Paryska globalna umowa klimatyczna będzie miała mały wpływ na zatrzymanie wzrostu temperatur na Ziemi, dlatego zamiast wydawać na tę politykę 1 bln dol. rocznie, lepiej przeznaczyć rocznie 100 mld na badania nad zieloną energią - uważa dr Bjorn Lomborg z Copenhagen Consensus Center.
W opinii duńskiego naukowca obecne technologie w źródłach odnawialnych są dalekie od efektywności kosztowej, dlatego trzeba szukać innowacji, by obniżyć koszty zielonej energii poniżej paliw kopalnych - wtedy każdy ją kupi i problem klimatu będzie rozwiązany.
- Jeśli spojrzymy tylko na to, co obiecujemy do 2030 roku (...), zredukujemy emisję o 30-50 gigaton CO2. Gdybyśmy mieli ograniczyć wzrost temperatur do dwóch stopni, musielibyśmy zredukować (emisję) o około 6 tysięcy gigaton, więc generalnie mówimy o około jednym procencie (potrzebnej redukcji - red.) - powiedział Lomborg na marginesie COP21, powołując się na swoją analizę.
Paryskie obietnice
- To lepiej niż nic, ale wciąż niewiele. I jeśli będziemy realizować paryskie obietnice od 2030 r. do końca wieku, co jest optymistycznym scenariuszem, bo mamy długą historię niedotrzymanych obietnic, to redukcja emisji wyniesie około 500 gigaton. Porównując to znowu z 6 tysiącami, to jedna dwunasta - podkreślił.
- Jeśli tylko dotrzymamy obietnicy do 2030 roku, zredukujemy (wzrost) temperatur o 0,05 stopnia (Celsjusza), a jeśli dotrzymamy jej do końca wieku, zredukujemy (wzrost) temperatur o 0,17 stopnia. To trochę, ale niezbyt dużo - podsumował.
Ile to kosztuje?
Jak dodał, powstaje też pytanie, ile to kosztuje. - Mówimy o kupowaniu bardzo kosztownej polityki - zaznaczył. Podał szacunki w oparciu o standardy Stanford University. - One pokazują, że koszt dla UE osiągnięcia 40 proc. (redukcji emisji) poniżej poziomów z 1990 roku, co obiecaliśmy do 2030 roku, wyniesie co najmniej 300 miliardów dolarów rocznie - powiedział Lomborg. Spodziewa się on jednak, że koszty te będą prawdopodobnie dwa razy wyższe m.in. ze względu na subsydia i niewystarczające wykorzystanie rynku handlu emisjami.
- Dla Stanów Zjednoczonych szacujemy koszty na poziomie co najmniej 150 mld dolarów, dla Chin to 200 mld dolarów i dla Meksyku 80 mld dolarów - wymienił. W sumie - jak oszacował Lomborg - daje to w skali globalnej ok. 1 biliona dolarów rocznie. - Płacimy więc bilion dolarów rocznie, by zredukować (wzrost) temperatur o 0,17 stopnia do końca wieku - podsumował.
Zmiany klimatu
Lepszym rozwiązaniem - jego zdaniem i naukowców z Copenhagen Consensus Center - jest skupienie się na adaptacji do zmian klimatu, zwłaszcza w krajach Trzeciego Świata, ale głównym rozwiązaniem powinno być inwestowanie w badania nad zieloną energią. - Więc generalnie "Gates solution" - powiedział.
Założyciel Microsoftu Bill Gates oraz 27 innych wiodących przedsiębiorców przedstawiło na początku konferencji klimatycznej w Paryżu (COP21) inicjatywę na rzecz promowania czystej energii i walki ze zmianami klimatu, Breakthrough Energy Coalition. Pierwszoligowi przedsiębiorcy zadeklarowali, że chcą częścią swego majątku wesprzeć badania w dziedzinie czystej energii.
- Generalnie problemem jest to, że odnawialne źródła energii są wciąż zbyt kosztowne - ocenił Lomborg. - Jedyną prawdziwą nadzieją jest uczynienie zielonej energii wystarczająco tanią, wtedy każdy ją kupi. Jeśli dzięki innowacjom obniżymy jej cenę poniżej paliw kopalnych - mamy załatwioną sprawę. Jeśli nie, to nigdy tego nie naprawimy - powiedział ekspert.
Badania i rozwój
Dodał, że jego kopenhaskie centrum proponuje, by wydawać 100 mld dolarów rocznie na badania i rozwój nad zielonymi technologiami w energii. - Teraz świat wydaje (na ten cel) ok. 12 miliardów dolarów, byłby to więc 10-krotny wzrost, ale trzeba pamiętać, że to wciąż 10 razy taniej niż ustalenia z Paryża - zaznaczył. Jego zdaniem takie inwestycje doprowadziłyby do ok. 100-krotnego zwrotu z jednego wydanego euro.
W opinii Lomborga obecne technologie w źródłach odnawialnych są dalekie od efektywności kosztowej (20-40 lat). Powołując się na szacunki Międzynarodowej Agencji Energetycznej, zaznaczył, że świat ma teraz tylko 0,5 proc. energii ze słońca i wiatru, a w 2040 r. udział ten dzięki polityce klimatycznej obiecanej w Paryżu wyniósłby 2,4 proc., co jego zdaniem jest "trywialnym" udziałem. Jednocześnie - wskazał na wyliczenia OECD - w tym samym czasie subsydia na ten rodzaj energii wyniosą 3 biliony dolarów.
Lomborg argumentuje, że sposobem na znalezienie nowego, ekonomicznie opłacalnego sposobu produkcji zielonej energii jest "dawanie pieniędzy wielu badaczom, którzy mówią: mam świetny pomysł". - Większości się nie uda, ale to natura zaangażowania w naukę, potrzeba tylko jednego, kilku pomysłów, które wypalą. Dobrym przykładem jest gaz łupkowy. Amerykański rząd wydał około 10 mld dolarów na badania wtedy, kiedy (gaz łupkowy) nie był konkurencyjny - powiedział ekspert. Podkreślił, że to właśnie gaz łupkowy i przejście z węgla pozwoliło Stanom Zjednoczonym bardzo znacznie zredukować emisje.
- Gdybyśmy mogli spowodować, że wszyscy na świecie zrobią to samo, zwłaszcza Chiny i Indie, to prawdopodobnie ograniczylibyśmy emisję CO2 o więcej niż może to spowodować jakakolwiek konferencja - podsumował Lomborg.
Trwający do 11 grudnia paryski szczyt klimatyczny krajów ONZ (COP21) ma się zakończyć globalnym porozumieniem klimatycznym. Chodzi o to, by dzięki zadeklarowanym działaniom nie dopuścić do większego wzrostu średnich temperatur na świecie niż 2 stopnie Celsjusza w porównaniu z erą przedindustrialną.
Autor: gry / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock