Rząd chce od soboty ponownie zamknąć hotele na Warmii i Mazurach. Przedstawiciele tej branży zapowiedzieli pozwy zbiorowe. - Czy po tym lockdownie mamy się czwarty raz otwierać? – pytali przedsiębiorcy.
W środę minister zdrowia Andrzej Niedzielski zapowiedział, że w woj. warmińsko-mazurskim od 27 lutego zamknięte zostaną hotele, galerie, muzea, kina, korty, baseny i inne miejsca użyteczności publicznej. Jest to spowodowane dużym wzrostem zachorowań na COVID-19.
"Czas chyba się zburzyć"
Przedstawiciele branży hotelarskiej podczas konferencji prasowej w Olsztynie stwierdzili, że decyzja rządu o zamknięciu wszystkich hoteli w regionie jest niezrozumiała i niesprawiedliwa. Wskazywali, że rząd nie zdecydował się na taki krok w innych regionach, np. na Śląsku, gdy tam były wysokie wskaźniki zakażeń.
- Jak górale tupnęli nogą, to dostali. Czas chyba się wzburzyć i z przysłowiowymi kosami pójść na przysłowiowy Belweder, bo inaczej nikt nas nie wysłucha i nam nie pomoże. Jest to nienormalne, mamy tysiące obiektów hotelowych, a funkcjonujemy, jakbyśmy byli przedszkolem tego rządu. Będziemy przygotowywali pozwy zbiorowe, żeby walczyć z takim nastawieniem do nas. Nasze hotele to nie jest zabawka, żeby ją przestawiać – mówił Andrzej Dowgiałło, który ma w regionie kilka dużych hoteli.
- Ktoś musiał być kozłem ofiarnym, więc wskazano na najbardziej ubogie (...) województwo, żeby pokazać, że rząd rządzi. To jest skandal – podkreślał Dowgiałło. Dodał, że zaledwie dwa tygodnie temu hotelarze ponieśli ogromne koszty uruchomienia hoteli (ogrzanie pokojów, podgrzanie basenów, zatrudnienie obsługi, zakupy świeżej żywności itp.). - Czy po tym lockdownie mamy się czwarty raz otwierać? – pytał Dowgiałło.
"W Zakopanem hoteli nie zamknięto"
Przedstawiciele branży hotelarskiej wskazywali, że obecnie w hotelach regionu nie ma wielu gości, a ci, którzy są, nie tłoczą się, nie urządzają imprez tak, jak to się dzieje w Zakopanem.
- Ponosimy koszty ogromne, zatrudniamy tyle ludzi, by spełnić wszystkie wymogi sanitarne nałożone przez rząd, nie mamy żadnej informacji, by ktoś się zaraził w hotelach w naszym regionie, a sami goście nie skarżyli się na brak szanowania obostrzeń. W Zakopanem, gdzie jest mnóstwo gości, gdzie ludzie tłoczą się wszędzie, tam hoteli nie zamknięto. Dlaczego tak się dzieje? – zastanawiała się Katarzyna Tkaczyk z hotelu Villa Palace w Olsztynie.
- Kowal zawinił, Cygana powiesili. Właśnie tak, jak w tym powiedzeniu jest u nas – powiedział szef PTTK w regionie Marian Jurak.
Tkaczyk powiedziała, że od ogłoszenia decyzji o ponownym zamknięciu hoteli urywają się telefony od gości, którzy zarezerwowali nocleg, bo oczekują na planową operację, a mieszkają daleko od Olsztyna. - Ci ludzie przeżywają dramaty, niestety, musimy im odmawiać – powiedziała Tkaczyk. Dodała, że przedstawiciele handlowi już zapowiedzieli, że będą spali w samochodach na hotelowym parkingu.
Burmistrz Mikołajek Piotr Jakubowski wskazywał, iż "zdawało się przed dwoma tygodniami, że wszystko wraca do normy". - Niestety, nawet nie wiem, jak mam przedsiębiorcom tę decyzję rządu tłumaczyć – mówił Jakubowski.
"Dlaczego pan nie chce nam pomóc?"
Do wyjaśnienia wprowadzenia lockdownu w całym województwie wezwał rząd poseł PO i były marszałek województwa warmińsko-mazurskiego Jacek Protas. W jego ocenie lockdown winien być wprowadzony w kilku powiatach, gdzie sytuacja epidemiczna jest poważna, a nie w całym regionie.
- Prosimy o podanie progu, od jakiego lokalny lockdown jest wprowadzany. Czy jeśli takie wskaźniki jak teraz u nas osiągnie inny region, także zostanie zamknięty? – pytał Protas i apelował, by premier "w dowolnym czasie" odbył w regionie dyskusję z samorządowcami i przedsiębiorcami.
- Premierze Morawiecki – zapraszamy pana na rozmowę z przedsiębiorcami, samorządowcami, ze wszystkimi, którzy tutaj żyją. Niech pan przyjedzie, niech pan spojrzy nam prosto w oczy, porozmawiajmy o tym, w jaki sposób wyobraża pan sobie dalszą i bliższą przyszłość tego regionu. Dlaczego pan nie chce nam pomóc? – mówił Protas podkreślając, że to pierwsza tego typu decyzja w kraju.
"Kieruje swoje główne środki z drugiej tarczy finansowej"
Rzecznik rządu Piotr Mueller został zapytany na czwartkowym briefingu o ewentualną pomoc dla regionu warmińsko-mazurskiego (m.in. dla poszkodowanych branż) w związku z planowanym wprowadzeniem tam dodatkowych obostrzeń związanych z pandemią COVID-19.
Mueller podkreślił, że obecnie funkcjonują już mechanizmy związane z tarczą antykryzysową i tarczą finansową.
- Polski Fundusz Rozwoju właśnie między innymi do tej najbardziej w tej chwili poszkodowanej branży kieruje swoje główne środki finansowe z drugiej tarczy finansowej, czyli do branży hotelarskiej, branży restauracyjnej, branży rozrywkowej. Beneficjentami tych tarcz są głównie te podmioty, w związku z tym w tym zakresie oczywiście te podmioty będą mogły korzystać – zaznaczył rzecznik rządu.
Jednocześnie - jak przypomniał - poszkodowane branże będą mogły korzystać z pozostałych świadczeń, takich jak postojowe, takich jak przysługują mniejszym firmom, takich jak dodatki dla osób prowadzących jednoosobową działalność gospodarczą.
- Te elementy tarczy finansowej oraz antykryzysowej cały czas będziemy uruchamiać. Oczywiście jeżeli będzie taka potrzeba w szerszym zakresie, w następnych tygodniach czy miesiącach, jesteśmy otwarci na dyskusję w tym zakresie. Natomiast w tej chwili te mechanizmy finansowe, które funkcjonują, są do wykorzystania właśnie przez te podmioty – powiedział rzecznik rządu.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock