Rosja chce, by od piątku 1 kwietnia zagraniczni klienci płacili za gaz w rublach. - Tak naprawdę ten dekret wchodzi w życie 1 kwietnia, ale w sensie faktycznym skutek będzie miał w okolicach połowy miesiąca, być może pod koniec miesiąca - mówił w programie "Wstajesz i wiesz" w TVN24 Dominik Brodacki z Polityki Insight, analityk do spraw energetycznych. Jak wyjaśniał, wówczas dla większości kontraktów gazowych w Europie następuje data płatności za rosyjski gaz.
Władimir Putin poinformował w czwartek, że podpisał dekret, zgodnie z którym od 1 kwietnia zagraniczni nabywcy muszą płacić za gaz w rublach. Według nowych rosyjskich przepisów klienci, aby zapłacić za surowiec, będą musieli otworzyć konta rublowe w kontrolowanym przez państwo Gazprombanku.
Według stanu na 27 stycznia br. sprzedaż gazu ziemnego przez Gazprom do Europy i innych krajów była rozliczana głównie w euro. Ponad połowa sprzedaży (58 proc.) jest rozliczana w euro, 39 proc. - w dolarach i zaledwie 3 proc. - w rublach.
- Tak naprawdę ten dekret wchodzi w życie 1 kwietnia, ale w sensie faktycznym skutek będzie miał w okolicach połowy miesiąca, być może pod koniec miesiąca, dlatego że wówczas dla większości kontraktów gazowych w Europie następuje data płatności za rosyjski gaz - komentował na antenie TVN24 Dominik Brodacki z Polityki Insight, analityk ds. energetycznych.
- Wówczas Rosja by odczuła brak przelewów ze strony europejskich kontrahentów, w tym na przykład Polski. Dla nas z kolei oznaczałoby olbrzymie perturbacje na rynku gazu, mniejsze w Polsce z uwagi na zapasy surowca, jakie mamy, ale duże w Europie Zachodniej, w szczególności w Niemczech, i prawdopodobnie olbrzymi skok cen gazu na giełdach europejskich, gdzie kupują ten surowiec firmy gazowe takie jak PGNiG - ocenił Brodacki.
Gaz w kontraktach majowych na holenderskim hubie TTF drożeje w piątek o poranku o 0,47 proc. do 126,5 euro z MWh. Gaz w kontraktach majowych na holenderskim hubie TTF w czwartek podrożał o 5,19 proc. do 126,05 euro za MWh. W kontraktach na czerwiec natomiast notowania gazu spadały o 0,60 proc. do 124,6 euro z MWh.
Rosyjski gaz w Europie
Jak wyjaśnił Brodacki, w przypadku realizacji takiego scenariusza firmy niemieckie "nie miałyby skąd wziąć gazu". - To spowodowałoby gigantyczne perturbacje. Wielu odbiorców mogłoby nie mieć dostępu do surowca - tłumaczył analityk. Jak przypominał, Niemcy importują z Rosji ponad 55 mld m3 gazu. - W państwach europejskich pierwszymi odbiorcami, którzy są odcinani od gazu, jest przemysł, czyli firmy, fabryki, dopiero w ostatniej kolejności odcina się od gazu odbiorców w gospodarstwach domowych - wyjaśniał analityk.
Zwracał uwagę, że w UE jest rozporządzenie tzw. SOS, "zgodnie z którym, jeżeli dane państwa członkowskie mają trudności w zapewnieniu podaży gazu, czy też innych nośników energii, to inne państwa członkowskie są zobowiązane mu pomóc". - Na pewno w tej sytuacji inne kraje, na przykład Polska, która ma dużo większe zapasy gazu, pomagałyby Niemcom czy innym krajom europejskim - powiedział Dominik Brodacki, zaznaczając, że ten problem nie dotyczy tylko Niemiec.
Około 40 proc. gazu dostarczanego do Europy pochodzi z Rosji. W ubiegłym roku import wyniósł około 155 mld metrów sześciennych.
Zdaniem analityka w najbliższych miesiącach kraje UE poradziłyby sobie w przypadku odcięcia od dostaw rosyjskiego gazu. - Z całą pewnością do końca sezonu grzewczego w przypadku Polski nie mielibyśmy istotnych problemów z dostępnością gazu. Pytanie, jak by to wyglądało w kolejnych miesiącach, ale ja byłbym dobrej myśli z uwagi na inne źródła i możliwości skorzystania z innych źródeł dostaw surowca - stwierdził Brodacki.
Wiosna i lato są czasem na uzupełnienie zapasów w magazynach. - To uzupełnianie zapasów zaczęło się już tak naprawdę w tej chwili, bo już pod koniec sezonu grzewczego kraje myślą, żeby zgromadzić jak najwięcej gazu na przyszłą zimę. To, czego należy się spodziewać, to w kolejnych miesiącach - maju, czerwcu, lipcu - dostawy do Europy dużo większej ilości surowca ze Stanów Zjednoczonych - zauważył Brodacki.
W jego ocenie największe możliwości w zakresie zwiększenia dostaw gazu do Europy mają USA, Norwegia oraz Afryka. - Oczywiście wymaga to uzgodnień z tymi krajami, bo to też nie jest takie proste, że z dnia na dzień zwiększymy dostawy, natomiast ten surowiec dostarczany w formie skroplonej (LNG - red.) w szczególności ze Stanów Zjednoczonych, myślę, że częściowo pokryje tę lukę po gazie z Rosji - powiedział gość TVN24.
W ubiegłym tygodniu Stany Zjednoczone i UE zawarły porozumienia, na mocy którego USA dostarczą w tym roku 15 mld m3 skroplonego gazu ziemnego (LNG). - Pomagamy Europie zredukować jej zależność od rosyjskiego gazu tak szybko, jak to możliwe - mówił w ubiegły piątek podczas konferencji prasowej prezydent USA Joe Biden.
TVN24 na żywo - oglądaj w TVN24 GO:
Źródło: TVN24 Biznes, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock