Rzeki w Polsce zamarzają od brzegu do brzegu. Tak jest m.in. na Wiśle w okolicy Płocka oraz na Warcie. W poniedziałek nie uruchomiono jeszcze lodołamaczy, ale gdy temperatura wzrośnie, może być to konieczne.
Poziom wody na Wiśle w okolicy Płocka wynosi obecnie 120 cm poniżej stanów ostrzegawczych. Zamarznięta jest od brzegu do brzegu, a grubość pokrywy lodowej wynosi od 30 do 35 cm.
"Jest bezpiecznie"
- Nie stwarza to niebezpieczeństwa. Woda jest w przepływie średnim. Prowadzimy jej monitoring dwa razy na dobę - mówi Jan Piątkowski z Wydziału Zarządzania Kryzysowego w Płocku.
Teraz jest bezpiecznie, ale co się stanie, kiedy przyjdzie odwilż? Waldemar Ciesielski z nadzoru wodnego w Płocku twierdzi, że gdy wzrośnie temperatura, spękały i stopniały lód przysporzy pracy, ale nie będzie stanowił zagrożenia.
- Zwiększymy ilość i jakość monitoringu wód. Użyjemy też sześciu lodołamaczy, które teraz stoją w rezerwie - dodaje Piątkowski.
77 km lodu
Coraz bardziej zamarza też Warta. Obecnie jest skuta lodem od mostu w Kostrzynie nad Odrą do okolic wsi Borek, czyli na odcinku ok. 77 km. Proces układania się pokrywy lodowej przebiega w miarę spokojnie -informują hydrolodzy.
Poziom jej wody kształtuje się na wysokości 366 cm, czyli 26 cm poniżej stanów ostrzegawczych. - Lód nie stwarza obecnie zagrożenia powodzią - mówi Jerzy Hopfer z Nadzoru Wodnego w Gorzowie.
Niebezpieczny lód
Jedyne niebezpieczeństwo, jakie stwarza w tej chwili lód, to jego nierównomierna grubość. Oznacza to, że łowienie ryb spod lodu, jazda na łyżwach lub spacer po skutej lodem tafli mogą skończyć się wpadnięciem do wody, a nawet śmiercią. Państwowa Straż Pożarna odnotowała już 11 zgonów na skutek utonięcia w lodowatej wodzie.
- Od 27 stycznia, czyli dnia od kiedy gwałtownie zaczęła obniżać się temperatura, wzywano nas do akcji ratowniczych na akwenach 273 razy i takich wezwań stale przybywa - powiedział Paweł Frątczak, rzecznik Komendy Głównej Państwowej Straży Pożarnej.
Autor: mm/ŁUD / Źródło: PAP, TVN24