Podczas posiedzenia komisji w brytyjskim parlamencie szef urzędu regulacji energetyki (Ofgem) Jonathan Brearley odpowiadał na pytanie o ryzyko kłopotów z dostawami prądu. Nagle zgasło mu światło.
Szef Ofgemu pojawił się wirtualnie na posiedzeniu komisji, podczas którego dyskutowano o rosnących cenach gazu i ewentualnym ryzyku ograniczenia dostaw prądu do mieszkań. Krótko po zapewnieniu parlamentarzystów, że istnieją plany zapobiegania zakłóceniom w dostawach dla klientów, Brearley musiał przerwać. Chwilę wcześniej zrobiło się ciemniej w pomieszczeniu, z którego łączył się online z parlamentem.
- Światła zgasły - stwierdził ze śmiechem członek brytyjskiego parlamentu Darren Jones, a inny z uczestników spotkania zażartował na temat bezpieczeństwa dostaw prądu.
- Są sterowane czujnikiem ruchu, by oszczędzać energię. Tak tylko zapewniam komisję - wyjaśnił pośpiesznie szef brytyjskiego regulatora.
Bankructwa dostawców energii
Jonathan Brearley odnosił się podczas środowego posiedzenia komisji także do kwestii bankructw firm na rynku energii. - Proszę spojrzeć na zmiany cen gazu - to naprawdę coś, czego chyba jeszcze nie widzieliśmy w takim tempie. Spodziewamy się, że dotknie to dużą liczbę klientów, widzimy już setki tysięcy odczuwających to klientów, ale ta liczba może być znacznie wyższa. Bardzo trudno jest mi wskazać dokładną liczbę - mówił Brearley. Ostrzegł, że wzrost cen gazu może nie być zjawiskiem tymczasowym.
Rosnące hurtowe ceny gazu spowodowały w środę upadek dwóch kolejnych dostawców energii na brytyjskim rynku. W ostatnich tygodniach zbankrutowało już sześć firm, które łącznie miały 1,5 mln klientów i ok. 5 proc. rynku.
Upadek firm nie oznacza, że do klientów przestaje płynąć prąd czy gaz, bo przejmują ich inni dostawcy, ale efektem tego jest zazwyczaj zmiana taryfy na wyższą. Nie są to duże podwyżki, bo klientów przed efektem wahań cen hurtowych chronią ustalone odgórnie maksymalne pułapy cen. Jednak te pułapy oznaczają, że firmy energetyczne nie są w stanie przenieść wyższych kosztów hurtowych na klientów, co zmusza niektóre - głównie mniejsze - przedsiębiorstwa do wycofania się z rynku.
Tymczasem wzrost hurtowych cen gazu, który dotyka nie tylko Wielką Brytanię, ale też inne państwa europejskie, jest bezprecedensowy. Według branżowej organizacji Oil & Gas UK, wzrosły one od stycznia o 250 proc., a od początku sierpnia - o 70 proc.
Upadłe w środę firmy - Avro Energy i Green - miały odpowiednio 580 tys. i 255 tys. klientów, przy czym pierwsza z nich jest największym z sześciu dostawców, którzy w ostatnich tygodniach wycofali się z rynku. I nikt nie ma wątpliwości, że ich śladem pójdą kolejne. W niedzielę Bulb, szósta co do wielkości brytyjska firma energetyczna, ogłosiła, że stara się o rządowy bailout, z kolei w środę inny dostawca, Igloo, poinformował o rozmowach w sprawie restrukturyzacji.
W poniedziałek minister biznesu Kwasi Kwarteng oświadczył, że absolutnie nie ma takiej możliwości, by tej zimy w Wielkiej Brytanii zabrakło prądu. Zapewnił też, że pomimo rosnących cen gazu chroniące konsumentów maksymalne limity cen zostaną utrzymane.
Jak podaje "The Guardian", z danych za 2020 rok wynika, że 37 proc. prądu w Wielkiej Brytanii pochodzi z gazu.
Podwyżki cen gazu - dlaczego surowiec tak podrożał?
Analityk z portalu Energetyka24.pl Jakub Wiech na antenie TVN24 wymienił powody podwyżek cen gazu. - Jest to pokłosie tego, co mamy na rynkach europejskich i światowych, jeżeli chodzi o podaż (ilość) błękitnego paliwa. W zasadzie cały świat wychodzący z tego spowolnienia gospodarczego w czasie lockdownu, pandemii zaczął szybko zwiększać swoje zużycie gazu, tymczasem strona podażowa, czyli spółki produkujące to paliwo, nie nadążyły za tym skokiem. To tego doszły jeszcze polityczne działania Rosji, która ograniczyła podaż (dostawy - red.) gazu do Europy - mówił.
Wśród przyczyn ekspert wymienił także "ograniczoną podaż energii ze źródeł odnawialnej". - Na Morzu Północnym, gdzie są bardzo duże moce zainstalowane w elektrowniach wiatrowych, mamy kompletną flautę i tam nie produkuje się elektryczności z wiatraków na morzu, co skłoniło państwa posiadające moce w tej technologii do kompensowania ubytków właśnie przez elektrownie gazowe. Te wszystkie czynniki spowodowały, że ceny gazu rosną w Europie do naprawdę rekordowych poziomów i odczuwają to Polscy konsumenci - powiedział.
Jeśli chodzi o Polskę, to prezes URE zatwierdził w czwartek zmiany w taryfie PGNiG Obrót Detaliczny w zakresie obrotu paliwami gazowymi. Podwyżka ceny za paliwo gazowe w stosunku do aktualnie obowiązującej taryfy dla wszystkich grup taryfowych wynosi 7,4 proc. Zmieniona taryfa będzie obowiązywać od 1 października do 31 grudnia 2021 roku.
Spodziewać się można także wyższych cen prądu. - Nie możemy nie widzieć rzeczywistości; trzeba liczyć się ze wzrostami cen energii – przyznała we wtorek szefowa departamentu rozwoju rynków i spraw konsumenckich Urzędu Regulacji Energetyki Małgorzata Kozak.
Źródło: TVN24 Biznes, Reuters, PAP