W Czechach na przygranicznych odcinkach głównych dróg z Polski podjęto we wtorek kontrole weterynaryjne. Sprawdzane są polskie towary - to następstwo dostarczenia mięsa z polskiej rzeźni, w której odbywał się nielegalny ubój krów.
Jak podały czeskie władze, kontrole będą prowadzone w czterech z pięciu graniczących z Polską krajach (województwach): libereckim, hradeckim, pardubickim oraz morawsko-śląskim i potrwają co najmniej do końca tygodnia. Obok weterynarzy, w akcji tej biorą udział również policjanci, celnicy i pracownicy nadzoru sanitarnego.
Sprawdzą w bazie danych
- Zadaniem policji jest wytypowanie miejsc (kontroli), zatrzymywanie pojazdów, kontrola dokumentów kierowców i temu podobne - powiedział agencji CTK Jan Ciżkovsky, rzecznik krajowej komendy policji w Hradcu Kralove.
W przypadku towarów objętych prawem weterynaryjnym celnicy sprawdzają, czy były one zgłoszone do systemu Państwowego Zarządu Weterynaryjnego (SVS) w wymaganym terminie 24 godzin przed przejęciem dostawy przez odbiorcę.
- Poprzez centrum operacyjne mamy dostęp do bazy danych systemu. Jeśli w trakcie kontroli stwierdzimy, że zgłoszenia nie było, sygnalizujemy to SVS - powiedziała CTK rzeczniczka krajowej dyrekcji celnej w Hradcu Kralove Jitka Fajstavrova.
Próbki badane na miejscu
Pobrane podczas kontroli próbki mięsa zbadają weterynarze, by ustalić, czy nie pochodzi ono od zwierzęcia leczonego antybiotykami lub zarażonego salmonellą.
SVS ustaliła, że do Czech wwieziono około 300 kg zakwestionowanego mięsa z ubijających również chore krowy zakładów w Ostrowi Mazowieckiej, ale do klientów sklepów i do restauracji trafiło tylko 137 kg. Czeski minister rolnictwa Miroslav Toman oświadczył w poniedziałek ponownie, że wciąż rozważane jest wprowadzenie zakazu importu wołowiny z Polski.
Rozmowa ministrów
Także dziś odbyła się telefoniczna rozmowa polskiego ministra rolnictwa Jana Krzysztofa Ardanowskiego z jego czeskim odpowiednikiem Miroslavem Tomanem. Ardanowski poinformował w niej, że do końca marca wprowadzone zostaną zmiany legislacyjne ws. stałego nadzoru kamer w polskich rzeźniach - wynika z komunikatu czeskiego ministerstwa.
Ardanowski zapowiedział również zlikwidowanie dotychczasowej możliwości delegowania przez państwowych inspektorów weterynaryjnych nadzoru nad rzeźniami na weterynarzy praktykujących prywatnie - głosi komunikat.
"Z panem ministrem Ardanowskim uzgodniliśmy zacieśnienie współpracy naszych organów nadzoru. Przekonałem pana ministra, by nasi inspektorzy weterynaryjni udali się do Polski w celu wyjaśnienia technicznych szczegółów współpracy oraz osobistego przyjrzenia się, czy przedsięwzięcia ochronne w Polsce funkcjonują" - brzmi zacytowana w komunikacie wypowiedź Tomana.
"Dopóki nie zostaną wprowadzone wszystkie niezbędne przedsięwzięcia, utrzyma się nasz brak zaufania do efektywności polskiego systemu. Zapewniłem ministra Ardanowskiego, że nie chcemy żadnej wojny handlowej, ale najważniejsza jest dla mnie ochrona naszych konsumentów i dlatego będziemy nadal intensywnie kontrolować import" - kontynuował czeski minister. Dodał, że w razie pogorszenia się sytuacji jego kraj jest nadal gotów wprowadzić nadzwyczajne przedsięwzięcia weterynaryjne, które zakazałyby wwozu polskiego mięsa wołowego.
Według komunikatu polski minister oświadczył, że na rynek nie dostało się mięso zwierząt chorych lub leczonych antybiotykami. W Polsce podjęto także kontrolę wszystkich rzeźni, które prowadzą ubój trzody chlewnej i bydła oraz sprawdza się ogłoszenia, oferujące kupno rannych zwierząt gospodarskich.
System ostrzegania
Z reportażu "Superwizjera" TVN wynika, że w rzeźni w powiecie Ostrów Mazowiecka w nocy bez nadzoru weterynaryjnego odbywał się nielegalny ubój krów, a ich mięso sprzedawano.
29 stycznia na prośbę Komisji Europejskiej Polska uruchomiła system szybkiego ostrzegania dotyczący żywności i paszy oraz poinformowała państwa członkowskie o wydarzeniach. System ten pozwala na śledzenie transportu mięsa i wycofywanie go z obrotu. Polskie władze poinformowały KE, że rzeźnia została zamknięta.
Według unijnego prawa przed ubojem wszystkie zwierzęta muszą przejść kontrolę w obecności lekarza weterynarii. Mięso musi zostać zbadane przez lekarza weterynarii także bezpośrednio po uboju. Nie może zostać uznane za zdatne do spożycia, jeżeli zwierzę cierpi na choroby. Wszelkie mięso przeznaczone do spożycia przez ludzi, w przypadku którego nie ma pełnej gwarancji zgodności z przepisami UE, musi zostać natychmiast wycofane z rynku, zwłaszcza gdy nie ma pewności, że nie stanowi ono zagrożenia dla zdrowia zwierząt lub zdrowia publicznego.
14 krajów
W piątek rzeczniczka KE Anca Paduraru poinformowała, że mięso z nielegalnego uboju krów w rzeźni w Polsce trafiło do 14 krajów Unii Europejskiej. Oprócz Polski są to: Czechy, Estonia, Finlandia, Francja, Węgry, Litwa, Łotwa, Portugalia, Rumunia, Hiszpania, Szwecja, Niemcy i Słowacja.
Również w poniedziałek inspektorzy Komisji Europejskiej rozpoczęli w Polsce badanie sprawy nielegalnego uboju krów. Ich misja potrwa do piątku. W ciągu miesiąca powinien być gotowy raport KE w tej sprawie.
Autor: kris / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock