Odbyły się rozmowy pomiędzy protestującymi na przejściu granicznym w Medyce a nową minister rolnictwa. Co dalej z ich protestem? - Przede wszystkim bardzo by chcieli, żeby ktoś pojawił się tutaj na miejscu. Rozmowy, o których mówimy, doszło do nich pod Warszawą. Jedyną reakcją przewoźników na to, co tam usłyszeli, była zapowiedź, że nie rozszerzą swojego protestu, co byłoby piekielną niewygodnością, dla i tak zmęczonych czekaniem ukraińskich przewoźników - relacjonuje reporter TVN24 Konrad Borusiewicz, obecny na miejscu akcji protestacyjnej.
To, co usłyszeli protestujący, to zapowiedź wzmożonych kontroli przez Inspekcję Ruchu Drogowego, razem z Kontrolą Skarbową. Te wzmożone kontrole miałyby pokazać, że Ukraińcy łamią postanowienia umowy między Unią Europejską a Ukrainą, która zabraniała transportu wewnątrz Unii realizowanego przez ukraińskich przewoźników, a pozwalała jedynie na transporty "do i z". Przez te transporty wewnątrz, jak mówią polscy przewoźnicy, zaniżane są ceny.
- Dodatkowo słyszę tutaj o tym, że ukraiński rząd stoi za swoimi kierowcami, jest sprytniejszy od polskiego i potrafi sobie na unijnym forum wypracować takie rozwiązania, które służą ukraińskim kierowcom. Czego ma brakować polskim politykom. Tej sprawności i umiejętności poruszania się na tym, było nie było, politycznym ringu. Chociaż polscy kierowcy od dawna mówili o tym, że ta umowa w takim zakresie, w jakim została podpisana, będzie działać na szkodę polskich kierowców - relacjonuje Konrad Borusiewicz.
- My po to stoimy i walczymy, byśmy mieli rynki zbytu i na stronę ukraińską. Nikt nie przyjechał z polityków by z nami porozmawiać - powiedział jeden z protestujących na granicy.
Apel Rady Przedsiębiorczości
W środę Rada Przedsiębiorczości zaapelowała do polskich władz, w tym Rady Ministrów i Prezydenta RP, do natychmiastowego zaangażowania się w rozwiązanie problemu.
"Narastające problemy polskiej branży transportowej zbyt długo pozostawały nierozwiązane, a blokada przejść granicznych z Ukrainą jest formą nacisku na polski rząd, który dopuścił do powstania nierównowagi konkurencji między firmami z obu krajów i nie wykazywał odpowiedniego zaangażowania w tej kwestii" - stwierdziła Rada Przedsiębiorczości.
"Apelujemy też do obecnego rządu o przekazanie rzetelnych informacji, co zostało dotychczas zrobione, by rozwiązać problemy zgłaszane przez polską branżę transportową. Domagamy się także, by nowo zaprzysiężony rząd natychmiast podjął prace nad trwałym rozwiązaniem sytuacji na granicy z Ukrainą" - wskazała Rada.
Więcej informacji znajdziesz w: "Narastające problemy branży zbyt długo pozostawały nierozwiązane"
Protest przewoźników i rolników na granicy z Ukrainą
Od 6 listopada na przejściach z Ukrainą w Dorohusku i Hrebennem (woj. lubelskie) oraz w Korczowej (woj. podkarpackie) trwa protest polskich przewoźników, którzy przepuszczają kilka aut na godzinę. Protestujący domagają się m.in. wprowadzenia zezwoleń komercyjnych dla firm ukraińskich na przewóz rzeczy, z wyłączeniem pomocy humanitarnej i zaopatrzenia dla wojska ukraińskiego. Chcą także zawieszenia licencji dla firm, które powstały po wybuchu wojny na Ukrainie i przeprowadzenia ich kontroli. Jest też postulat dotyczący likwidacji tzw. elektronicznej kolejki po stronie ukraińskiej.
Z kolei od 23 listopada w Medyce protestują również rolnicy. W poniedziałek poinformowali, że ich protest na tym przejściu granicznym ma trwać do 3 stycznia 2024 r.
Na 4 grudnia 2023 r. zaplanowane jest w Brukseli posiedzenie Rady ds. Transportu UE. Polska strona zawnioskowała, aby jednym z punktów obrad stała się dyskusja o skutkach obowiązującej od 1 lipca 2022 r. umowa Unia Europejska-Ukraina. Wcześniej Ministerstwo Infrastruktury zawnioskowało także do Komisji Europejskiej o powołanie komitetu, który zweryfikowałby te skutki.
Źródło: TVN24 Biznes, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN