Wolno żyjące koty przeganiają gryzonie, polują na szczury, myszy, więc nie należy się ich pozbywać - uważa lekarka weterynarii, behawiorystka zwierzęca Agnieszka Widera-Jakubiak. Podkreśla, że dzikie koty bez pomocy człowieka mogą nie przetrwać mroźnej zimy.
- Wolno żyjące koty są elementem każdego miejskiego krajobrazu, zawsze były i będą - powiedziała weterynarz i behawiorystka zwierzęca Agnieszka Widera-Jakubiak. - Są pożyteczne, gdyż przeganiają gryzonie, polują na szczury, myszy, więc tym bardziej nie należy się ich pozbywać - podkreśliła.
Zimą dokarmiać, wystawić wodę
Zaznaczyła, że są to zwierzęta, które świetnie radzą siebie w naturalnym środowisku, dlatego nie należy zbytnio ingerować w ich bytowanie, próbować oswajać czy adoptować. - Bardziej chodzi o to, by zapewnić im odpowiednie miejsce do bytowania. Można je zimą dokarmiać, wystawić wodę, o którą w mroźne dni trudno - tłumaczy. Jak zauważyła, "przede wszystkim trzeba dbać o to, żeby miały się gdzie schronić przed mrozem, czyli otwierać piwnice"; to dla nich kwestia życia lub śmierci.
Według Widery-Jakubiak dziki kot nie jest groźny dla człowieka, sam będzie unikał z nim kontaktu, "dopiero przyparty do muru, kiedy nie ma możliwości ucieczki, zaatakuje w obronie życia".
Sterylizować
Lekarka podkreśliła, że "należy również zadbać o to, by zwierzęta były kastrowane i sterylizowane regularnie". - W każdym miocie kotka może mieć od jednego do nawet sześciu kociąt, więc jest to bardzo duża populacja - dodała. Do Sejmu trafił projekt nowelizacji ustawy o ochronie zwierząt. Według niego do zadań gmin należeć będą m.in. opieka nad "wolno bytującymi kotami", w tym ich dokarmianie oraz sterylizacja albo kastracja, po których ma nastąpić powrót do naturalnego środowiska. Projekt przewiduje również zakaz trzymania psów na uwięzi, hodowli zwierząt na futra, czy wykorzystywania zwierząt w cyrkach.
Autor: rzw / Źródło: PAP. Źródło głównego zdjęcia CC BY 2.0 Flickr/Andrey