Obecnie nie ma tematu czterodniowego tygodnia pracy - przekazał wiceminister finansów Artur Soboń. Stwierdził też, że polska gospodarka potrzebuje podniesienia produktywności i innowacyjności.
Wiceminister finansów Artur Soboń pytany był we wtorek w Polskim Radiu 24 o możliwość wprowadzenia w Polsce czterodniowego tygodnia pracy w związku z postulatami opozycji.
"Przykład idealnego oderwania od rzeczywistości"
- To jest przykład idealnego oderwania od rzeczywistości. Polska gospodarka potrzebuje dzisiaj podniesienia produktywności, poniesienia innowacyjności, podniesienia wydajności. Potrzebujemy nadrabiać ten czas, który nam ukradziono po drugiej wojnie światowej, tak abyśmy byli społeczeństwem coraz bogatszym, społeczeństwem coraz silniejszym także gospodarczo, także demograficznie, militarnie, kulturowo, tożsamościowo - stwierdził Artur Soboń.
Wiceminister dodał, że "dzisiaj to w ogóle nie jest temat - rozmowa o czterodniowym tygodniu pracy".
Odniósł się też do propozycji części opozycji wprowadzenia w Polsce euro. - Pozbawienie się możliwości reagowania przez politykę monetarną na stopy procentowe, na politykę ilościową pieniądza, na całą politykę monetarną poprzez brak własnej waluty w sytuacji szalejącej inflacji jest kompletną aberracją - podkreślił Soboń.
Wiceminister powiedział, że "jeśli ktoś dzisiaj uważa, że optymalnym byłoby pozbawienie siebie tej części możliwości prowadzenia polityki to znaczy, że już kompletnie oderwał się od (...) zdrowej oceny tego jak powinna wyglądać suwerenna polityka gospodarcza".
"Wymaga to spełnienia odpowiednich warunków"
Szef PO Donald Tusk zapowiedział w wakacje, że Platforma do wyborów parlamentarnych przygotuje precyzyjny program pilotażu, dotyczący czterodniowego tygodnia pracy. Zaznaczył wówczas, że dynamiczne zmiany rynku pracy, w tym postępująca automatyzacja wymuszają dostosowanie się do nowych trendów. Pod koniec września partia Razem przedstawiła założenia projektu, który zakłada skrócenie czasu pracy z 40 do 35 godzin tygodniowo przy zachowaniu tych samych zarobków, a więc m.in. podniesienie godzinowej stawki minimalnej. Zgodnie z założeniami tego projektu "przez pierwsze dwa lata czas pracy ma zostać skrócony do 38 godzin tygodniowo, a w trzecim roku - docelowo do 35".
O możliwości wprowadzenia euro w Polsce mówiono pod koniec sierpnia br. podczas Campusu Polska. Poseł KO Dariusz Rosati powiedział, że w związku z poziomem inflacji w Polsce rośnie społeczne poparcie dla wprowadzenia wspólnej waluty w naszym kraju, a badania Eurostatu wskazują, że cieszy się to ok. 60 proc. poparciem. Jego zdaniem "potrzebna jest z całą pewnością szeroko zakrojona edukacja w tym zakresie", przyznał przy tym, że "obecnie o wprowadzeniu euro nie ma mowy".
- Jeśli opozycja wygra wybory to myślę, że wprowadzenie euro może być możliwe za pięć do siedmiu lat. Przy czym oczywiście wymaga to spełnienia odpowiednich warunków, które są bardzo wyśrubowane. W tym oczywiście niezbędna jest zmiana w polskiej konstytucji - podkreślił ekonomista.
W czerwcu lider Polski 2050 Szymon Hołownia stwierdził, że wejście do strefy euro jest polską racją stanu.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock