Wielu kierowców zajmujących się przewozem osób od połowy czerwca może stracić pracę. Ma to związek z wejściem w życie obowiązku posiadania polskiego prawa jazdy, które obcokrajowcy będą mogli zdobyć dopiero po pół roku pobytu w Polsce. W szczególności ten drugi element budzi obawy branży. - Zmiany mogą doprowadzić do sparaliżowania rynku - ostrzega Marcin Moczyróg, dyrektor Ubera na Europę Środkową i Wschodnią. Według Adriana Furgalskiego, prezesa Zespołu Doradców Gospodarczych TOR, możliwe są jednak zmiany w regulacjach.
Od 17 czerwca 2024 roku każdy kierowca świadczący usługi przewozu osób będzie musiał posiadać polskie prawo jazdy. To efekt zmian w prawie dotyczącym krajowego transportu drogowego, które zakładają również, że obcokrajowcy będą mogli starać się o uzyskanie polskiego prawa jazdy dopiero po upływie 185 dni pobytu w Polsce.
"Celem wprowadzenia takiego rozwiązania było zwiększenie bezpieczeństwa przewożonych osób, jak również uniemożliwienie świadczenia usług przewozowych przez kierowców, którzy nie spełniają wymagań niezbędnych do wykonywania zarobkowych przewozów osób samochodami osobowymi i taksówkami" - wyjaśnia w odpowiedzi na pytania redakcji biznesowej tvn24.pl Ministerstwo Infrastruktury.
Co trzeci kierowca może wypaść z rynku
Firmy pośredniczące w realizacji przewozów alarmują. Zdaniem Marcina Moczyróga, dyrektora Ubera na Europę Środkową i Wschodnią, nowe przepisy "mogą doprowadzić do sparaliżowania rynku przewozów poprzez zarówno znaczne ograniczenie dostępności przejazdów, jak i znaczne podwyższenie ich kosztów".
- Uważam, że wymaganie posiadania polskiego prawa jazdy dla wszystkich zawodowych kierowców w Polsce, w tym taksówkarzy, jest zasadne. Jednocześnie obowiązujący w Polsce proces wymiany tego dokumentu w sposób nieuzasadniony blokuje na wiele miesięcy dostęp do zawodu - ocenia w odpowiedzi na pytania tvn24.pl.
Według danych Ubera nowe regulacje spowodują, że w największych miastach z rynku zostanie wyeliminowanych nawet 30 proc. kierowców, wykonujących prawie 50 proc. przejazdów na aplikację. Zmniejszenie się liczby kierowców na rynku przełożyć się ma na znaczne ograniczenie dostępności przejazdów i znaczne podwyższenie ich kosztów.
Czytaj więcej: Weszły w życie przepisy zwiększające bezpieczeństwo w taksówkach na aplikację. "Zmiany są potrzebne"
Paweł Kuncicki, Country Manager Bolt w Polsce, zaznacza, że firma popiera działania, które mogą realnie zapewnić bezpieczeństwo i podnieść jakość przejazdów. Zwraca jednak uwagę, że zmiany dzieją się w sytuacji, w której już teraz brakuje 150 tysięcy zawodowych kierowców na naszym rynku.
Tymczasem, jak wynika z badania przeprowadzonego dla innej firmy z branży - FreeNow - wśród kierowców zagranicznego pochodzenia, aż 50 proc. z nich pracę taksówkarza podjęło w pierwszej kolejności po przyjeździe do Polski. Głównym powodem przeprowadzki dla ponad 30 proc. badanych była wojna lub sytuacja polityczna w kraju pochodzenia. Blisko 60 proc. z nich deklarowało, że jest głównym żywicielem rodziny.
W rozmowie z tvn24.pl Krzysztof Kowalski, prezes działającej w branży przewozów i dostaw kurierskich firmy Eternis, zwraca uwagę na to, że wielu jego pracowników było już zawodowymi kierowcami przed przyjazdem do Polski z Ukrainy czy z Turcji.
- Staramy się wykorzystać ich atuty, a jednocześnie podchodzić do nich z wrażliwością i zrozumieniem. Zdajemy sobie sprawę, że decyzję o przyjeździe podjęli, uciekając od wojny lub fatalnej sytuacji materialnej. Zazwyczaj, aby utrzymać siebie i rodzinę w nowym życiu, muszą pracować od pierwszego dnia pobytu w Polsce, a nie pół roku później - ocenia.
Jak dodaje, firma płaci im z tego powodu dniówki. - Potrzebują pieniędzy tu i teraz, na wynajęcie pokoju, na przedpłacony prąd czy jedzenie - zaznacza szef Eternis.
"Poprawki do tej ustawy były robione w jakimś olbrzymim pośpiechu"
Adrian Furgalski, prezes Zespołu Doradców Gospodarczych TOR, w rozmowie z tvn24.pl komentuje, że "można było znaleźć lepsze rozwiązanie, bo to rujnuje rynek".
- Poprawki do tej ustawy były robione w jakimś olbrzymim pośpiechu. Jak to zresztą bywało w Sejmie w poprzedniej kadencji, bo działo się to w nocy. Nawet pamiętam, że rano przewodniczący komisji powiedział, że nie powinien rozpoczynać procedowania i w ogóle obrady powinny być odroczone. Posłowie powinni mieć więcej czasu, aby zapoznać z poprawkami, sprawdzić, jakie będą ich skutki, skonsultować je - zaznacza.
Przypomina, że pomysł zmian narodził się w momencie, w którym zostały nagłośnione przestępstwa na tle seksualnym, obyczajowym, właśnie w przejazdach na aplikację. - Kwestia bezpieczeństwa kobiet była priorytetowa, ale nie jestem pewny, czy posłowie mieli pełną świadomość, za czym głosują - stwierdza.
Przytacza też dane, że przestępstwa wspomnianego rodzaju popełniane w taksówkach w ostatnich trzech latach stanowiły 0,2-0,5 proc. wszystkich zgłoszonych incydentów na tle seksualnym (23 w 2021 r., 43 w 2022 r. i 31 w 2023 r.). Jak podaje policja, w 2021 r. zgłoszono 8 przestępstw tej natury popełnionych na klientach przewozów zamawianych przez aplikacje, w 2022 r. było 28 takich zgłoszeń, a w 2023 r. odnotowano spadek o 50 proc. - do 14 zgłoszeń.
- Oznacza to, że do incydentów na tle seksualnym dochodziło w jednym na dziesięć milionów przejazdów zamawianych przez aplikacje oraz w dwóch na dziesięć milionów przejazdów wykonywanych tradycyjnymi taksówkami. Zanim ustawa w ogóle weszła w życie, to już chyba wszystkie firmy przewozowe zrobiły przegląd kierowców w tym obszarze - wskazuje.
W październiku 2020 orku weszły w życie przepisy określane jako lex Uber. Na ich podstawie pasażerów może wozić tylko kierowca z licencją – nieważne, czy klient zamówi przejazd przez aplikację w Uberze lub Bolcie, czy złapie taksówkę na postoju.
Furgalski tłumaczy w rozmowie z tvn24.pl, że "nie jest zwolennikiem najnowszych zmian, bo one powodują, że będziemy mieli mocny deficyt kierowców". - Już teraz często jest tak, że dłużej czekamy w dużych miastach w okolicach godzin szczytu na przejazd, bo kierowców jest mało w stosunku do potrzeb. Jak czegoś jest mało, to cena idzie w górę. Czyli będzie drożej - mówi.
Pytamy Adriana Furgalskiego: czy w związku z apelem branży, która spodziewa się paraliżu rynku, możemy się spodziewać zmian w ustawie? - Myślę, że tak - odpowiada, wskazując, że w czwartek odbędą się obrady sejmowej komisji infrastruktury, podczas których zostanie przez rząd przedstawiona informacja "na temat bezpieczeństwa przewozów osobowych i taksówkowych w świetle obowiązujących regulacji prawnych".
Czytaj też: Branża w tarapatach. Firmy walczą o przetrwanie
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Grand Warszawski / Shutterstock