Mimo przewidywań demografów populacja Niemiec nie zmniejszyła się, a stało się wręcz przeciwnie. Obecnie w naszym sąsiednim kraju żyją 83 miliony ludzi. Eksperci podkreślają, że za taką sytuację odpowiadają imigracja i wyższe wskaźniki dzietności wśród cudzoziemek.
"Od dziesięcioleci zapowiada się zmniejszanie liczby ludności w Niemczech. Ale wszystkie te przewidywania były błędne" - napisał w piątek dziennik "Die Welt". Zamiast tego populacja Niemiec wzrosła do rekordowej wielkości około 83 mln.
Imigranci odpowiedzialni za wzrost populacji
Od lat 90. XX wieku "sytuacja demograficzna rozwijała się znacząco inaczej, niż można było oczekiwać na podstawie ówczesnych prognoz demograficznych". Imigracja "rozwinęła nieoczekiwaną dynamikę w ciągu ostatniej dekady i znacząco przyczyniła się do wzrostu liczby osób mieszkających w Niemczech” - wynika z raportu Federalnego Instytutu Badań Ludności.
Wskaźnik urodzeń również nieznacznie wzrósł w ciągu ostatniej dekady, do 1,54 urodzeń na kobietę w 2019 r.
Według badań, cudzoziemki miały "wyraźnie wyższy wskaźnik urodzeń (2,1) niż kobiety narodowości niemieckiej (1,4)". W raporcie demograficznym czytamy, że "od 2014 roku na dzietność coraz większy wpływ mają także urodzenia w rodzinach, które przybyły do Niemiec jako uchodźcy". Silny napływ "kobiet poszukujących schronienia w 2015 i 2016 roku z Bliskiego Wschodu i Afryki, regionów, które mają wysoki wskaźnik urodzeń" był "w dużej mierze odpowiedzialny za wzrost liczby urodzeń w Niemczech". Kobiety z Syrii, Afganistanu, Kosowa i Iraku miały "uderzająco wyższy wskaźnik urodzeń niż średni wskaźnik urodzeń wszystkich zagranicznych kobiet (2,1), średnio od 3,5 do 4,6 dzieci na kobietę w latach 2015-2016".
Poziom wykształcenia również odgrywa główną rolę w rozwoju urodzeń. Kobiety z wyższym wykształceniem są najbardziej skłonne do pozostawania bezdzietnymi: około 24 procent kobiet z wyższym wykształceniem i 20 procent kobiet ze średnim poziomem wykształcenia nie ma dzieci - bezdzietność jest znacznie rzadsza wśród kobiet z niskim poziomem wykształcenia.
Głównym czynnikiem stojącym za niespodziewanym wzrostem populacji nie jest jednak wzrost liczby urodzeń, lecz imigracja - wynika z raportu. W latach 2009-2019 średnio 458 000 osób rocznie więcej wprowadziło się do Niemiec niż wyprowadziło. Podczas gdy saldo migracji Niemców jest od dłuższego czasu ujemne, saldo migracji cudzoziemców wynosi średnio ponad 500 000 rocznie.
Szczególnie rok 2015 wyróżnia się na tle minionej dekady: oprócz imigracji azylowej wysoki był wówczas również napływ z innych krajów UE, zwłaszcza z Europy Wschodniej. Ogółem do Republiki Federalnej Niemiec przybyło ponad 1,1 miliona osób. Jednakże saldo imigracji już w poprzednich latach wykazywało tendencję do zwiększania nadwyżek. Choć od 2016 r. liczba imigrantów ponownie spadła, to saldo migracji jest nadal wyższe niż na początku ubiegłej dekady.
Bez imigracji liczba ludności zmniejszyłaby się
Bez silnej imigracji liczba ludności zmniejszałaby się już od ponad 40 lat z powodu niskiego wskaźnika urodzeń, który utrzymywał się przez dziesięciolecia. Tak było w połowie lat 80. oraz w latach 2003-2010 - wynika z raportu demograficznego. Według Federalnego Instytutu Badań nad Ludnością "żaden inny kraj na świecie nie miał tak niskiego wskaźnika urodzeń w tak długim czasie", a mianowicie średnio mniej niż 1,5 dziecka na kobietę przez prawie 40 lat od 1975 roku. Dopiero od 2015 roku liczby te ponownie nieznacznie rosną, głównie za sprawą imigracji.
Ze względu na deficyt urodzeń i nadwyżkę zgonów naturalny trend populacji jest ujemny od 1973 roku. W 2019 r. strata ta wyniosła ok. 161 tys. osób - oddalając się jednak od poprzedniego niskiego poziomu ponad 200 tys. osób w 2013 r. W dodatku co roku więcej Niemców emigruje, niż powraca. Według raportu demograficznego, migracja netto obywateli niemieckich była "konsekwentnie ujemna w ciągu ostatniej dekady, wynosząc łącznie ponad 500 000 osób".
W ostatniej dekadzie Szwajcaria była kierunkiem najchętniej wybieranym przez niemieckich emigrantów, wyprzedzając USA, Austrię i Wielką Brytanię.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock