Aby zapowiadane przez rząd zmiany zostały uchwalone jeszcze w tej kadencji, przez Sejm musiałby przemknąć legislacyjny ekspres. O tym jednak, że parlament jest w stanie szybko przyjmować nowe, nawet skomplikowane ustawy, można się było przekonać chociażby w przypadku przepisów dotyczących stawek za prąd.
- To najwcześniejszy możliwy termin, który wynika z kalendarza wyborczego, i jest prawdopodobne, że może on być dniem wyborów, oczywiście - tak o zorganizowaniu wyborów parlamentarnych w dniu 13 października mówiła pod koniec maja była premier Beata Szydło.
Gdyby wybory miały się odbyć tego dnia, posłom i senatorom pozostałyby cztery miesiące na uchwalenie kilku ważnych ustaw. Czas więc goni. Tym bardziej że obecny harmonogram przewiduje jeszcze cztery posiedzenia Sejmu - w czerwcu, dwa w lipcu i jedno we wrześniu. W przypadku Senatu zaplanowane są trzy posiedzenia - w lipcu, sierpniu i pod koniec września.
Ustawa prądowa
Jedną z ustaw gospodarczych, która może trafić w najbliższym czasie pod obrady Sejmu, jest nowelizacja ustawy o cenach prądu. Jej pierwsza wersja została przyjęta błyskawicznie. W ciągu kilku ostatnich dni grudnia dokument został przyjęty przez rząd, zaakceptowany przez Sejm i Senat i podpisany przez prezydenta. Wszystko po to, by mógł wejść w życie 1 stycznia 2019 roku.
Ustawa zmniejszyła akcyzę na energię elektryczną z 20 do 5 zł za MWh, obniżyła też o 95 proc. opłatę przejściową oraz miała ustalić ceny dla odbiorców końcowych na 2019 r. na poziomie z 30 czerwca 2018 r.
O ile w przypadku zwykłego Kowalskiego ceny nie wzrosły, o tyle w przypadku firm i samorządów - już tak. Komisja Europejska miała bowiem zastrzeżenia dotyczące rekompensat dla firm energetycznych.
Negocjacje z Brukselą - zgodnie z deklaracjami ministerstwa energii - są już na ukończeniu, ale konieczna będzie zmiana obowiązujących przepisów.
Jak zapowiadał pod koniec maja zastępca dyrektora departamentu energetyki i ciepłownictwa w Ministerstwie Energii Paweł Koroblowski, aby wdrożyć uzgodnienia z Komisją Europejską, resort planuje znowelizować ustawę o cenach prądu na posiedzeniu Sejmu 12-14 czerwca.
Zmiany w podatkach
Inne ważne zapowiadane przez rząd zmiany, które będą miały wpływ na nasze portfele, to obniżka stawki PIT z 18 do 17 proc. (była już minister Czerwińska chciała, by niższa stawka miała zastosowanie jedynie do dochodów do 42 tys. zł), zerowy PIT dla osób do 26. roku życia (taki sam próg dochodów) oraz podniesienie kosztów uzyskania przychodu.
Nie ma jasności, czy zaproponowany przez byłą szefową MF próg zostanie utrzymany, a także czy pozostanie wymóg etatu, który miał być warunkiem skorzystania z zerowego PIT.
- Inne formy umowy są szczególnie popularne wśród młodych i nie chcielibyśmy ich wykluczać. Naszą intencją jest, by ludzie młodzi w Polsce dostali szansę na dobry rozbieg kariery zawodowej - stwierdził kilka dni temu ówczesny szef Komitetu Stałego Rady Ministrów, a obecnie także wicepremier Jacek Sasin.
Wedle pierwotnych zapowiedzi część zmian miała zacząć obowiązywać jeszcze w 2019 roku. - W tym roku zacząłby obowiązywać zerowy PIT i wyższe koszty uzyskania przychodu, choć (...) ich skutki finansowe podatnicy odczuliby w przyszłym roku - tłumaczyła wcześniej minister Czerwińska w rozmowie z "Dziennikiem Gazetą Prawną".
W czwartek "DGP" poinformował, że premier Mateusz Morawiecki forsuje jak najszybsze wprowadzenie obniżek danin dla fiskusa, a propozycje zmian w podatkach mogą trafić już na najbliższe posiedzenie rządu. Według informacji, do których dotarła gazeta, scenariusz rozpatrywany w PiS zakłada, że zerowy PIT zacznie obowiązywać już od 1 września tego roku, a obniżenie pierwszej stawki podatku dochodowego do 17 proc. i wyższe koszty uzyskania przychodu od października.
Likwidacja OFE
Inna zapowiadana przez rząd zmiana to likwidacja Otwartych Funduszy Emerytalnych (OFE). Szczegóły planu w kwietniu ujawnił premier Mateusz Morawiecki i jak wówczas przekonywał przekształcenie OFE to "najlepsza i najbardziej korzystna ze wszystkich prywatyzacji, jakie się zdarzyły po 1989 roku". Przez niemal 20 lat członkami OFE stało się 15,8 miliona Polaków.
Zgodnie z rządową propozycją środki ulokowane w OFE mają trafić na prywatne indywidualne konta emerytalne (IKE) lub do ZUS, ale przy przeniesieniu środków do IKE zostanie pobrana opłata przekształceniowa w wysokości 15 procent wartości środków. Gdyby całość środków z OFE trafiła do IKE (około 162 mld zł), rząd zyskałby z tytułu opłaty przekształceniowej ponad 24 miliardów złotych.
Takiego potrącenia nie ma, jeśli pieniądze zostaną przekazane do ZUS. Przekazanie środków do Zakładu będzie wymagało jednak złożenia specjalnej deklaracji (brak oświadczenia będzie oznaczał, że pieniądze trafią na IKE).
Pod koniec maja projekt w sprawie likwidacji OFE trafił do konsultacji społecznych. Wejście w życie nowych przepisów zostało zaplanowane na styczeń 2020 roku.
Rewolucja dla kierowców
Jedną z najważniejszych jest zwolnienie kierowcy z obowiązku posiadania przy sobie prawa jazdy. Za brak tego dokumentu nie zostaniemy ukarani mandatem.
Inna z propozycji zakłada, by nowy właściciel pojazdu mógł zatrzymać dotychczasowe tablice rejestracyjne kupowanego auta. Warunek? Pojazd musiał być zarejestrowany wcześniej w Polsce.
Kolejną zmianą jest rezygnacja z obowiązku posiadania nalepki kontrolnej, która umieszczana jest w prawym dolnym rogu przedniej szyby. Autorzy projektu proponują również zniesienie obowiązku wydawania karty pojazdu w procesie jego pierwszej rejestracji.
Prawo budowlane i "wuzetki"
Zmniejszenie liczby koniecznych dokumentów potrzebnych na etapie składania wniosku o pozwolenie na budowę, brak możliwości podważenia pozwolenia na budowę po pięciu latach - to zapowiadane zmiany w Prawie budowlanym, które również mają zostać przyjęte w tej kadencji Sejmu.
W środę "Rzeczpospolita" informowała także o szykowanej nowelizacji przepisów o planowaniu przestrzennym. Z projektu wynika, że będą dwa rodzaje planów, a także standardy urbanistyczne i decyzje lokalizacyjne. Znikną dzisiejsze warunki zabudowy (tzw. wuzetka).
"Deweloperzy uważają, że zmiany mogą doprowadzić do paraliżu inwestycyjnego. Zawiera je projekt nowelizacji ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym. Rezygnuje się w nim ze studium. Gminy będą uchwalać dwa rodzaje planów: przeznaczenia oraz zabudowy, a także standardy urbanistyczne" - informowała "Rz".
Plan przeznaczenia będzie miał charakter ogólny i obejmie teren całej gminy, drugi zaś (czyli zabudowy) sprecyzuje ustalenia planu przeznaczenia. Ten ostatni zastąpi studium, a plan zabudowy - miejscowe plany.
"Projekt przewiduje, że standardy urbanistyczne (te z ustawy) będą obowiązywały na terenach, dla których nie opracowano planu zabudowy. Będą m.in. zawierać wskaźniki, ile w zależności od liczby mieszkańców powinno się znajdować miejsc w przedszkolach, szkołach etc. Gminy nie będą jednak nimi skrępowane i będą mogły przygotować swoje własne standardy urbanistyczne" - pisze "Rz".
Autor: tol//dap / Źródło: tvn24bis.pl, PAP