Pracownicze Plany Kapitałowe (PPK) wystawiają oszczędności przyszłych emerytów na ryzyko rynku kapitałowego, co skłania do niskiej oceny tego programu - powiedział Jerzy Żyżyński, członek Rady Polityki Pieniężnej (RPP).
- Bardzo nisko oceniam program PPK. Pomoże on w szczególności tym, którzy już tam ulokowali środki na giełdzie. Natomiast dla przyszłych emerytów jest to wystawienie na ryzyko rynku kapitałowego. Uważam, że system emerytalny powinien być jak najdalej od ryzykownych segmentów rynku finansowego. Jak ktoś chce, to nich inwestuje prywatnie, ale nie w ramach systemu wymuszającego oszczędności na cele emerytalne - powiedział Żyżyński. - Ta koncepcja ma na celu "rozruszanie" rynku kapitałowego. Ale niby dlaczego gospodarka ma być w pewnym sensie służebna wobec rynków kapitałowych? Powinno być odwrotnie: to rynki kapitałowe powinny pełnić wobec gospodarki służebną rolę, gdy będą gospodarce podporządkowane, to wtedy też ich stan będzie odzwierciedlał siłę gospodarki - dodał.
O reformie
Pracownicze Plany Kapitałowe to jedna ze sztandarowych reform premiera, jeden z elementów tzw. planu Morawieckiego.
- Przekazujemy z budżetu państwa w ciągu najbliższych 10 lat 35-40 mld zł lub więcej jako kolejny impuls do programu, który jest przecież programem społecznym, przez ten program chcemy lepszego zabezpieczenia emerytów - mówił Mateusz Morawiecki po przyjęciu projektu w tej sprawie przez rząd.
Zdaniem autorów regulacji, szykowana reforma to odpowiedź na problem niskich emerytur, ale też sposób na zwiększenie poziomu inwestycji w Polsce.
Zgodnie z przyjętą przez Sejm na początku października ustawą w PPK mają być zaangażowane państwo, pracodawcy i pracownicy. Dotyczy osób, które są zatrudnione na podstawie umowy o pracę lub wykonują zadania na podstawie umowy zlecenia. Wpłata podstawowa finansowana przez uczestnika PPK może wynosić od 2 do 4 proc. wynagrodzenia brutto (co oznacza, że mniej będziemy otrzymywać "na rękę"). Pracodawca dopłacałby składkę od 1,5 proc. do 4 proc. pensji. W efekcie maksymalna wpłata na PPK dla pracownika mogłaby wynosić 8 proc. Wpłata podstawowa finansowana przez uczestnika PPK będzie mogła wynosić mniej niż 2 proc. wynagrodzenia (ale nie mniej niż 0,5 proc.), jeżeli jego wynagrodzenie z różnych źródeł nie przekroczy w miesiącu 1,2-krotności minimalnego wynagrodzenia. Poza tym ma obowiązywać coroczna dopłata z budżetu w wysokości 240 zł i państwo dawałoby także dodatkową "opłatę powitalną" - 250 zł. Ustawa ma wejść w życie 1 stycznia 2019 r. z półrocznym vacatio legis. Największe firmy, zatrudniające powyżej 250 osób, zaczną stosować jej przepisy od 1 lipca 2019 r. Zatrudniające co najmniej 50 osób - od 1 stycznia 2020 r., a zatrudniające co najmniej 20 osób - od 1 lipca 2020 r. Pozostałe podmioty będą musiały stosować ustawę od 1 stycznia 2021 r. Ten ostatni termin obowiązuje też podmioty należące do sektora finansów publicznych. Program PPK będzie prowadzony przez Towarzystwa Funduszy Inwestycyjnych, zakłady ubezpieczeń i Powszechne Towarzystwa Emerytalne. Środki mają być inwestowane m.in. w akcje i obligacje. Gdy ktoś osiągnie 60. rok życia, będzie mógł wypłacić zgromadzone pieniądze jednorazowo, ale wtedy z obciążeniem podatkowym. Jeżeli będzie wypłacał zebrane pieniądze w miesięcznych ratach przez 10 lat, nie będzie to opodatkowane.
Autor: tol//dap / Źródło: PAP