Rosja na "przemysłową skalę" omija sankcje nałożone na sektor naftowy - opisuje "Economist". Ropę transportuje się zniszczonymi tankowcami, które mają czasem pół wieku i pływają z wyłączonymi transponderami. Zmienia się ich nazwy i przemalowuje, czasem kilka razy w ciągu jednej podróży.
5 grudnia ubiegłego roku weszła w życie inicjatywa UE, państw G7 i Australii, ustanawiająca na poziomie 60 dolarów za baryłkę limit ceny ropy z Rosji. Pułap cenowy miał ograniczać dochody Rosji ze sprzedaży ropy do państw trzecich, ponieważ państwa UE oraz G7 i tak już zakazały lub ograniczyły import ropy z tego kraju.
Sankcje - jak omija je Rosja
Limit miał działać poprzez zakaz dostarczania usług, związanych z transportem ropy drogą morską, w tym ubezpieczeniowych i finansowych, dla surowca zakupionego za cenę przekraczającą ustalony pułap 60 USD za baryłkę - przypomina "Economist".
"Kolejne sankcje, obejmujące olej napędowy i inne produkty rafinowane, wejdą w życie 5 lutego, co sprawi, że alternatywne metody eksportu staną się dla Rosji jeszcze ważniejsze, ale już teraz nowy "szary rynek" handlu surowcem radzi sobie bardzo dobrze" - pisze tygodnik.
Już dwa miesiące po wprowadzeniu limitu cenowego w grudniu eksport rosyjskiej ropy wrócił do poziomu z czerwca 2022 roku. Jak należało oczekiwać, najwięcej surowca kupują Chiny i Indie, ale okazało się też, że wzrosła sprzedaż przeznaczona dla nieznanych odbiorców.
"Czarny handel" i "szary rynek"
Część tego eksportu odbywa się poprzez "czarny handel", metodami przetestowanymi już przez państwa objęte sankcjami, jak Iran czy Wenezuela. Ropę transportuje się zniszczonymi tankowcami, które mają czasem pół wieku i pływają z wyłączonymi transponderami. Zmienia się ich nazwy i przemalowuje, czasem kilka razy w ciągu jednej podróży. Przepływają przez ruchliwe terminale, gdzie wieziona przez nie ropa jest mieszana z surowcem innego pochodzenia, aby trudniej było wykryć, że jest to eksport z Rosji - wyjaśnia "Economist".
Najczęściej jednak rosyjskie firmy korzystają z "szarego rynku", który nie respektuje pułapu cenowego, ale nie jest nielegalny, bo ropa trafia do krajów nieuczestniczących w tej inicjatywie, a transport, finansowanie i ubezpieczanie ładunków odbywa się bez zachodniej logistyki.
W ten sposób krajami, które zaczęły handlować ropą, stały się nagle Sri Lanka, Turcja, Indie czy Malezja. Eksperci sądzą, że tamtejsze firmy stały się przykrywkami dla rosyjskich przedsiębiorstw państwowych - relacjonuje tygodnik.
Nagle zwiększył się też handel używanymi tankowcami. W ubiegłym roku blisko 200 takich statków zmieniło właściciela, o 55 proc. więcej niż rok wcześniej. Rosja dysponuje teraz flotą, która zdecydowanie ułatwia jej omijanie sankcji i liczy około 360 jednostek.
Wiele wskazuje też na to, że znaczna część rosyjskiej ropy, kupowanej przez Indie i Chiny, jest odsprzedawana dalej, w tym do Europy. Dla Moskwy korzystanie z "szarego rynku" handlu ropą ma dodatkowe atuty. Jej eksport omija kontrole zachodnich pośredników. Ułatwia to też stosowanie mniej przejrzystej strategii cenowej.
Na tym "szarym rynku" nie operują jednak ubezpieczyciele i firmy reasekuracyjne z prawdziwego zdarzenia. Ropa płynie więc na pokładzie zniszczonych, przestarzałych statków i jeśli dojdzie do wypadku, nikt nie pokryje kosztów kolosalnych zniszczeń - podkreśla "Economist".
Rosja i Iran łączą systemy bankowe
Jak podała Agencja Reutera, Rosja i Iran integrują systemy bankowe. Banki w obu krajach zostały wcześniej odcięte od międzynarodowego systemu płatności SWIFT. Dzięki integracji systemów Rosja ma zamiar zwiększyć handel z Iranem do 10 miliardów dolarów rocznie.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock