Unia Europejska i Chiny osiągnęły porozumienie polityczne w sprawie umowy inwestycyjnej - poinformował w środę szef Rady Europejskiej Charles Michel. - Nie powinniśmy działać zbyt pospieszenie po siedmiu latach trudnych negocjacji - stwierdził w środę ambasador Polski przy UE Andrzej Sadoś.
"Dziś przewodniczyłem spotkaniu przywódców UE-Chiny z udziałem szefowej KE Ursuli von der Leyen i prezydenta Chin Xi Jinpinga. (...) Z zadowoleniem przyjmujemy porozumienie polityczne osiągnięte w sprawie negocjacji inwestycyjnych" - napisał Michel na Twitterze.
Rozmowy trwały siedem lat
Komisja Europejska i Rada Europejska napisały we wspólnym komunikacie opublikowanym w środę, że po intensywnych negocjacjach prowadzonych przez KE w imieniu Unii, UE i Chiny "zasadniczo zakończyły negocjacje w sprawie kompleksowej umowy inwestycyjnej (CAI)".
"Jest to zgodne z zobowiązaniem podjętym na szczycie UE-Chiny w kwietniu 2019 roku, na którym obie strony zgodziły się zakończyć negocjacje do końca 2020 roku. Uczestnicy z zadowoleniem przyjęli aktywną rolę niemieckiej prezydencji w Radzie i kanclerz Angeli Merkel w szczególności, która położyła szczególny nacisk na stosunki UE-Chiny i w pełni wspierała negocjacje UE z Chinami" - dodano w komunikacie.
Rozmowy trwały siedem lat i w ich trakcie pojawiały się poważne rozbieżności, m.in. dotyczące pracy przymusowej w obozach w Chinach, konwencji Międzynarodowej Organizacji Pracy, której stroną nie są Chiny, czy wzajemnej ochrony inwestycji.
KE miała mandat do negocjacji umowy. Z formalnego punktu widzenia zawiera porozumienia polityczne, a następnie państwa członkowskie UE prowadzą proces ratyfikacji.
Spotkanie ambasadorów
W poniedziałek Polska na spotkaniu ambasadorów państw unijnych w Brukseli sprzeciwiła się znacznemu przyspieszeniu prac nad umową inwestycyjną UE-Chiny po tym, jak KE poinformowała, że umowa jest już gotowa.
- Czekamy na szczegóły zawartego porozumienia politycznego UE-Chiny. Zostaną one szczegółowo przeanalizowane, również w trakcie procesu ratyfikacyjnego, który ciągle przed nami - powiedział PAP w środę ambasador Polski przy UE Andrzej Sadoś.
Sadoś powiedział w poniedziałek, że na spotkaniu Polska podkreśliła znaczenie kwestii geopolitycznych w rozmowach w sprawie umowy UE-Chiny. - Za trzy tygodnie pracę rozpoczyna nowa administracja w USA. Stany Zjednoczone z uwagi na kwestie transatlantyckie, relacje z UE, rolę w stosunkach międzynarodowych są ważnym aktorem geopolitycznej sceny i porozumienie z Chinami powinno uwzględniać stosunki UE z USA - powiedział.
- Przekazaliśmy również, że nie powinniśmy działać zbyt pospieszenie po siedmiu latach trudnych negocjacji. Tymczasem nagle taki punkt dodawany jest do agendy posiedzenia ambasadorów UE w Brukseli. To sytuacja niespotykana. W ostatnich dniach prezydencji niemieckiej mamy do czynienia z nagłym, nieuzasadnionym przyspieszeniem bardzo ważnej kwestii, która dotyczy relacji międzynarodowych. Dlatego zgłosiliśmy nasze wątpliwości wobec tej sytuacji - zaznaczył Sadoś.
"Dobra, zrównoważona umowa jest lepsza niż przedwczesna".
Z nieoficjalnych informacji PAP wynika, że w niedzielę wieczorem niemiecka prezydencja w Radzie UE przekazała krajom członkowskim, iż na poniedziałkowym spotkaniu ambasadorów w Brukseli pojawi się punkt dotyczący porozumienia inwestycyjnego UE-Chiny. Część krajów UE była tym zaskoczona, bo agendy spotkań ambasadorów w Brukseli ustalane są z wyprzedzeniem.
Minister spraw zagranicznych RP Zbigniew Rau napisał 22 grudnia na Twitterze: "Europa dąży do sprawiedliwego, wzajemnie korzystnego generalnego porozumienia o inwestycjach z Chinami. Potrzebujemy więcej konsultacji i przejrzystości, zapraszając naszych transatlantyckich sojuszników do stołu. Dobra, zrównoważona umowa jest lepsza niż przedwczesna".
Tego samego dnia Jake Sullivan, doradca ds. bezpieczeństwa narodowego prezydenta elekta USA Joe Bidena, napisał na Twitterze, że nowa amerykańska administracja z zadowoleniem przyjęłaby "wczesne konsultacje z naszymi europejskimi partnerami w sprawie naszych wspólnych obaw dotyczących praktyk gospodarczych Chin".
Portal Politico po tym wpisie zwrócił uwagę, że istnieją obawy, iż zawarcie umowy UE-Chiny bez udziału USA może zagrozić wysiłkom Unii, by połączyć siły z przyszłą administracją Bidena w konfrontacji z Chinami we wszystkim, od praw człowieka po standardy technologiczne.
Źródło: PAP