Unia Europejska przygotowuje się do wstrzymania wypłat z unijnego budżetu dla Polski za odmowę wywiązania się z grzywny 500 tysięcy euro dziennie nałożonej w związku ze sporem o kopalnię Turów. Łączna kwota kar do zapłacenia przez Polskę to obecnie ponad 50 milionów euro - informuje Bloomberg. Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej nałożył we wrześniu na Polskę karę za niedostosowanie się do nakazu zaprzestania wydobywania węgla w kopalni Turów.
Komisja Europejska wysłała do Warszawy trzy wezwania do zapłaty i poinformowała rząd, że według rzecznika Komisji również zacznie się naliczać opłata za spóźnienie. Blokada wypłat może nastąpić w ciągu najbliższych dni lub tygodni - podaje Bloomberg.
Dodaje, że blokowanie płatności budżetowych to kolejne starcie Polski z UE. Wspólnota wstrzymuje również wniosek Polski o 36 mld euro z unijnego Funduszu Odbudowy z powodu obaw o praworządność.
Bloomberg: UE rozważa wstrzymanie wypłat dla Polski z powodu Turowa
Budżet na lat 2021-2027 zakłada na ok. 137 mld euro dla Polski. Kwota ta najprawdopodobniej zostanie pomniejszona - o ile doniesienia Bloomberga się potwierdzą - o 50 mln euro kary za Turów.
Rzecznik polskiego rządu powiedział w zeszłym miesiącu mediom, że kraj nie planuje płacić kary związanej z kopalnią Turów - przypomina Bloomberg. Zresztą rządzący wielokrotnie to powtarzali - w ubiegłym tygodniu europosłanka PiS Anna Zalewska wyraziła opinię, że Polska "nie ma obowiązku płacić żadnych kar" za utrzymanie działalności kopalni Turów.
Spór o Turów
"20 września TSUE zdecydował o nałożeniu na Polskę kary dziennej za ignorowanie decyzji o wstrzymaniu wydobycia w Turowie. Od tego dnia naliczamy karę 0,5 mln euro dziennie, codziennie. To już 113 dni, czyli ponad 55 mln euro kary" - przypomina Maciej Sokołowski, korespondent TVN24 w Brukseli.
Dodaje też: "5 listopada do Polski przyszło pierwsze wezwanie do zapłaty pierwszej transzy kar. To wtedy KE odrzuciła polskie argumenty, że negocjacje z Czechami trwają i nie powinno się nakładać kar i wystawiła pierwszy rachunek za okres od 20 września do 19 października, czyli 30 dni, czyli 15 mln euro. Termin wyznaczony na zapłatę kwoty na konto Komisji wynosił 45 dni. Wtedy też KE zapowiedziała, że po tym terminie rozpocznie naliczanie odsetek i potrąci brakujące kwoty bezpośrednio z unijnych funduszy dla Polski".
"Ten termin minął 20 grudnia. Od tego dnia Polska zalega już oficjalnie z pierwszą wpłatą i od tego dnia istnieje możliwość potrącenia środków z unijnych funduszy. Taka decyzja może zapaść każdego dnia, ale wciąż jeszcze nie zapadła - i to w tym temacie jest teraz kluczowe. Procedury już na to pozwalają, jesteśmy na tym, ostatnim etapie, ale teraz decydują nie same procedury i terminy, ale będzie to decyzja polityczna na wysokim szczeblu, by po raz pierwszy w historii potrącić któremuś z państw UE środki bezpośrednio z unijnych funduszy" - wskazuje Sokołowski.
Podkreśla też, że "po tych samych torach podąża teraz sprawa Izby Dyscyplinarnej, gdzie KE wysłała pytania w sprawie realizacji decyzji TSUE". Dodaje przy tym, że "odpowiedź z Polski przyszła w poniedziałek i teraz już każdego dnia Komisja może wystawić wezwanie do zapłaty, określić termin, a po jego upływie rozpocząć pobieranie środków bezpośrednio z unijnych funduszy".
Źródło: Bloomberg, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock