W środkowym Teksasie wciąż trwają poszukiwania osób zaginionych w powodzi błyskawicznej. - To ogromna tragedia, ale mogło być o wiele gorzej - powiedział policjant z miasta Kerrville.
Powódź błyskawiczna nawiedziła środkowy Teksas. Nawalne opady deszczu spowodowały, że rzeka Guadalupe gwałtownie wezbrała i zrównała z ziemią okoliczne tereny. Woda porywała i niszczyła wszystko, co znalazło się na jej drodze. W wyniku żywiołu zginęło co najmniej 120 osób, a 150 jest zaginionych. Zdaniem lokalnych władz bilans ofiar śmiertelnych może jeszcze wzrosnąć.
Jak podała stacja CNN, w wyniku powodzi najbardziej ucierpiało hrabstwo Kerr. Zginęło tam 96 osób - 60 dorosłych i 36 dzieci. Wśród ofiar były uczestniczki chrześcijańskiego obozu Camp Mystic. Na miejscu wciąż trwa akcja poszukiwawczo-ratownicza, w której uczestniczą psy tropiące.
"Gdy tylko zamykam oczy, słyszę krzyki ludzi, prześladują mnie"
- Gdy tylko zamykam oczy, słyszę krzyki ludzi, prześladują mnie. Widzę światła dziesiątek pojazdów, samochodów i kamperów, które właśnie zostały porwane przez wodę. Słyszę, jak ludzie trąbią - powiedziała w rozmowie z CNN Lorena Guillen, która przeżyła powódź.
Jonathan Lamb, policjant z miasta Kerrville, powiedział, że w ciągu pierwszej godziny powodzi, która miała miejsce 4 lipca, funkcjonariusze uratowali ponad 200 osób. - To ogromna tragedia, ale mogło być o wiele gorzej - dodał.
10-letnia córka Wynne Kennedy była jedną z uczestniczek chrześcijańskiego obozu Camp Mystic. Dziewczynka przeżyła, ale jej koleżanki nie. - Powiedziała mi 4 lipca, że ma przeczucie, że coś jest nie tak - powiedział w rozmowie z CNN Wynne. - Moja córka była świadkiem rzeczy, których nigdy w życiu nie byłabym w stanie sobie wyobrazić - dodała.
Źródło: CNN, Reuters
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA/DUSTIN SAFRANEK