Jeżeli przedsiębiorcy zapłacą więcej, to także wszyscy, którzy korzystają z ich usług – ocenił w piątek w rozmowie z TVN24 rzecznik PSL Jakub Stefaniak, odnosząc się do wstępnych rządowych ustaleń z Komisją Europejską w sprawie cen prądu. - Można powiedzieć, że Bruksela w tej sprawie przesądziła – stwierdził Ryszard Czarnecki (PiS).
Jak informował w środę resort energii, "rozmowy z Komisją Europejską w sprawie ustawy chroniącej odbiorców energii elektrycznej przed wzrostami cen energii w 2019 roku wkroczyły w końcową fazę. Jak dotąd strony uzgodniły oparcie rozwiązania na koncepcji tzw. usługi powszechnej, realizowanej przez przedsiębiorstwa obrotu w zamian za odpowiednie wynagrodzenie".
W praktyce kluczowe negocjacje z KE dotyczyły możliwości zrekompensowania większym i średnim firmom wzrostu cen prądu. Według informacji płynących z resortu energii Komisja Europejska wstępnie zgodziła się bowiem na zamrożenie cen m.in. dla gospodarstw domowych, samorządów, szpitali i mikrofirm.
Według ministerstwa w przypadku średnich i dużych przedsiębiorstw możliwe będzie wsparcie w ramach pomocy publicznej. Takie firmy od 1 lipca będą więc płacić za energię po rynkowych stawkach, ale z możliwością uzyskania rekompensaty. Jednak po pierwsze limit takiej pomocy to 200 tysięcy euro w kolejnych trzech latach, a po drugie - jak niedawno zwracała uwagę dyrektor Departamentu Energii i Zmian Klimatu Konfederacji Lewiatan Daria Kulczycka - większość firm już korzystała z jakichś form pomocy publicznej, co oznacza, że "brakuje im przestrzeni w ramach limitu 200 tysięcy euro".
To oznacza, że część przedsiębiorstw zapłaci wyższe rachunki za prąd, a na rekompensaty nie będzie mogła liczyć. Zdaniem części ekonomistów ceny mogą wzrosnąć o 40 proc. Tymczasem premier Mateusz Morawiecki zapewniał w grudniu ubiegłego roku w Sejmie, że rząd "nie doprowadzi do wzrostu cen energii". Minister energii Krzysztof Tchórzewski dodawał, że celem ustawy o cenach prądu jest "abyśmy, jako jedyni w Europie w tym momencie, zatrzymali wzrost cen energii elektrycznej".
"Będziemy płacić więcej"
- Miało być taniej, miały być rekompensaty. Mieliśmy nie odczuć skutków błędnej polityki PiS-u, jeżeli chodzi o ceny energii. Zakończyły się wybory, jest tydzień po wyborach i nagle okazuje się, że wszyscy będziemy płacić więcej – ocenił efekty rządowych rozmów z Komisją Europejską Marcin Kierwiński z PO.
- To jest system naczyń połączonych. Jeżeli przedsiębiorcy zapłacą więcej, to wszyscy, którzy korzystają z ich usług, też zapłacą siłą rzeczy więcej - dodał w rozmowie z TVN24 Jakub Stefaniak z PSL.
Dodał, że dziwi się, iż "ten temat dopiero teraz wypływa na taką skalę".
- My alarmowaliśmy opinię publiczną już w ubiegłym roku. Ja pamiętam, w kampanii samorządowej pokazywaliśmy dokumenty instytucji, która zajmuje się dystrybucją energii elektrycznej dla kolei. Tam wyraźnie było powiedziane, że to będzie armagedon – mówił.
- Już wtedy było wiadomo, wtedy PiS panikował, robił konferencję i opowiadał bajki, że to nieprawda. Dzisiaj wychodzi szydło z worka – stwierdził Stefaniak.
"Przesądziła Bruksela"
Z kolei według europosła PiS Ryszarda Czarneckiego "pole manewru okazało się w zasadzie prawie żadne". - W zasadzie można powiedzieć, że Bruksela w tej sprawie przesądziła – stwierdził.
- Oczywiście będą cierpieć na tym nasze firmy. Na szczęście użytkownicy prywatni nie. Walczymy o to, aby także w roku przyszłym prywatni odbiorcy energii nie dostali po kieszeni – podkreślił.
Zadeklarował, że "w tej sprawie będziemy z Brukselą twardo rozmawiać". - Natomiast w sprawie firm rzeczywiście Bruksela pokazała trochę brzydszą twarz – dodał Czarnecki.
Zamrożenie cen
Ustawa z grudnia 2018 roku ustala na rok 2019 ceny dla odbiorców końcowych energii elektrycznej na poziomie z cenników bądź taryf z 30 czerwca 2018 roku. Różnica między ceną zakupu energii a ustaloną ustawą ceną sprzedaży miała być sprzedawcom rekompensowana ze specjalnego funduszu, zasilonego między innymi pieniędzmi ze sprzedaży dodatkowej puli uprawnień do emisji CO2.
Z punktu widzenia firm i samorządów rozwiązania w praktyce nie weszły w życie, ponieważ szczegóły rekompensat, ze względu na przepisy o pomocy publicznej, wymagały konsultacji z Brukselą.
W połowie maja na sejmowej komisji energii minister Krzysztof Tchórzewski poinformował, że ok. 90 proc. gospodarstw domowych uniknęło podwyżek cen energii elektrycznej (zgodnie z ustawą taryfy dla zwykłego Kowalskiego pozostały bez zmian). Szef ME zapewniał też wtedy, że i tym odbiorcom, którzy obecnie płacą za prąd więcej niż przed rokiem, po wejściu w życie stosownego rozporządzenia podwyżka zostanie zrekompensowana.
Autor: mp//dap / Źródło: tvn24bis.pl