Jeśli ktoś ogłasza przetarg i chce pożyczyć pieniądze na rynku i stwierdza, że oferowane warunki na rynku nie są takie, jak się oczekuje, ma prawo się z tego wycofać. To pewnie nie pierwszy i nie ostatni przypadek - stwierdził w programie "Kropka nad i" w TVN24 profesor Jerzy Hausner, były wicepremier i były minister gospodarki.
W piątek rentowności polskich 10-letnich obligacji skarbowych przebiły poziom 9 proc. BGK zdecydował się odwołać pierwszą poniedziałkową aukcję obligacji emitowanych na rzecz Funduszu Wsparcia Sił Zbrojnych.
- Problem polega na tym, że prawdopodobnie takich sytuacji, że nie uda się uplasować obligacji skarbowych - różnych, tu akurat BGK, ale to mogą być obligacje Skarbu Państwa - może być więcej, dlatego że warunki w tej chwili są coraz mniej korzystne. To znaczy, że by spłacić poprzedni dług, potrzebny jest nowy dług i trzeba zaciągać go na bardzo niekorzystnych warunkach w porównaniu z tymi, które były - skomentował w "Kropce nad i" profesor Jerzy Hausner.
O odwołaną aukcję obligacji przez BGK był pytany podczas poniedziałkowej konferencji prasowej premier Mateusz Morawiecki. - Odwoływanie emisji w sytuacji, kiedy na rynkach finansowych całego świata mamy do czynienia z turbulencjami, jest rzeczą jak najbardziej normalną. (...) Wiem, jak wyglądają optymalne warunki do przeprowadzenia emisji i wiem, jak wygląda emisja w sytuacji tak zwanego perfect storm, czyli sytuacji, z jaką mamy dzisiaj do czynienia - mówił szef rządu, zwracając przy tym uwagę na swoje doświadczenie na rynkach finansowych.
Hausner o inflacji
Jak podał GUS, we wrześniu ceny w naszym kraju wzrosły o 17,2 procent, licząc rok do roku. To najwyższy poziom od lutego 1997 roku, czyli od ponad 25 lat.
- Spodziewałem się w tym roku, w połowie roku, inflacji na poziomie 15 procent. W tym sensie to nie jest dla mnie zaskoczenie - skomentował w "Kropce nad i" te dane były wicepremier.
Dodał też: - Mogę powiedzieć tylko tyle, że dla mnie wypowiedzi pana Adama Glapińskiego, jako ekonomisty, jako prezesa banku (centralnego) są niezrozumiałe. W związku z tym nie jestem w stanie dociec, co go tak zaskakuje.
Według niego "zwalczanie inflacji to nie jest tylko kwestia rządu, a także Narodowego Banku Polskiego". - Tutaj potrzebne są przynajmniej dwie strony. Więc jeśli chodzi o bank, te działania podjęte z bardzo dużym opóźnieniem były właściwe. Pytanie, czy komunikacja jest właściwa i czy dalej będą kontynuowane (te działania - red.). Natomiast jeśli chodzi o rząd, to trudno w ogóle uznać, że podejmuje walkę z inflacją. Moim zdaniem w znacznie większym stopniu ją napędza, niż ją ogranicza - podkreślił.
Na pytanie, dlaczego ją napędza, Hausner odparł: - Według mnie to jest wtórna rzecz, bardziej sądzę, że kalkulacja polityczna. Perspektywa wyborów decyduje o tym, że szuka się poparcia, a poparcia szuka się poprzez uruchamianie różnego rodzaju osłon, tarcz osłonowych - teraz to są tarcze antyinflacyjne.
Według prof. Hausnera "zwalczamy inflację nie od strony przyczyn, tylko od strony skutków". - Jeżeli w ten sposób działamy, to osłaniamy pewne grupy, ale jednocześnie powodujemy, że inflacja będzie wyższa. Co oznacza, że nawet jeśli te grupy najsłabsze ochronimy, to zapłacą za to grupy, które może nie są najsłabsze, ale są trochę wyżej. Dolna część dochodowa klasy średniej zapłaci w największym stopniu za to, że inflacja będzie uporczywa i długotrwała. Bo ta inflacja będzie nam towarzyszyła dosyć długo. Sądzę, że będzie nam towarzyszyła na poziomie powyżej 10 procent nawet jeszcze dwa lata - powiedział.
Dodał, że większość analityków uważa, że inflacja może być jeszcze wyższa niż obecnie. Wyjaśnił, że jest to związane z cenami energii i cenami nośników energii. - Jeśli rząd podejmie działania, by zablokować te ceny, to oczywiście ten czynnik, który podnosiłby inflację do poziomu 20 procent, może nie zadziałać. To nie znaczy, że inflacja spadnie - zaznaczył.
Burza w RPP
Prof. Hausner, który był członiem Rady Polityki Pieniężnej, odniósł się także do napiętej sytuacji w RPP - m.in. do słów członków RPP - Przemysława Litwiniuka oraz Joanny Tyrowicz, którzy zwracali uwagę na nieprawidłowości w funkcjonowaniu tej instytucji oraz do oświadczenia, w którym niektórzy członkowie RPP, w tym prezes NBP Adam Glapiński, uznali za zasadne rozważenie skierowania zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa w związku z ostatnimi wypowiedziami publicznymi i tekstami innych członków RPP.
- Jestem przyzwyczajony do innych standardów, zdecydowanie innych standardów. Zarówno standardów komunikowania się z uczestnikami rynku - przy czym mówię o komunikowaniu się Rady Polityki Pieniężnej, a także komunikowaniu się przewodniczącego Rady, czyli prezesa banku (centralnego). I byłem przyzwyczajony do innych standardów pracy i sposobu obsługiwania członków Rady Polityki Pieniężnej przez bardzo fachowy zespół analityczny tego banku - powiedział. Dodał, że "jest to sytuacja - nazwijmy ją - całkowicie niekonwencjonalna, by nie nazwać jeszcze mocniejszym słowem".
- Jeśli chodzi o sposób komunikowania się, to najgorszym wzorem komunikowania się, jaki mogę sobie wyobrazić, jest sam prezes Narodowego Banku Polskiego - stwierdził prof. Hausner.
Powiedział też: - Jestem przekonany, że sposób, w jaki funkcjonuje Narodowy Bank Polski, jest źródłem problemów gospodarczych, ponieważ instytucja za prezesury Adama Glapińskiego - szczególnie w ostatnich latach 2021 i 2022 - jest instytucją niewiarygodną. (...) Jeśli jakieś instytucje państwowe, zwłaszcza centralny bank, są niewiarygodne, to ponosimy za to wszyscy ekonomiczne konsekwencje, to kosztuje.
Według byłego wicepremiera "słabnięcie złotego jest jednym z największych zagrożeń, bo natychmiast podnosi wartość naszego długu". - A jeśli dług jest coraz większy, to znaczy, że pożyczając na obsługę tego długu, będziemy musieli pożyczać coraz drożej. I to już jest cena, którą płaci się za niską wiarygodność Narodowego Banku Polskiego. To nie jest też problem niskiej wiarygodności NBP - to jest problem niskiej wiarygodności fiskusa, niskiej wiarygodności tej części rządu, która odpowiada za finanse publiczne - podkreślił.
Źródło: TVN24 Biznes
Źródło zdjęcia głównego: TVN24