Kiedy 17 lipca w swoje 61. urodziny Angela Merkel przemawiała w Bundestagu i wzywała do zatwierdzenia rozpoczęcia nowej rundy negocjacji z Grecją na temat trzeciego programu pomocowego, ostrzegała przed chaosem i zamieszkami, do których może dojść, jeśli Ateny zostaną wypchnięte poza strefę euro. Do tej pory mogła liczyć na wsparcie ministra finansów Wolfganga Schaeuble. Zdaniem części komentatorów niemiecka kanclerz nie będzie mogła już na niego liczyć.
Kanclerz Niemiec pracowała nad porozumieniem z Grecją bez wytchnienia, aby w ostatniej chwili wynegocjować fundamenty do dalszej rozmowy z Aleksisem Ciprasem. Zmusiła go do ustępstw i przeprowadzenia kolejnych trudnych społecznie reform. Na pierwszy rzut oka wygląda to, jak zwycięstwo Angeli Merkel.
Gorzki smak
Jednak Merkel w czasie 18-minutowego wystąpienia w Bundestagu oklaski usłyszała tylko raz. Gdy podziękowała za udział w negocjacjach ministrowi finansów Wolfgangowi Schaeuble. Trwająca blisko minutę owacja konserwatywnych parlamentarzystów brzmiała niczym przez szklaną kopułę. W tym czasie Schaeuble patrzył przed siebie i w zamyśleniu marszczył brwi.
Minister finansów nie zgadzał się bowiem z Merkel co do tego, jak rozwiązać problem Grecji. Polityk otwarcie i publicznie mówił, że wolałby, aby Ateny czasowo, maksymalnie na pięć lat zawiesiły członkostwo w strefie euro. Zatem w negocjacjach z Grekami dążył do tego, czego Merkel starała się nie dopuścić, czyli Grexitu.
Owacja dla Schaeuble była odbierana symbolicznie. Konserwatywni deputowani wysłali w ten sposób sygnał do Angeli Merkel: chęć, aby pomagać Grecji osiągnęła swoje granice.
Wprawdzie Bundestag ostatecznie zgodził się na rozpoczęcie kolejnych negocjacji w sprawie trzeciego programu pomocowego, ale 65 chrześcijańskich demokratów odmówiło poparcia wniosku rządu kanclerz Merkel, kwestionując sens dalszej pomocy finansowej. Twierdząc, że Grecja to "beczka bez dna".
Początek kłopotów?
W ostatnich pięciu latach, gdy w strefie euro szalał kryzys, Angela Merkel wykazała się niezwykłymi umiejętnościami negocjacyjnymi i wyrosła na mistrza politycznych akrobacji. Jednak negocjacje z Grecją zaburzyły równowagę między interesami Niemiec a wspólnoty europejskiej. Coraz więcej osób w Niemczech, na czele z Schaeuble sceptycznie podchodziło do ratowania Greków. Oznacza to, że prawdziwe problemy Angeli Merkel dopiero nadejdą.
- Do tej pory Merkel i Schaeuble byli postrzegani jako dobry i zły policjant. Jednak pracowali razem, aby uzyskać najkorzystniejszą ofertę dla Niemiec. Dotąd działali różnie, ale mieli ten sam cel. W przypadku Grecji było inaczej - powiedział agencji Reuters wysoki urzędnik, który współpracuje zarówno z kanclerz, jak i ministrem finansów.
Jego zdaniem pomimo to, że Schaeuble poniósł porażkę, to wygrał. - Nie doprowadził do Grexitu, to wyszedł z sytuacji wzmocniony. Pokazał swoją pozycję. Pozostał nieugięty. Jeśli Grecja znów zawiedzie, jego plan B wciąż jest na stole - powiedział anonimowo urzędnik.
Kto wygrał?
W ostatnich tygodniach to Schaeuble zyskiwał w sondażach popularności. Stał się najważniejszą postacią konserwatywnego skrzydła CDU. W niektórych mediach został nawet nazywany "cieniem kanclerz".
Merkel wydaje się być obecnie bardziej zagrożona niż kiedykolwiek wcześniej w czasie jej 10-letnich rządów. Jest też bardziej niż kiedykolwiek wcześniej zależna od współpracy z Schaeuble. A jednocześnie ostatnie tygodnie pokazały, że ma niewielką kontrolę nad swoim ministrem.
Sam Schaeuble też nie jest i nie chce być posłuszny. Dzień po tym, jak Merkel osiągnęła porozumienie z Ciprasem, niemiecki minister finansów udzielił wywiadu, w którym uznał, że tymczasowe wyjście Grecji ze strefy euro wciąż może być najlepszym rozwiązaniem.
A zaraz po tym, jak Bundestag udzielił "zielonego światła" na pomoc Atenom powiedział w tygodniku "Der Spiegiel", że ma inne poglądy niż kanclerz Merkel na kwestię pomocy dla Grecji. Zasugerował, że podałby się do dymisji, gdyby ktoś chciał go zmusić do zmiany stanowiska. Niektórzy te słowa odebrali jako zawoalowaną groźbę wobec Merkel.
- Na poziomie taktycznym Schaeuble wygrał z Merkel w 100 proc. Jego zaletą jest to, że działa. Nie waha się - powiedział Gero Neugebauer, politolog z Berlin's Free University.
Otoczenie Merkel bagatelizuje różnice miedzy kanclerz a ministrem finansów. Podkreślają, że jest trudnym, ale lojalnym partnerem.
- Merkel wie, że on lubi grać w gierki i wysyłać sygnały, że jest niezależny. Jeśli pozwoli sobie na zbyt wiele w publicznym mówieniu, że Grexit byłby lepszym rozwiązaniem, to zmusi ja do interwencji. Jednak taki punkt jeszcze nie nadszedł - powiedział Reutersowi jeden z doradców Merkel.
Zaplątana historia
Aby zrozumieć skomplikowaną relację między Merkel a Schaeuble trzeba spojrzeć w ich wspólną historię. Znają się od ćwierć wieku, a wciąż mówią do siebie na "Pan/Pani". Oboje są politycznymi wychowankami Helmuta Khola, ale to Schaeuble, a nie Merkel był w przeszłości przez długi czas postrzegany jako następca kanclerza, który kształtował proces zjednoczenia Niemiec. Jego postać forsował sam Khol, a Schaeuble był wówczas nazywany "kanclerzem w oczekiwaniu". Kiedy w 1998 roku CDU przegrała wybory parlamentarne Schaeuble wreszcie zastąpił Khola na stanowisku szefa partii. Jednak dwa lata później zrezygnował, gdy wybuchł skandal finansowy, w który był zamieszany wraz z Kholem. Jego funkcję przejęła właśnie Angela Merkel, która przyczyniła się do jego upadku. Od tamtego czasu Schaeuble jest numerem dwa.
- To źle, że ich stosunki są chłodne. Schaeuble nie może zapomnieć, że Merkel nie pomogła mu w walce o zachowania szefostwa partii, ani gdy był kandydatem na prezydenta Niemiec - mówi biograf Schaeuble Hans-Peter Schuetz.
- Gdyby Schaeuble mógł doprowadzić do jej politycznej śmierci, bez pozostawiania po sobie śladów, to zrobiłby to - powiedział jeden z byłych współpracowników Merkel i Schaeuble.
Chłodna relacja
Jednak zdaniem innych osób z otoczenia kanclerz i ministra finansów Schaeuble pozostanie lojalny i nie wbije noża w plecy Merkel.
- W ich relacjach nie można widzieć tylko tego, co negatywne. Merkel przecież pomagała Schaeuble, gdy ten miał problemy zdrowotne. Wprawdzie w czasie ich życia politycznego nie zawsze świadczyli sobie przysługi, ale dobre i złe wydarzenia równoważą się. Przez wiele lat liczyli i nadal mogą na siebie liczyć - uważa inna osoba związana z rządem.
Różnica zdań w sprawie Grecji nie była pierwszym tarciem w historii relacji najważniejszych polityków w CDU. Jednak Merkel musiała postawić na swoim za wszelką cenę, nawet konfliktu z Schaeuble, bo ewentualny Grexit mógł uderzyć nie tylko w strefę euro, ale również w reputację samej kanclerz. Merkel bała się bowiem, że zostanie obwiniona o wywołanie kryzysu humanitarnego na południu Europy.
Inna wizja
Schaeuble widzi to inaczej. Pasjonuje się integracją europejską. Widzi Grecję jako przeszkodę stojącą na drodze do jeszcze ściślejszej współpracy. Dlatego najchętniej pozbyłby się utrudnienia, czyli Grecji. Ten pomysł forsuje zresztą od dawna. Mówił o tym już w 2012 roku.
Mocniej zaczął się tego domagać, gdy w styczniu tego roku do władzy w Grecji doszedł Aleksis Cirpas. Nowy premier zaczął łamać dotychczasowe zasady i grozić, że Ateny nie spłacą długów. Schaeuble uznał wtedy, że Grecy nie wyznają tych samych wartości. Wartości, na których opiera się idea europejska. A skoro zamiast dialogu i współpracy wolą gierki i blef, to nie pasują do wspólnoty. - To zaważyło. Gdyby Grecy zachowywali się poważnie, Schaeuble nie miałby z nimi żadnego problemu - uważa Schuetz, jego biograf.
Co dalej?
17 lipca w czasie debaty w Bundestagu Schaeuble podkreślił, że rozmowy na temat trzeciego pakietu pomocowego będą ostatnią szansą dla Grecji. Te słowa były kierowanie nie tylko do Aten, ale również do Merkel.
Autor: msz/gry / Źródło: Reuters