuścić swoje domy. Wielu z nich nie ma się gdzie podziać. Strażacy nie mają jednak dobrych wieści, pogoda im nie sprzyja, płomienie uda się ugasić dopiero za kilka dni.
14 lipca wskutek uderzenia pioruna wybuchł pożar w stanie Waszyngton. Nazwano go "Complex Carlton". Dotychczas nie udało się zapanować nad ogniem, a sytuacja robi się coraz bardziej niebezpieczna. Pożar strawił już ponad 100 budynków, ale całkowity bilans szkód nie został jeszcze oszacowany.
Coraz szybciej się rozprzestrzenia
Z lokalnych doniesień wynika, że już ponad 1500 osób musiało zostać ewakuowanych. Wiele z nich nie ma gdzie się podziać. - Jest wiele zagubionych osób, żyją teraz na parkingach. Trzymają tam wszystko, co udało im się zabrać z domów - relacjonował jeden z mieszkańców USA. Jak wynika z informacji podawanych przez przedstawiciela tamtejszej straży pożarnej, "nie odnotowano ofiar pożaru".
Do piątkowego wieczoru "Complex Carlton" zajął obszar ponad 65 tys. ha, a jego zasięg ciągle wzrasta. Szybkość rozprzestrzeniania się płomieni rośnie w zaskakującym tempie, wcześniej informowano o pożarze sięgającym 7,3 tys. ha.
Żołnierze w stanie gotowości. W każdej chwili mogą wspomóc strażaków
W piątek wielu mieszkańców Pateros (miasta, które najbardziej ucierpiało w wyniku pożaru) udało się do miasta, by zobaczyć, co zostało z ich dobytku. Widok był przerażający. Ruiny budynków, spalone samochody i wszechobecny chaos sprawiły, że tubylcy szybko opuścili rejon Pateros. Z informacji podawanych przez tamtejsze władze wynika, że w walkę z ogniem w każdej chwili mogą włączyć się żołnierze. W stanie gotowości jest ponad setka z nich, z kolei ponad tysiąc może otrzymać dodatkowe szkolenie przeciwpożarowe. - W tym przypadku Matka Natura z nami wygrała - przyznał jeden z mieszkańców.
Tydzień zmagań z płomieniami
Pożary to skutek rekordowej suszy, utrzymujących się od długiego czasu wysokich temperatur i niskiej wilgotności powietrza. Strażakom trudno jest walczyć z płomieniami, które rozprzestrzenia silny wiatr. Gdy udaje im się zgasić jedno ognisko pożaru, pojawia się kolejne.
Władze regionu nie pozostawiają złudzeń. Ich zdaniem strażakom szybko nie uda się wygrać z ogniem. Według prognoz, ostatnie płomienie zostaną ugaszone dopiero za około tydzień.
Autor: kt/aw / Źródło: abcnews.go.com, komonews.com