Mieszkańcy norweskiego miasteczka Rjukan w środę wreszcie mieli okazję użyć okularów przeciwsłonecznych. Dzięki trzem lustrom, umieszczonym 400 metrów nad miejscowością, udało się "wpuścić" trochę słońca do znajdującego się przez 9 miesięcy w roku w cieniu miasta. Pierwsze promyki powitało kilkuset mieszkańców zgromadzonych na głównym placu.
Lustra, każde o powierzchni 17 metrów kwadratowych, wyposażono w sensory, dzięki którym automatycznie kierują się w stronę promieni słonecznych. Odbite od nich promienie mogą oświetlić obszar wielkości trzech kortów tenisowych. Energii potrzebnej do automatycznego mycia luster i kierowania ich na odpowiednią pozycję mają dostarczać panele słoneczne.
"Niemożliwe stało się możliwe"
Burmistrz Steinar Bergsland cieszy się, że pomysł sprzed stulecia wreszcie doczekał się realizacji.
- Rjukan jest "miasteczkiem, w którym niemożliwe stało się możliwe - powiedział. Na pomysł takiego doświetlenia miejscowości wpadł ponad 100 lat temu norweski przemysłowiec Sam Eyde, który wybudował miasteczko dla pracowników hydroelektrowni. Mieszkańcy Rjukan mają nadzieję, że zostanie ono wpisane przez UNESCO na listę dziedzictwa jako zabytek kultury przemysłowej.
Atrakcja w atrakcji
Zamieszkane przez 3500 ludzi Rjukan na południu Norwegii jest już znane ze stoków narciarskich i liczy też na to, że kierowanie zimą słonecznych promieni na plac stanie się dodatkową atrakcją turystyczną. W budowę luster zainwestowano 5 mln koron norweskich (ok. 610 tys. euro), z czego 80 proc. wyłożyli sponsorzy.
W roku 2006 taki sposób pozyskiwania słonecznego światła zafundowali sobie mieszkańcy wioski Viganella na północy Włoch.
Autor: mb/map / Źródło: PAP