Podatek od nadmiarowych zysków, zapowiedziany przez wicepremiera Jacka Sasina, budzi kontrowersje. - To jest podatek europejski na duże firmy energetyczne, który ktoś postanowił tak sobie na Twitterze poszerzyć i ewentualnie ściągnąć jeszcze tych kilka miliardów złotych więcej do budżetu - powiedział w "Faktach po Faktach" w TVN24 Maciej Witucki, prezydent Konfederacji Lewiatan. W jego ocenie to "absolutna aberracja z punktu widzenia regulacyjnego". Joanna Makowiecka-Gatza, przewodnicząca Rady Pracodawców RP, oceniła, że pomysł jest nieuczciwy. - W wolnej gospodarce zysku się nie reguluje - zwracała uwagę.
Wicepremier i minister aktywów państwowych Jacek Sasin napisał w sobotę na Twitterze, że skierował do premiera Mateusza Morawieckiego "rozwiązanie dotyczące opodatkowania nadzwyczajnych zysków spółek Skarbu Państwa i przedsiębiorstw prywatnych". Dodał, że "szacowany wpływ do budżetu to 13,5 mld zł", a środki mają być przeznaczone "na łagodzenie skutków wzrostu cen energii". Zgodnie z zapowiedziami zaproponowany podatek ma wynieść 50 proc.
- Moja pierwsza myśl to był skandal i to było w mediach społecznościowych pierwsze słowo, którego użyłem - komentował w "Faktach po Faktach" w TVN24 Maciej Witucki, prezydent Konfederacji Lewiatan.
Rząd zapowiada nowy podatek o nadmiarowych zysków
Witucki zwracał uwagę na to, jak jest wprowadzany nowy podatek. - Nigdy nie myślałem, że będę z żalem wspominał "piękne" czasy, kiedy ustawy, regulacje wprowadzało się projektami poselskimi, w nocy głosując je w Sejmie. Tu mamy podatek (...) wprowadzany na Twitterze i to w postaci newsa wysyłanego przez ministra, wicepremiera (Jacka Sasina - red.) i którym zaskakujemy 40-milionowe państwo, ogromną gospodarkę w środku Europy i my teraz oczekujemy przez 48 godzin, bo wciąż nie mamy tej informacji, co poeta miał na myśli, wysyłając tylko okładkę teczki - mówił. Na razie nie opublikowano bowiem projektu ustawy w tej sprawie.
Witucki podawał przykład jeden z firm gamingowych, która niedawno miała premierę swojej gry, więc będzie miała nowe zyski, wyższe niż w poprzednich latach. - Zgodnie z tym, co przecieka na temat "sasinowego", bo tego prawdziwego dokumentu nikt jeszcze nie widział, to taka firma miałaby zapłacić zysk od tego, że akurat w tej chwili uruchomiła grę - zauważył gość "Faktów po Faktach" w TVN24, wymieniając też przy tym przykłady firm związanych z energetyką odnawialną.
Czytaj także: Zamieszanie wokół nowego podatku. Co wiemy do tej pory
W ocenie Wituckiego to "absolutna aberracja z punktu widzenia regulacyjnego, tego że Twitterem dowiadujemy się o tym, że ma być jakiś pomysł, a po drugie, że to nie jest podatek premiera Sasina". - To jest podatek europejski na duże firmy energetyczne, który ktoś postanowił tak sobie na Twitterze poszerzyć i ewentualnie ściągnąć jeszcze tych kilka miliardów złotych więcej do budżetu - ocenił.
Prezydent Konfederacji Lewiatan przytaczał szacunki, z których wynika, że zapowiadany podatek mógłby dotknąć około 3,6 tysiąca przedsiębiorstw, tych powyżej 250 pracowników.
"W wolnej gospodarce zysku się nie reguluje"
Joanna Makowiecka-Gatza, przewodnicząca Rady Pracodawców RP, oceniła, że pomysł jest nieuczciwy. - W wolnej gospodarce zysku się nie reguluje, on jest konsekwencją efektywnego biznesu, w którym ktoś zainwestował swoje własne pieniądze, czy też inwestorzy przyszli z zagranicy, aby rozwijać swój biznes w Polsce - podkreślała.
Zgodziła się, że podatek może być odbierany jako kara za dobre zarządzanie firmą w czasie kryzysu. - Kulturowo to jest sprzeczne z tym, żeby promować innowacyjność, inwestowanie, często ciężką pracę, bo ludzie często poświęcają swoje życie, swoje zdrowie i budując swoje biznesy, dzisiaj dostają tę karę - mówiła Makowiecka-Gatza.
Zdaniem przewodniczącej Rady Pracodawców RP wprowadzenie podatku może oznaczać ryzyko wyższego bezrobocia. - Jesteśmy w sytuacji recesyjnej i to naszej gospodarce na pewno grozi, pytanie, jak długo ona potrwa. To, że ta recesja może nastąpić i myślę, że nikt dzisiaj nie ma wątpliwości, że tak się stanie, ponieważ apetyt inwestycyjny firm i ich rozwój został dzisiaj ograniczony. Wiemy o tym, że wielu zrzeszonych u nas przedsiębiorców, dużych i mniejszych, zrewidowało swoje plany inwestycyjne, dlatego że mierzy się z wieloma niewiadomymi. Dzisiaj myślimy krótkookresowo, żeby przetrwać - wskazała.
- Ta recesja jest przed nami, natomiast jeżeli my nie mamy KPO (Krajowy Plan Odbudowy - red.), do tego zyski są jeszcze dzisiaj ograniczane, to kto będzie inwestował w Polsce, a jeżeli nie będziemy inwestować i recesja jest przed nami, to znaczy, że będziemy ograniczać działalność. Jeżeli będziemy ograniczać działalność, to będzie mniej pracowników potrzebnych, więc to jest oczywiste, że jest to związane ze zwiększonym bezrobociem - dodała Joanna Makowiecka-Gatza.
Źródło: TVN24 Biznes
Źródło zdjęcia głównego: TVN24