Uprawnienia do akcji Santandera zniknęły z oświadczenia majątkowego premiera Mateusza Morawieckiego za 2021 rok. - Mamy ogromny problem. System oświadczeń majątkowych jest beznadziejny - skomentował na antenie TVN24 Krzysztof Izdebski z Open Spending EU Coalition. Mówiąc o tym systemie, dodał też, że "to jest niestety żart kosztem obywateli, kosztem dziennikarzy i żart z całej polityki antykorupcyjnej państwa".
W najnowszym oświadczeniu majątkowym premiera Mateusza Morawieckiego nie znalazły się informacje o uprawnieniach do akcji Santandera. Podczas konferencji prasowej szef rządu przekonywał, że w minionym roku je spieniężył, a uzyskane w ten sposób środki przekazał na cele charytatywne. Informacji o takiej transakcji próżno jednak szukać w dokumencie złożonym przez szefa rządu.
"Ten system jest beznadziejny"
- To pokłosie skandalicznej sytuacji, z którą mamy do czynienia. Formularz oświadczeń majątkowych takich sytuacji nie wyłapuje. Możemy narzekać, że premier w jakimś sensie ukrywa informacje o swoim majątku, natomiast nie możemy zarzucić mu naruszenia w tym zakresie przepisów - powiedział Izdebski.
Dodał, że chciałby "zwrócić uwagę na jeszcze jedną kwestię", gdzie "możemy się pokusić o to, że premier nie dopełnił obowiązków".
- Informacja, że osiągnął korzyść, bo ją osiągnął w trakcie zeszłego roku, nie została odnotowana w rejestrze korzyści. To jest formularz, który niektórzy politycy muszą składać, w tym Prezes Rady Ministrów, i musi być aktualizowany, gdy dojdzie do takiej sytuacji. Przejrzałem rejestr korzyści z zeszłego roku i informacji o sprzedaży tych akcji nie ma. To, że w oświadczeniu majątkowym tego nie umieścił - to jest zgodne z prawem, bo ten system jest beznadziejny - podkreślił.
Izdebski mówił również o tym, że politycy składają oświadczenia majątkowe w papierowej formie, a nie elektronicznie. - To jest dla mnie niepojęte. To znaczy pojęte. Bo chyba w interesie samych polityków, którzy mieliby dokonać samoregulacji, zmieniając przepisy o oświadczeniach majątkowych, jest to, by ta kwestia pozostawała mętna. Natomiast jest dla mnie niepojęte, jak w nowoczesnym państwie, które chwali się cyfryzacją i tym, że rzekomo działa na rzecz przejrzystości i przeciwdziałania korupcji, mamy totalnie archaiczny system, chyba jako jedyni i to już nie mówię w Unii Europejskiej, ale w ogóle w Europie, który powoduje, (...) że to jest po prostu żart - zaznaczył.
Dodał też: - I to jest żart kosztem obywateli, kosztem dziennikarzy i żart w ogóle z całej tej polityki antykorupcyjnej państwa, że w dalszym ciągu taka sytuacja ma miejsce. Bo rodzą się praktyczne problemy: co wpisać, czego nie wpisać. To jest kwestia precyzyjnych regulacji. Kolejna kwestia to jest formularz, który inaczej wygląda w przypadku różnych grup zawodowych.
- Dlaczego nie możemy mieć jednego formularza dla wszystkich grup zawodowych? - zapytał retorycznie ekspert.
Jego zdaniem taka sytuacja znacznie uprościłaby system. Dodał, że "od wielu lat zarzucają nam organizacje międzynarodowe, na przykład GRECO - to jest grupa państw zajmujących się korupcją przy Radzie Europy, że nie mamy centralnego rejestru".
- Żeby odnaleźć oświadczenie majątkowe premiera Mateusza Morawieckiego, muszę zajrzeć i na stronę Rady Ministrów i na stronę Kancelarii Sejmu. Gdyby pełnił jeszcze jakieś inne funkcje, szukałbym tego jeszcze gdzieś indziej. Mamy dziesiątki tysięcy stron, na których publikowane są oświadczenia majątkowe. Powinniśmy mieć jeden, centralny, elektroniczny rejestr - zaznaczył ekspert.
Jak to wygląda w innych krajach?
Izdebski mówił, jak sytuacja z oświadczeniami wygląda w innych krajach. - One są wypełniane elektronicznie na specjalnych formularzach. Trudno jest zatem politykom twierdzić, że coś się nie wpisało, nie widzieli, bo te formularze wymuszają wpisywanie określonych treści i trudno jest zapomnieć coś wpisać. (...) Czasami jest taka gwiazdka, pole obowiązkowe przy wypełnianiu formularzy - powiedział.
Dodał, że jeśli takiego miejsca z gwiazdką się nie wypełni, to "dalej się z tym nie pójdzie, nie będzie można takiego formularza złożyć". - Bardzo prosta rzecz, funkcjonująca również przy okazji oświadczeń majątkowych - stwierdził.
Wyjaśnił, że kolejną rzeczą, która "jest dosyć dobrze w części krajów zrobiona, to jest to, że wymusza się standard wpisywania kwot czy dat". - U nas te kwoty wpisywane są ręcznie. Trudno dowiedzieć się, czy chodzi o dziesiątki tysięcy czy setki tysięcy złotych. Gdzie jest ten przecinek? Formularz wymusza taki standard - podkreślił.
Powiedział również, że są to "centralne rejestry i jest łatwo wyszukać różne oświadczenia majątkowe i prześledzić karierę polityków, którzy mogli być wcześniej radnymi, potem ministrami, a teraz posłami". - Mamy w jednym miejscu wszystkie ich oświadczenia. I kolejna rzecz, która padła w Trybunale Konstytucyjnym, (...) rozliczania majątku małżonków, nawet jak jest rozdzielność majątkowa, jak w przypadku premiera - mówił Izdebski.
Zakończył rozmowę słowami "jest źle".
Oświadczenie premiera bez uprawnień do akcji
Jeszcze w oświadczeniu za 2020 roku premier wykazywał, że ma prawie cztery tysiące uprawnień do akcji Santandera. W dokumencie wpisał również uprawnienia do akcji Santandera na kwotę do trzystu pięćdziesięciu tysięcy złotych. Premier deklarował, że "nie osiąga dochodu z tego tytułu" oraz że "nie ma wiedzy, czy te uprawnienia mogą się zmaterializować".
Informacje te nie pojawiły się już w dokumencie za 2021 rok. Podczas poniedziałkowej konferencji prasowej "Fakty" TVN zadały premierowi pytanie o to, kiedy uprawnienia premiera zostały zrealizowane i o jaką kwotę z tytułu akcji chodzi.
- W ramach oświadczenia (majątkowego - przyp. red.) pokazywałem wcześniej akcje tego banku (...). One zostały zrealizowane. Ta realizacja była niezależna ode mnie. Tak jak pisałem w tym oświadczeniu, niezależne ode mnie było zmaterializowanie się ich. Nie czerpałem również żadnych korzyści, a całą kwotę, nawet z naddatkiem, przekazałem na cele charytatywne - powiedział Mateusz Morawiecki.
Informacji o takiej transakcji na próżno jednak szukać w oświadczeniu zamieszczonym na stronie Sejmu. Redakcja TVN24 Biznes wysłała pytania w sprawie oświadczeń majątkowych do Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. "Uprawnienia do akcji, wynikające i pochodzące z czasu pełnienia funkcji prezesa banku BZ WBK, zostały zrealizowane na skutek decyzji banku na kwotę 295012 zł. Cała ta kwota została przekazana przez premiera Mateusza Morawieckiego na cele charytatywne" - czytamy w odpowiedzi Centrum Informacyjnego Rządu.
"W opublikowanych oświadczeniach majątkowych Prezesa Rady Ministrów znajdują się niezbędne dane wymienione w art. 10 ust. 1 ustawy z 21 sierpnia 1997 r. o ograniczeniu prowadzenia działalności gospodarczej przez osoby pełniące funkcje publiczne' - deklaruje CIR.
Źródło: TVN24 Biznes
Źródło zdjęcia głównego: PAP