Ostatnie wzrosty inflacji są przejściowe, w 2021 roku nastąpi powrót inflacji w pobliże 2,5 procent - napisał w artykule dla "Rzeczpospolitej" prezes Narodowego Banku Polskiego Adam Glapiński.
Ceny towarów i usług wzrosły w styczniu 2020 roku o 4,4 procent w porównaniu do stycznia 2019 - podał w piątek Główny Urząd Statystyczny (GUS). Miesiąc wcześniej, w grudniu 2019 roku ceny wzrosły o 3,4 procent. Styczniowe dane o inflacji to najwyższy odczyt od ośmiu lat. W grudniu 2011 roku ceny wzrosły rok do roku o 4,6 proc.
"Polaków stać na więcej"
"Oczywiście wyższe ceny części produktów nie cieszą konsumentów, ale po pierwsze szybszy wzrost cen tych dóbr dzisiaj nie znaczy, że będą one drożeć także w przyszłości, a po drugie dochody gospodarstw domowych rosną wyraźnie szybciej niż ceny, przez co Polaków i tak stać na coraz więcej" - napisał Glapiński.
"Wszystkie prognozy wskazują (...), że w przyszłym roku nastąpi obniżenie inflacji w pobliże 2,5 proc., a więc środka celu inflacyjnego NBP" - dodał.
Prezes banku centralnego wskazał m.in. na rozprzestrzenianie się na świecie afrykańskiego pomoru świń, który spowodował gwałtowny spadek produkcji wieprzowiny w niektórych krajach, w tym w szczególności w Chinach. Wymienił również niekorzystne warunki agrometeorologiczne, w tym zeszłoroczną suszę oraz wiosenne przymrozki, które ograniczyły produkcję warzyw i owoców, co odbiło się na cenach tych produktów. Kolejną kwestią - jak wyjaśniał Adam Glapiński - jest zatwierdzona przez Urząd Regulacji Energetyki (URE) podwyżka cen prądu dla gospodarstw domowych, będąca głównie efektem wzrostu cen uprawnień do emisji dwutlenku węgla związanego z unijną polityką klimatyczną. Jak podsumował, w sumie wszystkie te czynniki doprowadziły do wzrostu bieżącej inflacji powyżej 4 proc. "Dzisiaj wszyscy musimy podejmować wysiłek, aby zachować zrównoważony wzrost gospodarczy i średniookresową stabilność cen. W tym celu niezmiernie ważne jest dobre zrozumienie przyczyn podwyższonej obecnie inflacji" - napisał Glapiński dla "Rz". "Musimy pogodzić się z tym, że w bieżącym roku roczny wskaźnik inflacji będzie istotnie wyższy od celu banku centralnego, co wynika z oddziaływania czynników niezależnych od krajowej polityki pieniężnej. Wyższa inflacja ma jednak charakter przejściowy. W dłuższej perspektywie stabilność cen i trwale niska inflacja nie jest zagrożona. Gdyby jednak takie zagrożenie miało się kiedyś pojawić, wówczas bank centralny podejmie odpowiednie działanie" - zapewnił prezes NBP.
Wzrost płac
Adam Glapiński zwrócił także w "Rzeczpospolitej", że w ostatnich kwartałach światowy wzrost gospodarczy obniżył się w pobliże 3 proc., a więc do najniższego poziomu od globalnego kryzysu gospodarczego.
W 2019 r. w Niemczech tempo wzrostu wyhamowało do 0,6 proc., a w strefie euro do 1,2 proc. Zdaniem Glapińskiego było to głównie związane z trwającym kilka kwartałów silnym osłabieniem koniunktury w światowym przemyśle i spadkiem globalnego handlu.
Jednocześnie w Polsce, jak zauważył – mimo obniżenia wzrostu – dynamika aktywności była wciąż wysoka, albowiem PKB zwiększył się realnie o 4 proc. "Po raz kolejny udowodniliśmy, że potrafimy omijać rafy światowej dekoniunktury i utrzymywać się w czołówce najszybciej rosnących krajów, ze wzrostem PKB ponad trzykrotnie szybszym niż w strefie euro" - podkreślił prezes NBP. Co istotne - zaznaczył - towarzyszy temu bardzo dobra sytuacja na rynku pracy. Glapiński ocenił, że bezrobocie liczone według metodyki unijnej jest w pobliżu 3 proc., co jest najlepszym wynikiem w historii i jednym z najlepszych w UE. Zwrócił uwagę, że w takiej sytuacji systematycznie rosną też wynagrodzenia. "W ujęciu realnym (uwzględniając inflację - red.) płace wzrosły aż o 4,9 proc. Dobra koniunktura gospodarcza jest więc nie tylko widoczna w danych ekonomicznych, lecz także w wyraźnej poprawie sytuacji materialnej Polaków. Takie wyniki cieszą i pokazują, że jesteśmy w stanie szybko doganiać zamożniejsze kraje, a jednocześnie nie odbywa się to kosztem narastania nierównowag makroekonomicznych" - ocenił Glapiński.
Prognozy
Jak dodał, obecne prognozy zakładają, że światowa koniunktura w tym roku powinna się stabilizować, a wzrost w części krajów może nawet przyspieszyć. "Do niedawna sugerowała to poprawa wskaźników koniunktury w przemyśle. Nowym czynnikiem niepewności jest jednak rozprzestrzenianie się koronawirusa z Chin, którego wpływ na światową gospodarkę jest w tej chwili trudny do oszacowania" - zaznaczył. Jak wskazał, prognozy dla Polski sugerują, że wzrost utrzyma się w pobliżu 3 proc. w tym roku i wciąż będzie jednym z wyższych spośród krajów OECD.
Autor: tol//dap / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP