W Polsce pojawiają się kolejne przypadki i podejrzenia zachorowań na odrę. Co najmniej 18 osób zachorowało tylko w Warszawie i okolicach. Rzecznik prasowa Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Warszawie Joanna Narożniak zapewniła we "Wstajesz i wiesz", że służby sanitarne są postawione w gotowości na terenie całego Mazowsza, a sytuacja jest monitorowana i opanowana. Jeden przypadek we Włodawie wymaga zbadania.
Według ostatniego komunikatu Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Warszawie (WSSE), z niedzieli z godziny 19, na Mazowszu odnotowano 18 przypadków zachorowań na odrę. Służby sanitarne na całym Mazowszu są w pełnej gotowości na wypadek kolejnych zachorowań - zapewniała we "Wstajesz i wiesz" rzecznik prasowa WSSE Joanna Narożniak. Dodała, że sytuacja jest opanowana i na bieżąco monitorowana.
- Jesteśmy przygotowani na to, że kolejne przypadki mogą się pojawiać - powiedziała rzecznik.
W niedzielę pojawiło się podejrzenie zachorowania u pięciolatka, który uczęszczał do przedszkola w Nadarzynie (powiat pruszkowski). Chłopiec nie miał udokumentowanego przebycia szczepienia, a takie osoby uznaje się za niezaszczepione.
Większość dzieci chodzących do placówek, w których wystąpiły zachorowania, było zaszczepione. Trwa sprawdzanie informacji, co do przebycia szczepień u kolejnych dzieci między innymi w szkole w Pruszkowie, gdzie ustalono jedno z pierwszych ognisk.
Przypadek do zbadania w województwie lubelskim
W szpitalu przebywa uczeń liceum we Włodawie (woj. lubelskie) z podejrzeniem zachorowania na odrę. Dyrektor Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej we Włodawie Bożena Niewiarowska-Łobacz powiedziała PAP, że pochodzi z Ukrainy i prawdopodobnie nie był szczepiony przeciw odrze. Niewiarowska-Łobacz poinformowała, że nastolatek przebywa na oddziale obserwacyjno-zakaźnym Samodzielnego Publicznego Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Chełmie, gdzie jest diagnozowany. W poniedziałek pobrano próbki do badań w celu potwierdzenia zachorowania. "Monitorujemy sytuację, przeprowadzane jest dochodzenie epidemiologiczne. Obecnie nie mamy informacji, by u innych uczniów pojawiły się objawy mogące wskazywać na zachorowanie na odrę" - powiedziała Niewiarowska-Łobacz. Dodała, że sprawdzany jest stan uodpornienia zarówno uczniów szkoły, do której uczęszcza nastolatek, jak i osób zamieszkujących razem z nim w internacie. Poinformowała, że uczeń przed dwoma tygodniami przebywał na Ukrainie i prawdopodobnie tam mogło dojść do zakażenia.
"Osoby zaszczepione mogą czuć się bezpiecznie"
Jak podkreśla rzecznik WSSE, szczepionka przeciw odrze jest bardzo skuteczna. - Szczepionka przeciwko odrze przy tych dwóch dawkach to jest szczepionka, która daje prawie stuprocentową skuteczność - zaznaczyła. - Wszystkie osoby, które są zaszczepione mogą się czuć bezpiecznie i rodzice dzieci mogą się czuć bezpiecznie - dodała.
Narożniak przyznała, że pojawienie się ognisk choroby spowodowało, że w przychodniach i stacjach epidemiologicznych pojawia się wiele osób, chcących się zaszczepić. Są to między innymi rodzice dzieci, którzy "opóźnili szczepienie swojego dziecka", ale również sami dorośli. U osób dorosłych podaje się dwie dawki szczepienia w odstępie co najmniej czterech tygodni.
Szczepienie przeciw odrze jest szczepieniem obowiązkowym, znajdującym się w kalendarzu szczepień. Pierwszą dawkę podaje się dzieciom w 13-14 miesiącu życia. Szczepienie uzupełniające przeprowadza się w 10 roku życia. W przyszłym roku nastąpi zmiana w kalendarzu - drugie szczepienie mają otrzymywać dzieci przed pójściem do szkoły.
Narożniak przypomniała, że odra jest szczególnie groźna wśród małych dzieci, młodszych niż te 13-14 miesięcy, kiedy przeprowadza się pierwsze szczepienie. - Jeżeli zaczyna bardzo wzrastać procent osób niezaszczepionych, z powodów na przykład światopoglądowych, to tracą na tym osoby, które nie mogą z powodów medycznych zostać zaczepionymi albo maluszki - podkreśliła.
Posłuchaj eksperta o szczepionkach
"Szczepionki ofiarami własnego sukcesu"
- Szczepionki są niejako ofiarami własnej skuteczności, własnego sukcesu. My zapomnieliśmy o tym, jak naprawdę może wyglądać choroba zakaźna - zauważyła rzecznik.
Dr n. med. Paweł Gonerko, pediatra i alergolog ze szpitala "Zdroje" w Szczecinie przypomniał, że duża śmiertelność występowała wśród dzieci chorych na błonicę. Przed wprowadzeniem obowiązku szczepienia rocznie na chorobę zapadało 30 tysięcy osób, z czego umierały trzy tysiące. Po rozpoczęciu szczepień, nie odnotowano żadnego zachorowania.
- Jeśli ci państwo nie chcą się szczepić - świetnie, ich sprawa - ale proszę nie zmuszać społeczeństwa, żeby ponosiło koszty leczenia, rehabilitacji ich dzieci, inwalidztwa, czy na przykład tak ciężkich uszkodzeń, jakie są po odrowym zapaleniu mózgu - zaznaczył profesor Krzysztof Simon z Kliniki Chorób Zakaźnych i Hepatologii Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu.
Nieszczepienie grozi wysoką karą pieniężną
"Szczepionka przeciw odrze występuje w postaci połączonej (skoniugowanej) jako szczepionka przeciw odrze, śwince i różyczce (tzw. MMR)" - informuje WSSE. Szczepienie jest obowiązkowe i bezpłatne. Szczepionka typu MMR jest szczepionką bezpieczną.
Zgodnie z przepisami, w sytuacji, gdy rodzice małoletnich dzieci nie zgodzą się na zaszczepienie dziecka, zakład opieki zdrowotnej ma obowiązek zawiadomić o tym Państwową Inspekcję Sanitarną. Sanepid może skierować sprawę do wojewody, który jest uprawniony, by w trybie administracyjnym nałożyć na rodziców nie poddających dziecka obowiązkowym szczepieniom "grzywnę w celu przymuszenia", w maksymalnej wysokości 10 tysięcy złotych. Grzywna może zostać nałożona kilkakrotnie, a maksymalnie suma kar może wynieść nawet 50 tysięcy złotych.
Ponadto, jak wynika z oświadczenia Rzecznika Praw Dziecka z ubiegłego roku, sanepid może zawiadomić sąd opiekuńczy o fakcie uchylania się przez przedstawicieli ustawowych - rodziców, od poddania obowiązkowym szczepieniom ich małoletnich dzieci. Sąd w celu sprawdzenia sytuacji opiekuńczo-wychowawczej małoletniego wszczyna postępowanie w przedmiocie ograniczenia władzy rodzicielskiej.
"Przed wprowadzeniem szczepień przeciw odrze w dzieciństwie chorowała prawie każda osoba. W Polsce zanim wprowadzono obowiązkowe szczepienia przeciwko tej chorobie (lata 1965-1974) liczba rejestrowanych przypadków kształtowała się od 70 000 do 130 000 w latach pomiędzy epidemiami oraz od 135 000 do 200 000 w latach epidemicznych. Umierało 200-300 dzieci, a tysiące miało ciężkie powikłania wymagające długotrwałej hospitalizacji. Obecnie w Polsce każdego roku występuje od 60 do 130 zachorowań" - podaje WSSE.
Posłuchaj całej rozmowy z Joanną Narożniak
Autor: ao/rp / Źródło: TVN24, PAP, tvnmeteo.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn24