Rów Mariański, a w nim bakterie? Tak i okazuje się, że mikroby świetnie sobie radzą w największych na Ziemi 11-kilometrowych głębinach. Mimo braku światła, zabójczego ciśnienia i niskiej temperatury znajdują tam bogate "paśniki", które pozwalają im rozwijać się lepiej niż na średnich głębokościach.
Żeby uzmysłowić sobie niesamowitą skalę Rowu Mariańskiego, skrytą przez wody Oceanu Spokojnego, warto przypomnieć sobie, że jest on pięć razy dłuższy od Wielkiego Kanionu Kanionu Kolorado, a do tego z łatwością pomieściłby najwyższą górę świata - Mount Everest, liczącą 8848 m.
Chociaż już jakiś czas temu odkryto życie w jego głębinach, dotąd nie zostało ono dobrze poznane. Po raz pierwszy naukowcy zeszli na dno Rowu Mariańskiego w łodzi podwodnej w 1960 r. Znany reżyser James Cameron, który dokonał tego w 2012 r., odnotował kilka oznak życia. Podczas ostatnich badań kamery naukowców zarejestrowały na dnie Rowu m.in. kilka skorupiaków podobnych do krewetek.
Rów Mariański z niespodzianką
Międzynarodowy zespół naukowców odkrył jednak w tym miejscu niespodziewanie dużą aktywność bakterii. Badacze za pomocą specjalnego robota opuszczonego w głębinę pobrali próbki bakterii z dna Rowu. Niespodzianką była ilość drobnoustrojów - dwa razy większa niż na innym badanym obszarze w pobliżu, ale na mniejszej głębokości - "zaledwie" 6000 m.
- Tak duża aktywność bakterii była zaskakująca - powiedział Ronnie Glud z Uniwersytetu Południowej Danii, główny autor artykułu z wynikami badań opublikowanego w czasopiśmie "Nature Geoscience". - Zwykle im głębiej się schodzi, tym mniej życia można znaleźć. Ale kiedy zejdzie się bardzo głęboko, znowu zaczyna się pojawiać coraz więcej - opowiadał.
Martwe szczątki w hadalu
Pożywienie dla tych organizmów stanowią szczątki martwych roślin i ryb, które docierają nawet do hadalu, czyli najgłębszej strefy oceanu, rozciągającej się w rowach oceanicznych, na głębokościach poniżej 6000 m. Nazwa strefy hadalnej pochodzi od Hadesu - podziemnej krainy zmarłych z mitologii starożytnych Greków.
Zdaniem badaczy szczątki martwych roślin i ryb spadające na strome zbocza Rowu Mariańskiego często zsuwają się niżej, aż na samo jego dno. Tworzą tam coś w rodzaju paśników - szczególnie bogate podłoże, na którym bakterie mogą się świetnie rozwijać. Występujące co jakiś czas trzęsienia ziemi dodatkowo wspomagają ten proces, bo wywołują osunięcia błota na dno, dzięki czemu ląduje tam jeszcze więcej pożywki.
CO2 przetworzony w głębinach
Obecność tego rodzaju życia w głębinach rowów pokazuje, jak dwutlenek węgla, czyli jeden z gazów cieplarnianych, który jest niezbędny dla rozwoju malutkich roślin morskich na powierzchni oceanów, w głębinach może zostać przetworzony w naturalnym procesie, który przyczynia się do spowolnienia zmian klimatycznych.
- Prawdopodobnie w strefie hadalnej osadza się więcej węgla, niż dotąd uważano - stwierdził Ronnie Glud. - Mamy tu mały, egzotyczny element układanki, którego wcześniej nie badaliśmy - powiedział o sposobie, w jaki ocean przetwarza i ukrywa węgiel.
Jak przydeptanie obcasem słonia
Głębiny większe niż 6000 m stanowią zaledwie 2 proc. obszaru światowych oceanów. Dotychczas naukowcy uważali, że w takich wodach, niewiele cieplejszych od 0 st. C, formy życia są poważnie ograniczone z powodu braku pożywienia. Według raportu przygotowanego przez badaczy tylko 1-2 proc. materiału z organizmów żyjących na powierzchni spada nawet na średnie głębokości ok. 3700 m.
Na dodatek warunki życia w głębinach ekstremalnie utrudnia wysokie ciśnienie wody. Na dnie rowu wynosi ono 1125 kg na cm kwadratowy - to taki nacisk, jakby nadepnął na nas słoń noszący buty na wysokich obcasach.
Wykorzystają enzymy w przemyśle?
Według naukowców do tego, że bakterie mogą przetrwać w takich warunkach, mogą przyczyniać się specjalne enzymy. Te substancje mogłyby zostać wykorzystane przez gałęzie przemysłu, które wykorzystują wysokie ciśnienie - od tych prowadzących fermentację do zajmujących się wydobyciem ropy i gazu.
Autor: js/mj / Źródło: Reuters
Źródło zdjęcia głównego: CCOM-JHC