Gdyby Czechy wniosły o kary finansowe za niewykonywanie środków tymczasowych, byłby to pierwszy taki przypadek w historii Unii - pisze korespondent TVN24 w Brukseli Maciej Sokołowski. Zwraca uwagę, że nie ma w Trybunale praktyki postępowania w takich przypadkach i nie ma określonych terminów wydania decyzji lub nałożenia kar.
Jak poinformowała czeska agencja CTK rząd Czech zwróci się w najbliższych dniach do TSUE o nałożenie 5 mln euro kary dziennie na Polskę za niewykonanie decyzji o natychmiastowym wstrzymaniu działalności wydobywczej kopalni odkrywkowej Turów.
Pierwszy taki przypadek w historii
Gdyby Czechy wniosły o kary finansowe za niewykonywanie środków tymczasowych, byłby to pierwszy taki przypadek w historii Unii. Już wcześniej Polska przecierała ten szlak w przypadku Białowieży, gdy było blisko do wniosku o kary ze strony Komisji. Wtedy groźba kar dziennych wystarczyła, by Polska ostatecznie zrealizowała postanowienie TSUE i dostosowała się do środków tymczasowych. Wniosku o kary wtedy nie było.
Ponieważ nikt wcześniej tego nie robił, to nie ma w Trybunale praktyki postępowania w takich przypadkach i nie ma określonych terminów wydania decyzji lub nałożenia kar. Na podstawie podobnych przepisów i przypadku Białowieży możemy powiedzieć jednak, że po wniosku Czech decyzja nie zapadnie z automatu. Polska dostanie czas na odpowiedź i przedstawienie swoich argumentów. Trybunał zarządzi też pewnie nową rozprawę, by strony osobiście w Luksemburgu mogły przedstawić argumenty za i przeciw karze finansowej.
Najgorszy scenariusz
Postanowienie o nałożeniu środka tymczasowego mówi o niezwłocznym zamknięciu wydobycia, czyli Polska musiałby przynajmniej wykazać, że podjęła próbę wygaszenia kopalni. Skoro takich prób nie ma, to w najgorszym scenariuszu kary dzienne mogłyby być nałożone od momentu wydania pierwszego postanowienia w tej sprawie, czyli rachunek każdego dnia rośnie.
W sprawie stronami są tylko Czechy i Polska. To o tyle istotne, że była obawa o przystąpienie do sprawy Komisji Europejskiej. Komisja cały czas nie przystąpiła do postępowania, ma na to czas do 10 czerwca, czyli do czwartku. Do dziś jeszcze nie podjęła takiej decyzji.
Nawet gdyby Komisja Europejska przystąpiła do sprawy, to już nie może wnioskować o nałożenie kar za brak realizacji środków tymczasowych. Tylko Czechy mogą złożyć taki wniosek i tylko Czechy mogą wycofać pozew przeciw Polsce. Bez wniosku czeskiego rządu Trybunał sam z urzędu nie może nałożyć kar. Czechy więc rządzą w tym postępowaniu.
Z jednym zastrzeżeniem, bo gdyby Praga chciała wycofać sam wniosek o środki tymczasowe, to na to też jest już za późno, postanowienie już zostało wydane. Czechy mogłyby jednak złożyć wniosek o rezygnację ze środka tymczasowego (bez rezygnacji z samego pozwu głównego), argumentując, że sytuacja już się zmieniła, ale w takim wypadku decyzja należy do TSUE.
Bez odwołania
Polska nie ma możliwości odwołania się od postanowienia o środku tymczasowym. Nie ma takiej procedury, decyzja jest ostateczna i nie ma terminu na odwołanie. To, co można zrobić w takiej sytuacji, to powoływać się na zmianę okoliczności, które istotnie wpływają na sytuację.
Ale musiałyby to być zupełnie nowe informacje, których Trybunał do tej pory nie posiadał, lub faktyczna zmiana sytuacji środowiskowej na miejscu, a nie jedynie dosłanie nowych dokumentów lub argumentów prawnych. Ponieważ nie jest to procedura formalna, to nie ma terminu na przedstawienie argumentów o zmianie okoliczności, nie ma też terminu, w którym TSUE miałoby się do takich informacji odnieść, a nawet nie musi tego robić.
Źródło: TVN24