Rolnicy nie protestują, nie blokują ulic, autostrad, bez powodu. Śmiem twierdzić, że to jest problem niebezpieczeństwa egzystencjalnych wartości. Boją się o swoje życie społeczne, mają zagrożony byt ekonomiczny - powiedział na antenie TVN24 dr hab. Piotr Nowak, profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego, socjolog. - Oni domagają się zasad, dzięki którym będą mogli utrzymać rodzinę - tłumaczył.
Gościem TVN24 był Piotr Nowak, profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego, socjolog. Pytany był o to, jak ocenia działania rolników podczas protestu. - Jestem przekonany, że to są bardzo poważne kwestie. Rolnicy nie protestują, nie blokują ulic, autostrad, bez powodu. Śmiem twierdzić, że to jest problem niebezpieczeństwa egzystencjalnych wartości. Boją się o swoje życie społeczne. Mają zagrożony byt ekonomiczny, bo bez odpowiedniego dochodu nie są w stanie zapewnić rodzinie funkcjonowania - ocenił.
Jak wskazał, "problem jest natury ekonomicznej i społecznej". - To nie jest strajk godnościowy, że oni domagają się większego szacunku. Oni domagają się zasad, dzięki którym będą mogli utrzymać rodzinę czyli będą mieli odpowiedni dochód za swoją pracę - wytłumaczył.
O rolnikach: w bańce miejskiej wyglądają, jakby byli krezusami
Według Piotra Nowaka, "rolnicy są grupą prounijną". - Mają świadomość, że uczestniczenie w Unii Europejskiej, bycie jej członkiem daje im dużo większe możliwości niż wtedy, kiedy są bez dostępu do rynku unijnego. To są bardzo świadomi ludzie - wskazał. - Rolnicy nie obawiają się Zielonego Ładu w wymiarze ideologicznym. Oni są proekologiczni, natomiast nie może to zagrażać ich ekonomicznemu istnieniu - dodał. Podkreślił, że "w bańce miejskiej rolnicy wyglądają, jakby byli krezusami". - Średnio osiągają tylko sześćdziesiąt procent dochodów tych, które są osiągane w innych działach gospodarki. Oni zarabiają dużo mniej niż przeciętnie zarabiają przedsiębiorcy w innych dziedzinach - podał. Jak zauważył słynne drogie ciągniki czy nowoczesne maszyny "są niezbędnymi narzędziami pracy i w dużej mierze są kupowane na kredyt".
Rosja stosuje ceny dumpingowe i rozwala rynek globalny
Gość TVN24 podkreślił, że w przypadku oceny protestów trzeba rozróżnić mieszkańców wsi i rolników. - Dzisiaj wieś jest mocno zróżnicowana. Wszystkie dane statystyczne mówią o tym, że nie więcej niż od pięciu do ośmiu procent rolników mieszka na wsi. 90 procent mieszkańców wsi to inne grupy zawodowe - dodał Piotr Nowak. - Problemem wydaje się to, że produkcja żywności jest niepewna, bo zależy w dużej mierze od natury. W dodatku rynek globalny na skutek wojny, którą mamy u sąsiadów, a wcześniej pandemii COVID-19, przerwania łańcuchów dostaw, spowodował zamieszanie na rynku żywnościowym. Stąd zaniepokojenie rolników nieprzewidywalną sytuacją ekonomiczną. To, co podkreślają rolnicy to to, że produkcja tony pszenicy jest droższa niż cena na rynku, bo łańcuchy dostaw zostały przerwane. Rosja stosuje ceny dumpingowe i rozwala rynek globalny - stwierdził. Zauważył również, że problemem rolników jest to, że "nie potrafią się przebić w bańce politycznej ze swoimi interesami." - PSL jest ich stałym rzecznikiem interesów i z całą pewnością minister Siekierski rozumie te problemy, ale na tym etapie działania nie ma innych obrońców i rzeczników ich interesów - stwierdził.
- Oni sami muszą wywalczyć swoje interesy, których nie da się załatwić w Polsce i to nie jest kwestia zaufania do polskich polityków. To jest problem europejski - mówił w antenie TVN24.
Czytaj też: "Rolnicy są na dużym minusie, stąd te emocje"
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Leszek Szymański/PAP