My uważamy, że jest to złe rozwiązanie. To nam zepsuje cały system emerytalno-rentowy. Dojdzie do sytuacji, że emerytury będą pobierały osoby, które będą miały je w wysokości 20-30 tysięcy złotych - tak o zniesieniu limitu 30-krotności składek na ZUS mówi szef Solidarności Piotr Duda. Rozwiązanie krytykuje też Cezary Kaźmierczak ze Związku Przedsiębiorców i Pracodawców.
Rząd uwzględnił zniesienie limitu 30-krotności składek na ZUS w projekcie budżetu na 2020 rok, który pod koniec sierpnia został przyjęty przez Radę Ministrów. Zyskać na tym ma Fundusz Ubezpieczeń Społecznych - w przyszłym roku ma to być dodatkowe 5 miliardów złotych.
- My uważamy, że jest to złe rozwiązanie. To nam zepsuje cały system emerytalno-rentowy. Dojdzie do sytuacji, że emerytury będą pobierały osoby, które będą miały je w wysokości 20-30 tysięcy złotych - argumentował dziś na konferencji prasowej szef "S" Piotr Duda.
Dodał, że "może nawet dojść do sytuacji, że waloryzacja emerytur tych osób będzie większa niż niektórzy mają emerytury w ogóle".
- Uważamy, że nie powinno to w ten sposób wyglądać. Życie tych osób (najlepiej zarabiających - red.) jest dłuższe, bo ich stać na lepszą opiekę zdrowotną - stwierdził.
- Podpisaliśmy się we wspólnym apelu z pracodawcami, aby ta zmiana nie weszła w życie - podkreślił.
Reprezentujący pracodawców Cezary Kaźmierczak zwrócił natomiast uwagę na inne skutki zniesienia limitu składek ZUS. - Sprawa powrotów Polaków z zagranicy - gdy dołożymy im większe opodatkowanie, to mogą nie chcieć tu wracać - mówił.
- Drugą kwestią jest (funkcjonowanie - red.) tych bardziej rozwiniętych centrów outsourcingowych w Polsce. Przy takim podniesieniu kosztów pracy dla nich, pewnie zostaną tylko te najtańsze - zaznaczył.
- W naszym przekonaniu, te założenia, które sobie rząd robi, to jest kwestia takiego prostego policzenia na kalkulatorze lub excelu, że otrzyma z tego pięć miliardów - stwierdził szef ZPP.
- Zacznie się ucieczka z umów o pracę w jakieś inne formy zatrudnienia. Są różnego rodzaju szacunki, że realnie to rząd może z 1,5 miliarda z tego uzyska i narobi różnego rodzaju problemów - powiedział.
Apel organizacji
Organizacje zrzeszające pracodawców już wcześniej wyrażały swój sprzeciw wobec planów rządu. Pod apelem o wycofanie się z tej propozycji podpisało się 55 organizacji pracodawców, w tym między innymi Konfederacja Lewiatan, Polska Rada Biznesu, Business Centre Club, Pracodawcy RP oraz Związek Przedsiębiorców i Pracodawców.
Według organizacji zniesienie limitu składek na ZUS będzie kolejną dużą barierą, która ograniczy możliwość rozwoju polskiej gospodarki. "Co bolesne i niezrozumiałe, będzie to bariera, którą stworzymy sobie sami" - alarmowały organizacje.
Obecnie składki od pensji są pobierane tylko do momentu osiągnięcia 30-krotności prognozowanego przeciętnego wynagrodzenia w Polsce. Kiedy dochody w ciągu roku przekroczą tę granicę, od nadwyżki dochodów nie są już pobierane składki na ubezpieczenie emerytalne i rentowe. W 2019 roku limit został oszacowany na około 143 tysiące złotych.
Takie rozwiązanie powoduje, że około 350 tysięcy osób (najlepiej zarabiających) po osiągnięciu limitu zaczyna dostawać wyższą pensję na rękę. Ponadto ten mechanizm ogranicza rozpiętość przyszłych emerytur (zapobiega "kominowym świadczeniom" dla najbogatszych).
Wyliczenia przygotowane w kwietniu przez dziennik "Parkiet":
Autor: MP / Źródło: tvn24bis