Końcówka 2014 roku oferuje nam niesamowite emocje natury sportowej, ale związane z ekonomią. Trwa oto wielki wyścig o pozycje w rankingu największych gospodarek świata. W tym wyścigu bierze udział Polska, która ma szanse przesunąć się z miejsca 24. w roku 2013 aż na 21.
Takie rankingi to oczywiście rzecz do pewnego stopnia umowna, ale wiele osób bierze je zupełnie na serio, a w Polsce nawet politycy z różnych stron sceny deklarowali jako cel, żeby za ileś tam lat być w dwudziestce największych gospodarek (traktując to jako duże osiągnięcie i zapominając, że w 2008 byliśmy już na osiemnastym miejscu). Skoro tak, to skupmy się na sytuacji bieżącej.
Ranking powstaje wg wartości PKB za dany rok przeliczonego na dolary po kursie bieżącym. Używając ostatnich prognoz MFW dotyczących wielkości PKB w poszczególnych krajach i bieżących notowań wobec dolara dostajemy taki obraz:
W kolumnie PKB’2014 mamy PKB danego kraju prognozowane na ten rok przez MFW i ta liczba się nie zmienia. Zmienia się natomiast kurs wobec dolara, wpływając na to, co mamy w kolumnie „PKB w USD”. Proszę spojrzeć jak tam ciasno, jakie niewielkie różnice są między Polską, Szwecją, Argentyną i Nigerią! To się jeszcze wszystko może kilka razy wymieszać i zmienić! Szwajcarii już nie dogonimy, ale miejsce 21. jest w zasięgu. Chociaż oczywiście możemy też zostać na miejscu 24. albo i spaść na 25., gdyby nagle umocniła się korona szwedzka i waluta Tajwanu.
Dla przypomnienia, na koniec 2013 roku byliśmy na 24. miejscu i wyprzedziliśmy Szwecję. Jakiś miesiąc temu byliśmy też przed Nigerią i Argentyną, ale ostatnie osłabienie złotego znów zepchnęło nas na miejsce 23. Ale przecież waluty Nigerii i Argentyny tez słabną, bo to kraje przeżywające spore problemy finansowe. Tu zresztą warto zaznaczyć, że kurs argentyńskiego peso do dolara na poziomie 8,55 to kurs oficjalny. Na czarnym rynku peso jest warte mniej. Gdyby to uwzględnić Argentyna wypada z tego wyścigu, a my jesteśmy na miejscu 22.
Aby wyprzedzić Nigerię wystarczy, że kurs dolara spadnie nam do 3,41 PLN, czyli do poziomu sprzed tygodnia, zakładając, że nie zmieni się kurs nigeryjskiej nairy. Wyścig będzie trwać aż do 31 grudnia.
A za rok, kto wie. Jeśli Szwajcarzy bardziej skutecznie niż dotychczas będą osłabiać swojego franka, być może zawalczymy z nimi o miejsce w pierwszej dwudziestce. Czego sobie i Państwu życzę.
Autor: Rafał Hirsch