Parlament Europejski może być włączony jako kolejna instytucja w nadzór nowego programu pomocowego dla Grecji. Mandat do negocjacji w tej sprawie z Komisją Europejską dostał w czwartek przewodniczący PE Martin Schulz.
Z wnioskiem o to, by europarlament był zaangażowany w nadzorowanie reform przeprowadzanych przez Ateny, wystąpił w sierpniu ówczesny premier Grecji Aleksis Cipras. W liście do Schulza grecki polityk uzasadniał, że uznaje to za konieczne, bo PE jest jedyną europejską instytucją z bezpośrednim mandatem od wyborców.
Pozytywna odpowiedź
- List od Ciprasa spotkał się z pozytywną odpowiedzią podczas konferencji przewodniczących - poinformował w czwartek w Brukseli szef PE. Jak zaznaczył, w europejskich regulacjach przewidziane jest mocne włączenie PE w nadzór programów pomocowych. Konferencja przewodniczących, czyli liderów frakcji politycznych w PE dała Schulzowi mandat do negocjacji w tej sprawie z szefem Komisji Europejskiej Jean-Claude'em Junckerem. Obaj mają znaleźć rozwiązanie w sprawie tego, jak mocniej włączyć europarlament w "proces kontroli programu" realizowanego przez Grecję. - To, czego chcemy, to wiążące rozwiązanie w tej sprawie w formacie porozumienia między dwiema instytucjami. Niewiążące porozumienie nas nie interesuje - oświadczył Schulz.
"Kwartet" zamiast "trojki"
W poprzednich programach pomocowych nadzorem greckich reform zajmowała się trojka, czyli przedstawiciele Komisji Europejskiej, Europejskiego Banku Centralnego i Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Lewicowa Syriza z Ciprasem na czele mocno krytykowała ten format, niechętne było mu również greckie społeczeństwo, ze względu na narzucanie przez trojkę bolesnych działań oszczędnościowych.
Teraz nadzorem mającego wynieść ponad 80 mld euro programu pomocowego ma się zajmować tzw. kwartet. Do wspomnianych wcześniej KE, MFW i EBC dołączył bowiem EMS, czyli Europejski Mechanizm Stabilności, który wypłaca środki dla Grecji. Obserwatorzy wskazywali, że włączenie do tego procesu Parlamentu Europejskiego mogłoby pomóc Ciprasowi złagodzić część trudnych reform, wymagających zaciskania pasa, przewidzianych w programie pomocowym. Wielu eurodeputowanych krytykowało bowiem środki oszczędnościowe jako receptę na grecki kryzys. Decyzja ws. ewentualnej zmiany sposobu nadzorowania greckich reform należy jednak do rządów państw strefy euro. Analitycy uważają, że jest mało prawdopodobne, by wniosek Grecji mógł zyskać poparcie eurolandu, a zwłaszcza Niemiec, największego kredytodawcy Aten i najzagorzalszego obrońcy polityki zaciskania pasa.
Autor: tol / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA