Pożary w południowo-wschodniej części Australii zmusiły setki mieszkańców do ewakuacji. Płomienie nie ustępują i spowodowały duże szkody w Wiktorii oraz Nowej Południowej Walii, czyli dwóch najbardziej zaludnionych stanach.
Pożary, które najprawdopodobniej wywołane były sobotnimi burzami, rozprzestrzeniły się pod wpływem suchego, gorącego wiatru. Przy wysokiej temperaturze, która przekraczała miejscami 40 stopni Celsjusza, suchą roślinność z łatwością trawią płomienie.
Dziesiątki zniszczonych domów
- Na tym etapie ma żadnych ofiar - powiedział premier Australii Malcolm Turnbull na konferencji prasowej w małym nadmorskim mieście Tathra w Nowej Południowej Walii.
Choć nie odnotowano ofiar śmiertelnych ani nikt nie odniósł poważnych obrażeń, to w miejscowości Tathra zniszczonych zostało około 70 domów, a kolejne 39 zostało uszkodzonych. Ogień strawił również 30 przyczep kempingowych.
Mieszkańcy Tathry uciekali w niedzielę na plażę, aby uniknąć płomieni, które rozprzestrzeniały się bardzo szybko. W sumie około 700 osób zostało ewakuowanych do specjalnych ośrodków założonych w pobliskim mieście Bega. W poniedziałek ze względów bezpieczeństwa zamknięto kilka szkół.
Tysiące bez prądu
Rob Rogers ze straży pożarnej w Nowej Południowej Walii poinformował, że pięć z 22 pożarów nie zostało jeszcze opanowanych.
Z pożarami walczyło około 280 strażaków. Silny wiatr nie tylko powodował rozprzestrzenianie się ognia, ale również łamał drzewa, które uszkodziły przewody elektryczne. W związku z tym, jak poinformował w niedzielę komisarz ds. zarządzania kryzysowego Craig Lapsley, 22 tysiące domów nie miało prądu.
Pożary nie ustają
- Wciąż jest dużo ognia w tym rejonie - powiedział Rogers, ostrzegając, że jego ugaszenie może zająć jeszcze kilka dni.
Służby ogłosiły, że w poniedziałek sytuacja powinna ulec poprawie, jednak ostrzeżenia "watch and act" ("obserwuj i reaguj") pozostają aktualne.
Pożary buszu są powszechnym i śmiertelnym zagrożeniem podczas gorącego i suchego lata w Australii. Do rozprzestrzeniania się pożarów dodatkowo przyczyniają się rosnące tam drzewa eukaliptusowe, których kora jest bardzo łatwopalna i lekka, a z pomocą wiatru może być transportowana na setki metrów, o czym pisaliśmy tutaj.
W styczniu tego roku pożary pochłonęły już kilkaset budynków w stanie Wiktoria. W 2009 roku w pożarze w tym stanie, znanym jako "czarna sobota", zginęły 173 osoby, a ponad 400 odniosło obrażenia. Była to jedna z największych tragedii w historii kraju.
Cyklon Marcus
Na północy Australii z kolei przemieszcza się Marcus - cyklon drugiej kategorii, który w minioną sobotę z łatwością wyrywał drzewa z korzeniami w mieście Darwin, przynosząc podmuchy wiatru osiągające 130 kilometrów na godzinę. Przez moment osłabł i został zaklasyfikowany do pierwszej kategorii, jednak obecnie cyklon przeniósł się dalej na zachód i zwiększył swoją siłę, otrzymując kategorię trzecią. Porywy wiatru wynoszą do 165 kilometrów na godzinę, jednak nad lądem, w północnych obszarach regionu Kimberley, osiągają do 100 km/h.
Autor: amm/aw / Źródło: Reuters, bom.gov.au
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA/DEAN LEWINS