Rząd z dnia na dzień zaserwował im mały lockdown. "Jestem na granicy płaczu, gdy o tym myślę"

Autor:
Krzysztof
Krzykowski
Źródło:
TVN24 Biznes
Morawiecki: wsparcie dla przedsiębiorców może być rozszerzone na kolejne miesiące
Morawiecki: wsparcie dla przedsiębiorców może być rozszerzone na kolejne miesiąceTVN24
wideo 2/7
TVN24Morawiecki: wsparcie dla przedsiębiorców może być rozszerzone na kolejne miesiące

- Kolejny lockdown, tak to nazywamy, sprawił, że mamy obrót na poziomie 20 procent. Wciąż się zastanawiamy, czy nie zamknąć na głucho restauracji - mówi w rozmowie z TVN24 Biznes Zofia Pazik, współwłaścicielka dwóch warszawskich lokali The Cool Cat. - Jestem na takim etapie, że jeśli nie będę miała przez zimę klientów, to będę musiała zwinąć biznes - obawia się Katarzyna Sitek, która w centrum stolicy prowadzi Sabicha.

24 października weszły w życie obostrzenia dla branży gastronomicznej. Zakazano działalności stacjonarnej lokali - zostały jedynie usługi na wynos i dowóz. Restrykcje mają obowiązywać dwa tygodnie, ale mogą być też przedłużone, jeśli liczba zakażeń koronawirusem nie spadnie. Na razie niestety nie spada. W czwartek po raz pierwszy przekroczono granicę 20 tysięcy zakażeń w ciągu doby. W piątek i sobotę liczba zakażeń zbliżyła się do 22 tysięcy.

Pierwsza fala pandemii i lockdown były trudne dla wszystkich. Przy drugiej fali - jak na razie - ponownie zamknięte zostały siłownie, baseny i lokale gastronomiczne. O tym, jak wygląda obecnie sytuacja w gastronomii, jak było podczas pierwszego lockdownu oraz co może przynieść przyszłość, opowiedziały właścicielki dwóch warszawskich restauracji.

Dramat gastronomii

- Jest bardzo, bardzo słabo. Przez ostatnie dwa tygodnie, gdy liczba zakażeń zaczęła rosnąć, to się ogromnie odbiło na moim biznesie. Ludzie się boją, wiele osób jest chorych i nie chce wychodzić z domu. To się przerażająco przekłada - podkreśla Katarzyna Sitek.

Dodaje: - Cały październik był dramatyczny. Jedna czwarta tego, co było na początku, a to przecież nie były aż tak dobre utargi. Mam lokal w samym centrum, świetna lokalizacja i płacę za to tyle, ile się płaci w tak dobrej lokalizacji. To jest na dłuższą metę widmo bankructwa. Pracuję tylko na czynsz, prąd, zatowarowanie i moich pracowników. Wypłacam ludziom kasę, bo to dla mnie priorytet, ale sama nie pamiętam już, kiedy tak naprawdę cokolwiek zarobiłam. No i takich historii jak moja jest wiele, wiele więcej.

- Nie chcę się poddawać, ale każdego kolejnego dnia, idąc po prostu ulicami Warszawy, widzę kolejne zamknięte knajpy. To jest bardzo dołujące - mówi Sitek.

Dla Zofii Pazik i jej restauracji wejście Warszawy do żółtej strefy 10 października było szokiem. - Zaczęło się bardzo gwałtownie. Odpływ ludzi był natychmiastowy. Wejście do czerwonej strefy niewiele zmieniło. Kolejny lockdown - tak to nazywamy, bo dla nas to całkowita powtórka z przeszłości - sprawił, że mamy obrót na poziomie 20 procent - opisuje.

Mówi również, że z tego co wie, właściciele także innych warszawskich restauracji "odnotowali potężny spadek - ponad 50 procent". - Podejrzewam, że to będzie rosło - ludzie są teraz w szoku. Są też zajęci innymi sprawami - tłumaczy.

- Gimnastykujemy się teraz z grafikiem, by wszyscy mieli pracę. Próbujemy utrzymać przedsiębiorstwo, ale boimy się, że będziemy musieli zwalniać ludzi - obawia się współwłaścicielka, która The Cool Cat pięć lat temu założyła wspólnie z szefem kuchni, Jakubem Kaftańskim.

Dodaje, że choć sytuacja jest trudna, to zostało trochę pieniędzy z tarczy finansowej Polskiego Funduszu Rozwoju, ale to nie są środki, które pozwolą na przetrwanie dwóch miesięcy. - Bo to na pewno nie będą dwa tygodnie. Nikt nie ma złudzeń co do tego - twierdzi.

- Wciąż się zastanawiamy, czy nie zamknąć na głucho restauracji - wynegocjować niższe czynsze i mieć kilkanaście tysięcy złotych straty miesięcznie, czy jednak utrzymać wszystkich pracowników i starać się utrzymać z tych bardzo niskich obrotów, które są teraz - dodaje.

Jak podkreśla, "matematyka jest nieubłagana". - Wszyscy teraz żyjemy w dużym stresie i nie wiemy, co będzie, a przede wszystkim, jak długo to będzie trwało. Rząd też tego nie wie, bo zależy to od sytuacji epidemicznej. Na pewno byłoby nam lżej, gdybyśmy wiedzieli, że będzie wsparcie. Mamy kredyty, i to niemałe, wzięte na restauracje. Jestem na granicy płaczu, gdy o tym myślę - mówi Pazik.

OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE >>>

Przyczyny problemów

Według Sitek na tak znaczne pogorszenie ich sytuacji ma parę czynników. Jednym z nich jest to, że pandemia i koronawirus to główny temat w mediach. - Przez to wszędzie czujemy zagrożenie, więc siedzimy w domach. Druga rzecz to brak kasy. Ludzie albo potracili pracę, albo boją się, że ją stracą - uważa.

Dodaje, że problemem restauracji w centrum Warszawy może być jest właśnie lokalizacja. - Podobno rośnie sprzedaż knajp na obrzeżach miasta – w niektórych miejscach obrót jest nawet dwa, trzy razy większy. Nie jest to dziwne – ludzie mieszkają na Białołęce, na Kabatach i stamtąd nie wyjeżdżają, pracują zdalnie. Albo w ogóle się nie ruszają, bo stracili pracę. Stamtąd nikt nie zamawia, bo do centrum jest za daleko. A centrum opustoszało - wyjaśnia właścicielka Sabicha.

- Nasza grupa docelowa częściej teraz pewnie stołuje się w McDonald'sie lub Żabce, bo ci ludzie są teraz na ulicach. Z tych 20 procent się podniesiemy niedługo, bo wiemy, co trzeba robić. Trzeba bardzo dużo energii wkładać w marketing - zaznacza Pazik.

Restauracje znajdują się ponownie w trudnej sytuacjifacebook.com/TheCoolCatTR

Trudy pierwszego lockdownu

Pierwszy cios w branżę nastąpił, kiedy w połowie marca rząd wprowadził całkowity zakaz działalności placówek gastronomicznych z wyłączeniem sprzedaży posiłków na wynos i na dowóz. - Mieliśmy odłożonych trochę pieniędzy i nie ma co ukrywać - wszystkie te oszczędności zostały wtedy skonsumowane. A nawet więcej - na szczęście pojawiła się pomoc od państwa i załatała tę dziurę w naszym budżecie. Jeżeli teraz nie będzie tej pomocy, to my nie mamy, z czego przetrwać - kontynuuje Pazik.

Jedną z największych różnic w porównaniu z pierwszym lockdownem Pazik wymienia liczbę chętnych do pracy. Co zaskakujące, podczas pierwszej fali pandemii nie musiała nikogo zwalniać. - Dużo ludzi po prostu nie chciało pracować i było nam to na rękę. W gastronomii często zatrudnia się na umowę zlecenie i płacimy wtedy za godzinę. Ale nikt nie chciał wtedy pracować - 70 procent osób zrezygnowało. Musieliśmy nawet szukać ludzi - wspomina.

Jak zaznacza, sytuacja teraz jest zupełnie inna. - Wszyscy chcą pracować. Nikt się COVID-a nie boi. Pewnie też wykorzystali wszystkie swoje odłożone pieniądze - stwierdza właścicielka The Cool Cat.

Sytuacja restauracji podczas pierwszego lockdownu również była trudna. - Obniżyliśmy wszystko, co się dało. Mieliśmy duże obniżki czynszu - udało nam się je wybłagać. To nie są przyjemne rozmowy, bo ci ludzie przecież też są pozbawieni środków. To dotyka wszystkich. Nasze menedżerki same obniżyły sobie pensje. To były drobne gesty. Wielu ludzi pracuje wokół naszego biznesu, na przykład dostawcy czy firmy consultingowe. Jest kogo prosić o jakieś zniżki. I my wtedy wszystkie możliwości wykorzystaliśmy - podkreśla Pazik.

Sitek prowadzi restaurację od roku, więc pierwsza fala epidemii uderzyła w jej lokal prawie na samym początku działalności. Jak opisuje, po pierwszych trzech miesiącach, gdy dopiero uczyła się biznesu, przyszedł koronawirus i nagle sytuacja stała się nieporównywalnie trudniejsza. Lokal musiał przejść redukcję zatrudnienia - z dziewięciu osób w szczytowym momencie działalności zostały tylko trzy.

- Przewidywałam, że w najwyższym sezonie: trzy miesiące przed wakacjami i trzy po - przychody się podwoją w porównaniu z pierwszymi miesiącami działalności. Tymczasem po pierwszym lockdownie obroty spadły o ponad połowę. W czerwcu było ciut lepiej, ale lipiec i sierpień znowu były słabsze, bo ludzie wyjechali na wakacje. A teraz zaczęła się kolejna fala - stwierdza założycielka Sabicha.

Przetrwanie lockdownu i tarcza

- Pierwszy lockdown był nową sytuacją. Wznieśliśmy się na wyżyny kreatywności w marketingu i to sprawiało nam wiele radości. Ale wiemy też, jaki to był koszt finansowy. Dziennie sprawdzaliśmy, ile wynoszą nas koszty działania restauracji. Ja i Kuba, którzy jesteśmy właścicielami, wpisywaliśmy siebie jako zerowy koszt. I porównywaliśmy wszystkie koszty, włącznie z horrendalnie wysokimi prowizjami dla woltów i uberów, z obrotami danego dnia. I wychodziło nam minus sto, plus sto przy dobrym dniu. Były dni, że mieliśmy trzy tysiące straty, bo była brzydka pogoda - opisuje trudy pierwszego zamknięcia gastronomii Pazik.

Dodaje, że firmy i ludzie, z którymi współpracują, wtedy "bardzo dobrze się zachowali". - Nie wiem tylko, czy ponownie ich na to stać - zastanawia się.

Podkreśla, że "PFR był dobrą pomocą, to były środki, które naprawdę nam pomogły i zabezpieczyły tę niepewną przyszłość". - Chciałabym, żeby nasze państwo powiedziało teraz, że będzie takie wsparcie do uzyskania. Wtedy możemy działać i utrzymać miejsca pracy - uważa.

Dla Sitek przetrwanie pierwszego lockdownu było niezwykle trudne. - Nie załapałam się na wsparcie od państwa, bo okazało się, że mogę wnioskować tylko o zwolnienie z ZUS-u. Na postojowe się nie kwalifikowałam, bo moi ludzie jakoś od lutego byli zatrudnieni na umowy o pracę, a dofinansowanie obejmowało tylko tych na zlecenie. Z kolei na te słynne 5 tysięcy, też nie, bo tam był warunek, że w grudniu 2019 trzeba zatrudniać na umowę o pracę, choć jedną osobę, a ja wtedy dopiero co otworzyłam i przecież nie jestem szalona, żeby na start wiązać kogoś najmocniejszym kontraktem na rynku, bo go nie znam, a on mnie. Trzeba się sprawdzić nawzajem. Wiec doszło do takiego absurdu, że z jednej strony umowa o prace przeszkadzała, a w drugim była konieczna - wyjaśnia.

Jak dodaje, teraz również nie spodziewa się, by pomoc państwa miała jej istotnie pomóc. - Podobno mamy dostać zwolnienie z ZUS-u za listopad. Tylko za listopad! Oczywiście, jeśli coś się pojawi, to będę się starać, ale podejrzewam, że zrobią takie warunki, których się nie da spełnić – jak brak zaległości z niektórymi płatności czy ZUS-em. Po półrocznym "pandemicznym hardkorze" myślę, że niewiele będzie firm, które się załapią na taką pomoc. Jestem przekonana, że bardzo wiele osób w mojej branży ma długi i problemy na przykład z opłacaniem podatków. No bo z czego mamy wziąć na to pieniądze? - zastanawia się.

Cios z dnia na dzień

Właścicielki restauracji zgodnie twierdzą, że sporym ciosem finansowym było nie tylko samo wprowadzenie obostrzeń, ale również moment, gdy zostały one ogłoszone. Premier decyzję ogłosił w piątek około południa, rozporządzenie zostało opublikowane tego samego dnia późnym wieczorem, a zakaz działalności stacjonarnej zaczął obowiązywać od soboty.

- Musieliśmy się zamknąć z dnia na dzień. A towary na weekend kupiliśmy. Podobnie było w marcu. Spodziewaliśmy się, że nas zamkną, ale wszyscy byliśmy pewni, że to będzie od poniedziałku i pozwoli to nam zarobić w weekend, gdy mamy najlepszy utarg - tłumaczy Pazik.

- Tuż przed lockdownem kupiłam towary za kilka tysięcy złotych i wiele innych miejsc zrobiło podobnie. W środę przyjechały świeże warzywa, a w piątek nas zamknęli. Część tych warzyw zamarynowaliśmy, część odsprzedaliśmy, a część rozdaliśmy. To jest koszmarne marnowanie pieniędzy i jedzenia - podkreśla Sitek.

Restauratorki o przyszłości

Ze słów restauratorek jasno wynika, że przyszłość z każdym dniem staje się coraz trudniejsza dla działających w gastronomii.

- Są miejsca, które są na rynku od lat i też mają poważne kłopoty. Jestem na takim etapie, że jeśli nie będę miała przez zimę klientów, to będę musiała zwinąć biznes, bo teraz też trudno znaleźć inwestorów. Ale cały czas walczę i liczę na to, że jakoś przetrzymam. Przy niedawno otworzonym lokalu wyjście z biznesu oznaczałoby, że na marne poszły te setki tysięcy wcześniej ciężko zarobionych pieniędzy, które w to włożyłam, próbując zrealizować swoje marzenie. Ta wizja jest przerażająca. To nie wchodzi w grę, więc teraz się zarzynam po prostu. Presja jest straszna - mówi właścicielka Sabicha.

Podkreśla, że w tej niepewnej sytuacji nie jest w stanie powiedzieć, jak będzie wyglądała przyszłość jej restauracji. - Robię wszystko, żeby przetrwać. Rzuciłam palenie, by być zdrowa, zmieniłam dietę, by być silniejsza, dużo sportu do tego..., a raz na dwa tygodnie trzeba płakać, by wyrzucić te emocje - zwierza się.

- Miesiąc możemy jeszcze wytrzymać, ale dłużej na pewno nie. Możemy tak jak w poprzednim lockdownie wychodzić na zero. Nie jestem epidemiologiem, by wiedzieć, czy decyzja o zamknięciu restauracji jest dobra. Dla mnie, z biznesowego punktu widzenia, jest zła. I chciałabym, by rząd nam oddał pieniądze za to, że nas zamknął. By sięgnął do rezerw i nas wsparł. Byśmy w kwietniu, maju, na lato albo gdy szczepionka zostanie wynaleziona, mogli funkcjonować z powrotem, by nasi pracownicy mogli zarabiać - apeluje Pazik.

Mimo trudnej sytuacji stara się nie tracić optymizmu: - Nie jesteśmy milionerami, choć mamy popularną restaurację. Szkoda by było stracić te wszystkie lata - pięć od powstania naszej pierwszej restauracji na Solcu. Może jakiegoś inwestora znajdziemy, który nas wesprze finansowo. Coś się wymyśli, to jest dopiero parę dni. Może rząd coś wymyśli. Podobno coś jeszcze zostało z tej wiosennej tarczy.

- Przy pierwszym lockdownie staraliśmy się być jak najbardziej aktywni i robiliśmy jak najwięcej różnych akcji. Teraz trochę brakuje sił. Mimo to staramy się nie mieć czarnych myśli. Ludzie w gastronomii nie są zbyt poważni. Nie mamy też wyjścia - bierzemy to na wesoło, robiąc właściwe rzeczy, szukając możliwości nieutonięcia. Inaczej byśmy się pogrążyli w strasznej depresji - podsumowuje Pazik.

Program wsparcia

We wtorek premier Mateusz Morawiecki przedstawił szczegóły programu wsparcia branż najbardziej dotkniętych nowymi obostrzeniami - tak zwaną tarczę branżową, która pomóc przedsiębiorcom w m.in. gastronomii. Ta branża odpowiada w polskim PKB za około 1 proc.

Szef rządu przekazał, że wysokość wsparcia dla przedsiębiorców ma wynieść 1,8 mld zł, a dotyczy ponad 170 tys. firm zatrudniających prawie 400 tys. osób. Przedsiębiorcy z tych branż będą mogli liczyć m.in. na zwolnienie z ZUS-u i świadczenia postojowe za listopad, a także dotacje w wysokości 5 tys. zł.

Autor:Krzysztof Krzykowski

Źródło: TVN24 Biznes

Źródło zdjęcia głównego: facebook.com/TheCoolCatTR

Tagi:
Raporty:
Pozostałe wiadomości

Nowy rząd Mateusza Morawieckiego nie uzyskał w poniedziałek wotum zaufania. Dwutygodniowi ministrowie mogą liczyć jednak na pocieszenie w postaci odpraw. Ich otrzymanie zależy jednak od pewnego warunku.

Rząd na dwa tygodnie. Takie odprawy otrzymają ministrowie i wiceministrowie

Rząd na dwa tygodnie. Takie odprawy otrzymają ministrowie i wiceministrowie

Autor:
mp/ams
Źródło:
TVN24 Biznes

Z radością witamy ponowne otwarcie dla transportu towarowego najważniejszego przejścia granicznego pomiędzy Polską a Ukrainą - zaznaczyła w oświadczeniu unijna komisarz do spraw transportu Adina Valean. Dodała, że blokada przejścia granicznego Dorohusk-Jahodyn od 6 listopada miała istotne konsekwencje dla Ukrainy, Polski i UE, ale przede wszystkim dla wszystkich kierowców dotkniętych blokadą. Jej zdaniem pozostałe przejścia graniczne należy niezwłocznie odblokować.

Unijna komisarz o otwarciu przejścia granicznego Dorohusk-Jahodyn

Unijna komisarz o otwarciu przejścia granicznego Dorohusk-Jahodyn

Aktualizacja:
Autor:
kris/ams
Źródło:
PAP

Kwestia paliw kopalnych rozgrzewa obrady konferencji klimatycznej. Kolejne projekty porozumienia nie spełniają ambicji, oczekiwań i możliwości wielu uczestników. Z najnowszego wykreślono zobowiązanie do "wycofywania się z paliw kopalnych zgodnie z najlepszą dostępną wiedzą naukową". "Słaby jak cholera" - zacytował Reuters jednego z europejskich dyplomatów, który w ten sposób skomentował projekt porozumienia zaprezentowany konferencji klimatycznej COP28 w Dubaju. Jednak według przewodniczącego szczytu, sułtana Ahmeda al-Dżabera, porozumienie "to ogromny krok naprzód".

Rozczarowujący projekt porozumienia klimatycznego. "Słaby jak cholera"

Rozczarowujący projekt porozumienia klimatycznego. "Słaby jak cholera"

Autor:
jr
Źródło:
PAP

Narodowy Bank Polski (NBP) opublikował listy od szefów węgierskiego i szwajcarskiego banku centralnego. Prezesi odpowiedzieli na korespondencję prezesa NBP Adama Glapińskiego, który wyraził obawy co do niezależności polskiego banku centralnego. "Magyar Nemzeti Bank wspiera i stoi po stronie prezesa Narodowego Banku Polskiego i odrzuca wszelkie ataki na niezależność banku centralnego" - czytamy w liście prezesa węgierskiego banku.

Szef węgierskiego banku centralnego do Glapińskiego: MNB wspiera i stoi po stronie prezesa NBP

Szef węgierskiego banku centralnego do Glapińskiego: MNB wspiera i stoi po stronie prezesa NBP

Autor:
kris/ams
Źródło:
TVN24 Biznes, PAP

32-letni Zdzisław Antoni Kurski, najstarszy syn Jacka Kurskiego, został zatrudniony w Lotos Upstream, w grupie Orlen - podała "Rzeczpospolita". Dodała, że syn byłego szefa TVP to absolwent turystyki po AWF, a jego rola w Lotosie Upstream to młodszy specjalista, przy czym w strukturze korporacyjnej ma podlegać samemu prezesowi Markowi Woszczykowi.

Media: syn Jacka Kurskiego w paliwowej spółce

Media: syn Jacka Kurskiego w paliwowej spółce

Autor:
kris/ams
Źródło:
"Rzeczpospolita", TVN24 Biznes

Konsekwencje finansowe pełnego członkostwa Ukrainy w Unii Europejskiej dla obecnego wieloletniego budżetu Unii Europejskiej wyniosą od około 130 do 190 miliardów euro - szacują w raporcie eksperci z Instytutu Gospodarki Niemieckiej (Institut der deutschen Wirtschaft, IW). Cały budżet Unii Europejskiej na lata 2021–2027 wynosi około 1,1 biliona euro.

Tyle będzie kosztować członkostwo Ukrainy w Unii Europejskiej

Tyle będzie kosztować członkostwo Ukrainy w Unii Europejskiej

Autor:
jr/ams
Źródło:
PAP

Wraca nocny pociąg z Berlina do Paryża i Brukseli. Nocne połączenie kolejowe zostało przerwane w 2014 roku, ale od dziś jest ponownie dostępne trzy razy w tygodniu. Od października 2024 roku pociąg na tej trasie ma kursować nawet codziennie.

Wraca nocne połączenie z Berlina do Paryża

Wraca nocne połączenie z Berlina do Paryża

Autor:
kris/ams
Źródło:
PAP, "The Guardian"

Unia Europejska szykuje się do wprowadzenia zakazu używania pieców na gaz i węgiel. Porozumienie w tej sprawie osiągnęły kraje członkowskie Unii Europejskiej i Parlament Europejski. Pierwsze przepisy wprowadzające ograniczenia mają wejść w życie już w 2025 roku.

Koniec z piecami na gaz. Ważne terminy

Koniec z piecami na gaz. Ważne terminy

Autor:
mp/dap
Źródło:
TVN24 Biznes, PAP

Błażej Poboży, do niedawna wiceminister spraw wewnętrznych i administracji w rządzie PiS, rozpoczął pracę w Narodowym Banku Polskim. Poboży, który jest też warszawskim radnym, do banku centralnego trafił na początku grudnia. W ostatnich dniach prezydent Andrzej Duda powołał ponadto byłego wiceministra finansów Artura Sobonia na członka zarządu NBP.

Kolejny były wiceminister trafił do NBP

Kolejny były wiceminister trafił do NBP

Autor:
mb/dap
Źródło:
TVN24 Biznes

Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów wszczął postępowanie wobec Grupy Olx. W jego efekcie spółka może zapłacić karę w wysokości nawet 10 procent obrotu. Zarzuty - tłumaczy UOKiK - dotyczą między innymi "nietransparentnych i wprowadzających w błąd określeń przyjętych w systemie zamieszczania opinii". Grupa Olx podkreśliła, że "prowadzi działalność zgodnie z przepisami prawa, obowiązującymi regulacjami i najwyższymi międzynarodowymi standardami biznesowymi i każdorazowo współpracuje z organami kontroli".

Popularna platforma sprzedażowa z dwoma zarzutami. Spółce grozi wysoka kara

Popularna platforma sprzedażowa z dwoma zarzutami. Spółce grozi wysoka kara

Autor:
mb/dap
Źródło:
TVN24 Biznes

Przesunie się próg zarobków, do którego trzeba płacić ZUS - zwraca uwagę w poniedziałek dziennik "Rzeczpospolita". Wszystko przez wzrost prognozowanego na 2024 rok przeciętnego wynagrodzenia. Większe składki mają zapłacić także przedsiębiorcy.

Tak mają wzrosnąć składki na ZUS

Tak mają wzrosnąć składki na ZUS

Autor:
mp/dap
Źródło:
"Rzeczpospolita", tvn24.pl

Narodowy Bank Polski może zakończyć rok 2023 rekordową, sięgającą nawet 20 miliardów złotych stratą. Tymczasem rząd Prawa i Sprawiedliwości zakładał, że bank centralny zanotuje zysk i z tego tytułu do państwowej kasy trafi 6 miliardów złotych. Jeśli NBP będzie na minusie, żadne pieniądze z banku centralnego do budżetu nie popłyną, co nie jest dobrą informacją dla przyszłego rządu Donalda Tuska.

Miały być miliardy do budżetu, może być rekordowa strata

Miały być miliardy do budżetu, może być rekordowa strata

Autor:
mb/dap
Źródło:
TVN24 Biznes

Zerowa stawka VAT na niektóre produkty żywnościowe ma obowiązywać do końca marca 2024 roku. Oznacza to, że w pierwszym kwartale przyszłego roku dochody budżetu państwa z tytułu podatku VAT mogą być mniejsze o około 2,7 miliarda złotych - tak wynika z rządowych szacunków dołączonych do wydanego w weekend rozporządzenia.

Jedna z ostatnich decyzji rządu PiS. Podano koszt

Jedna z ostatnich decyzji rządu PiS. Podano koszt

Autor:
mb/dap
Źródło:
TVN24 Biznes, PAP

Dziewiętnaście milionów Chińczyków w ubiegłym roku zrezygnowało z państwowego systemu ubezpieczeń zdrowotnych - poinformował brytyjski dziennik "Financial Times". Jak wyjaśniono, urzędnicy państwowi i analitycy opieki zdrowotnej przypisują skokowy wzrost liczby rezygnacji, rosnącym składkom i współpłatnościom, ograniczonemu zasięgowi i spadającym dochodom gospodarstw domowych.

Milionów Chińczyków nie stać na ubezpieczenie zdrowotne

Milionów Chińczyków nie stać na ubezpieczenie zdrowotne

Autor:
jr/ams
Źródło:
PAP

We Włoszech państwo nigdy nie zbuduje nowych elektrowni jądrowych - oświadczył minister środowiska i bezpieczeństwa energetycznego Gilberto Pichetto Fratin. Zaznaczył, że możliwa jest budowa małych reaktorów przez firmy.

"Nie zbudujemy nigdy nowych elektrowni nuklearnych"

"Nie zbudujemy nigdy nowych elektrowni nuklearnych"

Autor:
mb/dap
Źródło:
PAP

PKP Intercity poinformowało o uruchomieniu sprzedaży biletów na pociąg z Warszawy do Monachium przez Wiedeń i Salzburg. Choć połączenie zainaugurowano w sobotę, to wcześniej nie było możliwości zakupu biletu na to połączenie na stronie polskiej spółki. PKP Intercity winą obarczało austriackiego operatora.

Pierwsze takie połączenie od 30 lat i zamieszanie na kolei. "Zakup biletów jest już możliwy"

Pierwsze takie połączenie od 30 lat i zamieszanie na kolei. "Zakup biletów jest już możliwy"

Autor:
mb/dap
Źródło:
TVN24 Biznes

W tym tygodniu uwaga krajowego rynku skupi się na expose i głosowaniu nad wotum zaufania w Sejmie dla nowego premiera. Inwestorzy poznają też szczegóły inflacji za listopad i dane o bilansie płatniczym. Kluczowe dla rynków finansowych będą decyzje największych banków centralnych.

Wybór premiera, inflacja i decyzje banków centralnych. Taki będzie tydzień w gospodarce

Wybór premiera, inflacja i decyzje banków centralnych. Taki będzie tydzień w gospodarce

Autor:
mp
Źródło:
PAP

W niedzielę 10 grudnia w Argentynie dojdzie do zaprzysiężenia nowego prezydenta - Javiera Mileia. Czeka go trudne wyzwanie, bo kraj jest pogrążony w głębokim kryzysie, zarówno gospodarczym jak i społecznym. Za sytuację w państwie przepraszał w sobotę ustępujący prezydent Alberto Fernandez, który w pożegnalnym wideo wyrażał "głęboki ból z powodu sytuacji, tych rodaków którzy nadal żyją w najgłębszym ubóstwie i których losu nie zdołałem polepszyć".

Argentyna w obliczu zmiany władzy. Gigantyczna inflacja wyzwaniem dla nowego prezydenta

Argentyna w obliczu zmiany władzy. Gigantyczna inflacja wyzwaniem dla nowego prezydenta

Autor:
JW/ams
Źródło:
PAP

W wtorek, 12 grudnia, od godziny 10 do 14 zamknięty będzie tunel w ciągu zakopianki - odbędą się tam ćwiczenia służb ratowniczych. Ruch samochodowy będzie poprowadzony objazdem przez Mszanę Dolną – informuje Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad (GDDKiA).

We wtorek tunel na zakopiance będzie zamknięty. Stara trasa również nieprzejezdna

We wtorek tunel na zakopiance będzie zamknięty. Stara trasa również nieprzejezdna

Autor:
JW/ams
Źródło:
PAP

Pierwsza grupa uczniów na ferie zimowe w 2024 roku uda się już 15 stycznia. Termin dotyczy województw: dolnośląskiego, mazowieckiego, opolskiego i zachodniopomorskiego. Kolejne daty początku ferii to 22 i 29 stycznia oraz 12 lutego.

Ferie zimowe coraz bliżej. Cztery terminy

Ferie zimowe coraz bliżej. Cztery terminy

Autor:
mb/dap
Źródło:
TVN24 Biznes

Osoby, które w tym roku z zakupem choinki zamierzają czekać do Wigilii Bożego Narodzenia, mogą być zaskoczone. To efekt nowych przepisów, zgodnie z którymi 24 grudnia będzie obowiązywał zakaz handlu, co obejmuje też punkty zajmujące się sprzedażą choinek. Jednocześnie w ustawie są zapisane pewne wyjątki.

Zmiany w zakazie handlu. Czy w Wigilię kupimy choinkę?

Zmiany w zakazie handlu. Czy w Wigilię kupimy choinkę?

Autor:
mb/dap
Źródło:
TVN24 Biznes

Tak zwane płatności odroczone pojawiły się na polskim rynku w 2016 roku. Od tamtej pory stały się bardzo popularną usługą, na tyle, że przy okazji nadchodzących świąt Bożego Narodzenia planuje skorzystać z niej aż jedna trzecia Polaków - wynika z raportu Comfino "Płatności ratalne i odroczone w Polsce 2023/24".

Świąteczne wydatki na raty. Aż jedna trzecia Polaków chce zapłacić za zakupy później

Świąteczne wydatki na raty. Aż jedna trzecia Polaków chce zapłacić za zakupy później

Autor:
JW/ams
Źródło:
TVN24 Biznes

W piątek Unia Europejska osiągnęła porozumienie w sprawie przepisów regulujących wykorzystanie sztucznej inteligencji, w tym wykorzystania sztucznej inteligencji przez rządy w nadzorze biometrycznym oraz sposobu regulowania systemów sztucznej inteligencji, takich jak ChatGPT.

Plan Unii Europejskiej na sztuczną inteligencję. Jest ważny akt prawny

Plan Unii Europejskiej na sztuczną inteligencję. Jest ważny akt prawny

Autor:
JW/ams
Źródło:
Reuters

Do Serbii popłynął gaz z Azerbejdżanu, w ceremonii uruchomienia przesyłu surowca uczestniczyli w niedzielę prezydenci Serbii, Azerbejdżanu, Bułgarii i przedstawiciel Unii Europejskiej. Belgrad, dotąd uzależniony od gazu rosyjskiego, stawia na zdywersyfikowanie źródeł dostaw.

Serbia uniezależni się od Rosji. Dzięki Azerbejdżanowi

Serbia uniezależni się od Rosji. Dzięki Azerbejdżanowi

Autor:
JW/ams
Źródło:
PAP