Polska może jeszcze w tym roku uzyskać dostęp do pierwszych pieniędzy z Krajowego Planu Odbudowy - poinformował Bloomberg. Chodzi o środki na transformację energetyczną. Według agencji chodzi o zaliczkę w wysokości 550 milionów euro. - Przy jej wypłacie nie są brane pod uwagę kamienie milowe dotyczące praworządności - tłumaczy Maciej Sokołowski, korespondent TVN24 w Brukseli.
Bloomberg podał w środę, że Komisja Europejska planuje w najbliższych tygodniach, zapewne w grudniu, zatwierdzić polski zmodyfikowany plan KPO, a Polska otrzyma zaliczkę w wysokości 550 mln euro z puli RePowerEU przeznaczonej na transformację energetyczną.
- Przy jej wypłacie nie są brane pod uwagę kamienie milowe dotyczące praworządności. Nie jest więc konieczne wprowadzanie zmian w sądownictwie i procedurach dyscyplinarnych, by odblokować środki. Zaliczka to konsekwencja wniosku o modyfikację KPO, który został przesłany przez Polskę 31 sierpnia, w którym występujemy o dodatkowe fundusze z programu RePowerEU. To rząd PiS przesłał ten wniosek i prowadzi rozmowy w sprawie modyfikacji KPO - wyjaśnia Maciej Sokołowski, korespondent TVN24 w Brukseli.
Kiedy Komisja Europejska zaakceptuje wniosek?
Jednocześnie - jak dodaje - na razie nie wiadomo, kiedy dokładnie pojawi się taka zgoda ze strony Komisji. - Nieoficjalnie słyszę tylko, że cały czas jesteśmy na etapie oceny nowego KPO, a nie na etapie decyzji, której nie powinniśmy się spodziewać w tym tygodniu - przekazał Sokołowski.
Korespondent TVN24 zwrócił uwagę, że decyzja KE może pojawić się w każdej chwili, ten punkt może trafić np. na kolegium komisarzy, które odbędzie się 21 listopada w Strasburgu. - Kluczowe, by decyzja zapadła przed 8 grudnia, co umożliwi, by na ostatniej w tym roku Radzie UE ministrowie potwierdzili decyzję Komisji - podkreślił.
Zdaniem Macieja Sokołowskiego Polska może liczyć na wyższą zaliczkę, niż podaje Bloomberg. - Zaliczka obliczana jest na podstawie przysługujących Polsce grantów i pożyczek, więc kwota prefinansowania to ponad 5 miliardów euro, a nie 0,5 miliarda - wyjaśnił.
Korespondent TVN24 wskazał, że pieniądze popłyną w ciągu kilku tygodni od pozytywnej decyzji Rady UE, czyli prawdopodobnie już na początku przyszłego roku. Będą to środki z programu RePowerEU, czyli przeznaczone na transformację energetyczną i odchodzenie od rosyjskich paliw kopalnych.
Pieniądze z KPO dla Polski
Polska od miesięcy czeka na pieniądze z Krajowego Planu Odbudowy i Zwiększania Odporności (to pełna nazwa programu, który obiegowo jest nazywany skrótem KPO). Chodzi łącznie o prawie 60 mld euro w formie dotacji i preferencyjnych pożyczek z unijnego funduszu na odbudowę gospodarki po pandemii.
Zgodnie z pierwszym KPO wysłanym w 2021 roku nasz kraj miał otrzymać łącznie 34 mld euro - 22,5 mld euro w formie grantów i 11,5 mld euro pożyczek. W czerwcu 2022 roku Krajowy Plan Odbudowy i Zwiększania Odporności został zaakceptowany przez Komisję Europejską, a następnie przez Radę UE.
Ale 31 sierpnia br. Polska wysłała wniosek o aktualizacje KPO i tam wystąpiła o dodatkowe kredyty oraz granty z programu dotyczącego energetyki RePowerEU (rozwój sieci energetycznych na terenach wiejskich, wsparcie dla implementacji programów RePowerEu, rozwinięcie sieci gazowych).
Łączna kwota zapisana w KPO dla Polski - sierpniowym wniosku - wynosi 58,76 mld euro (granty: 25,3 mld euro, pożyczki: 33,5 mld euro).
Wizyta Donalda Tuska w Brukseli
Do tej pory do Polski nie trafiły jednak pieniądze z KPO z powodu zastrzeżeń odnośnie realizowania tzw. kamieni milowych dotyczących m.in. praworządności. Prawu i Sprawiedliwości do tej pory nie udało się odblokować miliardów euro mimo wielu zapowiedzi premiera Mateusza Morawieckiego o złożeniu wniosku o pieniądze z KPO.
Nowelizacja ustawy o Sądzie Najwyższym, która miała zrealizować kluczowy tzw. kamień milowy i sprawić, że pieniądze popłyną do Polski szerokim sumieniem od lutego br., leży w Trybunale Konstytucyjnym. Tam odesłał ją prezydent Andrzej Duda.
Kandydat opozycji na premiera, przewodniczący Platformy Obywatelskiej Donald Tusk pod koniec października br. odbył w Brukseli serię spotkań w instytucjach unijnych. Na wspólnej konferencji z szefową Komisji Europejskiej Ursulą von der Leyen tłumaczył, że "musiał podjąć inicjatywę, zanim dojdzie do ostatecznych rozstrzygnięć powyborczych, ponieważ trzeba użyć wszystkich, nawet niestandardowych metod, aby ratować pieniądze, które Polsce się należą".
- Nowy rząd musi wykazać bardzo szybko, że jest zdolny do przywracania praworządności w Polsce, zarówno na drodze legislacyjnej, gdzie będziemy potrzebowali współpracy prezydenta, jak i praktyki codziennej - zaznaczył Tusk w rozmowie z dziennikarzami.
Źródło: Bloomberg, TVN24 Biznes
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock