Wszyscy w Ministerstwie Finansów wiedzieliśmy, że charakter systemu VAT jest podatny na nadużycia - zeznała we wtorek przed komisją śledczą do spraw VAT była wiceminister finansów Hanna Majszczyk.
Hanna Majszczyk w latach 2007-2010 była dyrektorem departamentu podatków pośrednich w MF (wcześniej departamentu VAT), a od 31 maja 2010 r. do 1 czerwca 2017 r. - wiceministrem finansów odpowiedzialnym za stronę wydatkową budżetu państwa.
"Nie było sygnałów, że luka wzrosła skokowo"
- To, że charakter systemu podatku od towarów i usług jest podatny na nadużycia, wszyscy wiedzieliśmy. (...) Było poczucie i świadomość narażenia na nadużycia - mówiła.
Podkreślała, że "wielka uwaga" była zawsze przywiązywana do tego, aby przepisy przewidywały nieprawidłowości i im przeciwdziałały w zgodności z przepisami UE.
Pytana o definicję luki VAT Hanna Majszczyk stwierdziła, że mierzenie tej luki jest dyskusyjne, stosowane są różne podejścia. Jak mówiła, według niej, często pojęciem luki obejmuje się np. szarą strefę, zwolnienia itd. - Według mnie nie ma dziś metody pozwalającej na dobre zmierzenie tej luki - oceniła.
B. wiceminister mówiła też, że w latach 2008, 2009 i 2010 do MF docierały raporty nt. luki podatkowej i nie wynikało z nich, że sytuacja była jakaś szczególna. - Nie było sygnałów, że luka wzrosła skokowo, a ewentualne nadużycia są olbrzymie - powiedziała.
Członkowie komisji dociekali, dlaczego w stosunku do 2008 r., w 2009 r. wysokość zwrotów VAT znacząco wzrosła. Majszczyk wskazała, że przyczyny mogły być systemowe, np. skrócenie w 2008 r. terminu zwrotu ze 180 do 60 dni czy zmianę zasad rozliczania podatku na granicy. Jak dodała, przy planowaniu wpływów w 2008 r. wpływów z VAT niedoszacowano wysokości zwrotów dla osób fizycznych z tytułu ulgi na materiały budowlane, planowano 0,5 mld, a było drugie tyle.
Przyczyny są dobrze wskazane. Poza spowolnieniem, spowodowanym kryzysem, były to zmiany systemowe, takie jak jednorazowe przesunięcie rozliczeń podatkowych czy zmiana terminów zwrotu - wyjaśniła Majszczyk pytana o przyczyny niższego od zaplanowanego wykonania dochodów budżetu w 2009 r, gdy jeszcze odpowiadała za podatki.
Problem wyłudzeń VAT
Przekonywała, że w dyskusjach kierownictwa Ministerstwa Finansów i różnych zespołów cały czas przewijał się temat realizacji dochodów, "z całą pewnością priorytetowość i waga tej sprawy była mocno osadzona w pracach resortu", "poświęcano jej dużo uwagi".
Posłowie pytali Majszczyk, czy w 2008 r. wiedziała, że problem wyłudzeń VAT narasta. Odpowiedziała, że nie miała informacji o narastającym problemie wyłudzeń. - Czy w tamtym momencie mieliśmy informację, że wyłudzenia narastają? Chyba nie - odparła.
Jak dodała, w 2008 r. nic nie wskazywało, że dochody z VAT nie zostaną zrealizowane w założonym zakresie. - Wszelkie raporty, które odnosiły się do Polski w tym okresie, nie plasowały nas na jakiś pozycjach złych i wskazujących na to, że dzieje się coś niedobrego - podkreśliła.
Majszczyk powiedziała, że prace nad nowelą ustawy o VAT ruszyły zaraz po zmianie rządu w 2007 roku, realizowały zapowiedzi wskazane z expose; zajmował się nimi departament VAT. Zaznaczyła, że przebiegały one "zgodnie z zasadami prac legislacyjnych".
Powiedziała ponadto, że w toku prac nad nowelizacją brała udział w spotkaniach, w których uczestniczył też minister Sławomir Nowak. Zaznaczyła, że wiązało się to głównie z funkcjonowaniem komisji sejmowej Przyjazne Państwo.
Spory były
Wiceszef komisji Kazimierz Smoliński (PiS) pytał o spory między resortem finansów a komisją Przyjazne Państwo. - Oczywiście, że takie spory były, naturalnie - przyznała była wiceminister. Oceniła, że spotkania w KPRM, w których brali udział przedstawiciele tej komisji, miały na celu "wypracowanie i przedstawienie swoich racji".
Zaznaczyła, że - o ile pamięta - w ustawie nie znalazły się przepisy proponowane przez komisję Przyjazne Państwo, którym ministerstwo zdecydowanie by się sprzeciwiało. - Natomiast jeśli chodzi o pana ministra Nowaka, to nie przypominam sobie takiej sytuacji, żeby podejmował decyzje w tym zakresie, co ma być w tym projekcie - powiedziała. Podkreśliła, że nigdy nie zdarzyło się, aby wtedy, kiedy ona brała udział w dyskusji, decyzje podejmował Nowak.
- Raczej postrzegam ministra Nowaka jako kierującego zespołem, ale nie wpływającego - przynajmniej na nasze - decyzje w resorcie finansów. Jeżeli się godziliśmy na jakieś rozwiązanie, to zawsze w porozumieniu z nadzorującym podsekretarzem stanu - zaznaczyła.
Świadek zapewniała, że w nowelizacji ustawy o VAT z 2008 r. nigdy nie było żadnych przepisów, które umożliwiałyby niepłacenie podatków.
Szef komisji Marcin Horała (PiS) pytał o kwestie zniesienia tzw. 30-procentowej sankcji VAT, co znalazło się w nowelizacji ustawy o VAT w 2008 r. Majszczyk mówiła, że "była zgoda, żeby zastosować te rozwiązania, które były w przedłożeniu poprzedniego rządu (...) i które uzgodnione były szeroko". Do takich rozwiązań należało właśnie zniesienie 30-proc. sankcji.
Horała pytał Majszczyk, kto bezpośrednio zlecił jej skreślenie tego przepisu z przygotowywanego w MF projektu ustawy o VAT. - Jeżeli w projekcie, który wysłałam do pani minister Chojny-Duch nie znalazła się już ta sankcja, to było to na pewno po dyskusjach, w ramach których byłam zobowiązana ją wykreślić - odpowiedziała Majszczyk.
Przyznała, że mogło być takie rozstrzygnięcie podczas spotkania z ministrem Jackiem Rostowskim, ale ona tego nie pamięta, choć może to być w jakiejś notatce. - Na pewno ze strony departamentu i ministerstwa nie było podnoszone stanowisko, że jest to (tzn. pozostawienie sankcji - red.) niezgodne z przepisami unijnymi. Stanowisko departamentu było takie, aby tę sankcje utrzymać - powiedziała.
Świadek przyznała zarazem, że "sankcja w wysokości 30 procent przeciwko typowym oszustom i podmiotom nastawionym na wyłudzanie oraz robienie tak zwanych karuzel podatkowych i tak nie jest stosowana". Jest, jak dodała, stosowana wobec podatników, którzy co do zasady nie ukrywają swojej działalności gospodarczej, popełniają błędy, ale "prawdziwi oszuści karani są z innych przepisów".
Horała pytał, dlaczego w takim razie departament chciał sankcje pozostawić. - Stanowisko departamentu opierało się przede wszystkim na tym, że sankcja ma charakter prewencyjny i w jakiś sposób dyscyplinuje podmioty rozliczające ten podatek - powiedziała Majszczyk.
Rozliczenia kwartalne
Horała pytał także o wprowadzenie przepisu, który rozszerzał, m.in. na podmioty nowo rejestrowane, prawa do rozliczeń kwartalnych VAT. Dopytywał Majszczyk, czy było to rozszczelnienie systemu, które ułatwiło działania przestępcze.
- Dla mnie rozszczelnienie systemu to jest kwestia wprowadzenia rozwiązań, które pomijają jakieś kwestie i ułatwiają tworzenie struktur pozwalających unikać płacenia podatków. Takich, w wyniku których unikanie byłoby prawem dozwolone - powiedziała Majszczyk.
W tym przypadku jednak, jak dodała, nie mamy raczej do czynienia z taką sytuacją, bo wprowadzenie kwartalnego rozliczenia być może utrudnia kontrolę, ale jej nie uniemożliwia. Może więc, zaznaczyła, trudniej było kontrolować sytuację, "ale trudno mówić, że system został rozszczelniony".
Majszczyk zwracała zarazem uwagę, że w przepisach podatkowych powinna być zachowana równowaga między założeniem, że przepisy te wykorzystają oszuści, a ułatwieniem działalności podmiotom, które "rzetelnie i z zamiarem prawidłowego wywiązywania się z obowiązków chcą prowadzić działalność gospodarczą".
Przedłużenie okresu rozliczeń do trzech miesięcy było więc wyjściem naprzeciw postulatom podatników, którzy skarżyli się na konieczność dokonywania mnóstwa korekt w zeznaniach, które powodowały olbrzymie obciążenia administracyjne - mówiła. W dodanym - trzecim - miesiącu można było dokonać dodatkowych korekt - wyjaśniła.
Horała zwrócił jednak uwagę, że departament Majszczyk był przeciw rozszerzeniu rozliczeń kwartalnych. - Tak jak większość przepisów, które stwarzały dogodniejsze sytuacje, kwestionowaliśmy to - przyznała świadek.
O wprowadzenie kwartalnych deklaracji VAT pytał też Smoliński. - Naturalnie one utrudniały aparatowi skarbowemu szybkie czy też łatwiejsze reagowanie i wychwytywanie sytuacji, które mogłyby potencjalnie zaświecić lampkę, że jakieś nadużycie może mieć miejsce - przyznała była wiceminister.
Świadek przyznała, że w czasach, gdy zajmowała się podatkiem od towarów i usług szeroko dyskutowano w ministerstwie także sprawę odwróconego VAT. Jak podkreślała, informacje uzyskane z innych krajów, które to rozwiązanie wprowadzały, wskazywały, iż jest jeszcze za wcześnie, by ocenić jego efekty.
Odwrócony VAT
Horała pytał, dlaczego tak późno wprowadzono odwrócone obciążenie VAT na złom, bo choć było to w kompleksowym projekcie ustawy w 2009 r., projekt po posiedzeniu Komitetu Stałego RM został podzielony, cześć skierowano na szybką ścieżkę legislacyjną, ale akurat nie przepisy o odwrotnym obciążeniu.
Majszczyk wyjaśniała, że wobec znacznej części tego projektu, m.in. wobec przepisów o przekazaniu nadzoru kas rejestrujących Głównemu Urzędowi Miar, były liczne uwagi, więc z projektu wydzielono to co było najbardziej pilne - klasyfikacje podatkowe i skierowano na szybką ścieżkę, a nad całą merytoryczną częścią projektu, w którym były też przepisy o odwrotnym obciążeniu, pracowano dalej.
Pytana, dlaczego w analogiczny sposób nie wydzielono więc przepisów o odwrotnym obciążeniu i nie skierowano na pilną ścieżkę, Majszczyk przyznała, że do odwrotnego obciążenia VAT formułowano wtedy wiele wątpliwości, także w ramach Komisji Europejskiej.
Horała pytał też, czy Majszczyk zetknęła się ze społeczną doradczynią ministra finansów Renatą Hayder. - Tak, zetknęłam się. Pani Hayder była w tym okresie początkowym doradcą społecznym ministra finansów. Jak w przypadku każdego doradcy, jej rola, charakter prac doradczych wiązał się z przedstawianiem różnych propozycji w zakresie zmiany systemu - akurat jeśli o mnie chodzi - podatku od towarów i usług. Nie wiem, czy zakres dotyczył również innych podatków, czy też nie - zeznała.
Majszczyk poinformowała, że Renatę Hayder znała wcześniej, "z różnych gremiów". - Nie wiem, czy jako ekspert sejmowy, czy wcześniej. Myślę, że poznałam ją w latach 90. - wyjaśniła. Powiedziała, że nie słyszała, aby Hayder miała jakąś inną funkcję w MF poza społecznym doradcą ministra.
Horała ocenił, że rola doradcy społecznego jest "niespotykana" i jest "niezdefiniowana". Była wiceminister oświadczyła, że dla niej funkcjonowanie przy ministrze finansów doradcy społecznego nie było zaskoczeniem.
- Nie było to niczym dziwnym. Stykałam się z takimi sytuacjami bardzo często, pracowałam w ministerstwie 30 lat. Praktycznie każdy minister finansów miał doradców społecznych. Również w okresie poprzedzającym rok 2007, kiedy rozpoczęła pracę - jak rozumiem - jako doradca społeczny - pani Hayder. Funkcjonowali w ministerstwie doradcy społeczni do spraw podatkowych i z tego, co pamiętam, było ich znacznie więcej - powiedziała.
O to, czy społeczna doradczyni ministra finansów Renata Hayder miała gabinet w resorcie, pytał zastępca przewodniczącego komisji Błażej Parda (Kukiz15). - Nie przypominam sobie, nie wydaje mi się. Nigdy nie byłam u niej. Zawsze jeżeli gdzieś się widziałyśmy, to były to jakieś spotkania, na które ona dochodziła. Ja u niej nie byłam, więc nie wiem nic o tym - odpowiedziała Majszczyk.
Poseł prosił o przedstawienie rozwiązań, które - jej zdaniem - poprawiłyby w przyszłości ściągalność VAT. Majszczyk wskazała, że takim dodatkowym elementem mógłby być centralny rejestr faktur. - Z mojej perspektywy można jeszcze, choć to nie jest popularne społecznie - zawsze byłam tego zdania - zastanowić się nad lepszym funkcjonowaniem tak zwanego zakupu kontrolowanego i stworzeniem odpowiednich środków na właściwe jego funkcjonowanie - powiedziała. - W moim przekonaniu mogłoby to mocno przysłużyć się eliminacji szarej strefy - oceniła Majszczyk.
Autor: kris / Źródło: PAP