Naukowcy postanowili sprawdzić, czy wody przybrzeżne mórz pochłaniają duże ilości dwutlenku węgla. Po siedmiu latach badań okazało się, że Bałtyk emituje go więcej, aniżeli pochłania. Jeśli pozostałe morza także zachowują w ten sposób, naukowcy muszą jeszcze raz oszacować ilość dwutlenku węgla w atmosferze.
Dotychczas zakładano, że Baltyk jako morze przybrzeżne pochłania około 1/3 emitowanego dwutlenklu węgla. Najnowsze badania dyrektora Instytutu Oceanologii PAN prof. Janusza Pempkowiaka i dr. Karola Kulińskiego wykazały, że Bałtyk emituje około 75 mln ton CO2 do atmosfery, a pochłania zaledwie 60 mln ton, co kompletnie zaprzecza przyjętym teoriom.
Odpady przyczyną większej emisji?
- Z wodami rzek do Bałtyku dostaje się mnóstwo związków organicznych, które są wymywane z gleby lub trafiają do wody ze ściekami. W wodzie morskiej ulegają one mineralizacji, czego efektem jest wytrącanie się CO2. To właśnie ten nadmiar jest emitowany do atmosfery - tłumaczy prof. Pempowiak. Nie dotyczy to wszystkich mórz. Do Morza Śródziemnego wpływają zaledwie dwie duże rzeki i niewiele zanieczyszczeń, więc absorbuje więcej CO2, niż emituje.
- Wśród oceanografów panuje uzasadnione i ugruntowane przekonanie, że oceany i morza pochłaniają około 1/3 emitowanego przez ludzi dwutlenku węgla (CO2). Aż 20 proc. udziału w tej absorbcji mają morza szelfowe, czyli takie, których głębokość nie przekracza 200 metrów - powiedział prof. Pempkowiak.
Mikroskopijny organizm, wielka zmiana
Naukowcy odnotowali, że najwięcej dwutlenku węgla Bałtyk emituje jesienią i zimą, zaś sytuacja diametralnie zmienia się wiosną i latem, między kwietniem a październikiem. Naukowcy szybko znaleźli wyjaśnienie. Winnymi okazały się mikroskopijne roślinki, określane jako fitoplankton. W tych miesiącach intensywnie się rozwijają, do czego niezbędny jest im dwutlenek węgla.
- Do mórz szelfowych trafiają substancje odżywcze: azotany, fosforany. One umożliwiają wzrost fitoplanktonu czyli tzw. produkcji pierwotnej. Chcąc zwiększyć swoją masę, te maleńkie rośliny pochłaniają dwutlenek węgla. Kiedy zabraknie go już w wodzie morskiej, to jest absorbowany z atmosfery - tłumaczy naukowiec.
Zmiany w modelach klimatycznych?
Jeżeli morza absorbują znacznie mniej niż sądzono, trzeba również zmniejszyć szacunki dotyczące ładunku CO2 absorbowanego przez oceany. - To spowoduje, że przewidywania dotyczące stężenia CO2 w atmosferze za 10 czy 20 lat muszą ulec przewartościowaniu - podkreśla naukowiec.
Ma to ogromne znaczenie bo - jak tłumaczy prof. Pempkowiak - stężenie CO2 w atmosferze jest bardzo istotnym czynnikiem podczas przygotowywania modeli klimatycznych. To one umożliwiają prognozowanie temperatur w różnych miejscach globu w nadchodzących latach. Zdaniem uczonego, takie przewartościowanie poglądów w świecie naukowym jest nieuchronne, ale zanim nastąpi, musi upłynąć jeszcze kilka lat.
Autor: mb/map / Źródło: PAP