Samorządowcy z Łodzi zbuntowali się i zapowiedzieli, że nie będą płacić wyższych stawek za prąd. Zamiast tego faktury będą rozliczać według cennika z 2018 roku. Powołują się przy tym na obietnice premiera Mateusza Morawieckiego.
- Postanowiliśmy, że kolejne faktury będziemy płacili według cen, które obowiązywały w 2018 roku - zapowiedział we wtorek w imieniu władz miasta i podległych mu instytucji wiceprezydent Łodzi Wojciech Rosicki.
To reakcja na przedłużające się kłopoty z wydaniem rozporządzenia dotyczącego rekompensat dla spółek energetycznych za utrzymanie cen prądu na poziomie z 2018 roku. Bez niego dostawcy nadal oferują energię samorządom po wyższych stawkach (dla zwykłych klientów ceny nie wzrosły).
- Nie będzie podwyżek cen energii - zapowiadał tymczasem pod koniec grudnia premier Mateusz Morawiecki. To wówczas w ekspresowym tempie, na specjalnie zwołanym posiedzeniu Sejmu, uchwalono ustawę, która zmniejszała akcyzę i opłatę przejściową, a także ustaliła, że firmy energetyczne otrzymają rekompensaty za zamrożenie cen prądu.
- To (było - red.) przyrzeczenie złożone samorządom i obywatelom w Polsce - mówił we wtorek Rosicki.
Brak rozporządzenia
Ministerstwo Energii wstrzymało wydawanie rozporządzenia, które według pierwotnych zapowiedzi resortu miało zostać ogłoszone do 1 kwietnia, ze względu na trwające negocjacje z Komisją Europejską.
W ubiegłym tygodniu premier Mateusz Morawiecki poinformował, że konsensus w tej sprawie jest blisko.
Jednocześnie wiceminister energii Tomasz Dąbrowski zapowiedział, że ustawa dotycząca cen energii elektrycznej zostanie zmodyfikowana tak, aby była w pełni zgodna z unijnymi regulacjami.
Do tego czasu większość samorządów musi opłacać rachunki według wyższych stawek.
- Zainwestowaliśmy w wymianę oświetlenia po to, aby płacić mniej, a okazało się, że oszczędzamy, bo mamy zużycie mniejsze o 25 procent, ale rachunki 16 procent wyższe - wskazywał na początku kwietnia w rozmowie z TVN24 prezydent Sosnowca Arkadiusz Chęciński. O ponad 60 procent wyższe faktury napływają również do urzędu w Rzeszowie.
Miasta liczą, że - zgodnie z ustawą, która "zamraża" ceny prądu na poziomie z ubiegłego roku - wkrótce odzyskają część zapłaconych już pieniędzy. W przeciwnym razie każdy z nas będzie musiał się liczyć z podwyżkami cen biletów komunikacyjnych czy innych usług świadczonych przez gminy.
Łódź czekać na rozporządzenie jednak nie chce. - Mamy nadzieję, że zbuntuje się cała Polska i przestaniemy z założonymi rękami czekać, aż rząd z łaski swojej odda i zrekompensuje samorządom zawyżone opłaty za prąd - mówił we wtorek Tomasz Piotrowski, prezes Łódzkiej Spółki Infrastrukturalnej.
Pytanie o podwyżki cen prądu, których miało nie być, padło na konferencji po wtorkowym posiedzeniu rządu. - Pan minister (energii Krzysztof - red.) Tchórzewski wielokrotnie podkreślał: gospodarstwa domowe, małe i średnie przedsiębiorstwa nie mają podwyżek cen prądu - stwierdziła rzecznik rządu Joanna Kopcińska.
Małe gminy, duże problemy
Chwilowo wyższych opłat za energię udało się uniknąć gminie Płużnica (Kujawsko-Pomorskie), której sytuację opisywaliśmy w styczniu. W przypadku tego samorządu doszło do kompromisu z firmą energetyczną, która jeszcze na początku roku proponowała gminie stawki za oświetlenie wyższe o 60 proc.
"Do końca czerwca płacimy za energię elektryczną do oświetlenia ulicznego według stawek z zeszłego roku. W porównaniu z wieloma innymi samorządami jesteśmy w komfortowej sytuacji. Standardem jest jednak to, że samorządy płacą znacznie wyższe stawki niż w 2018 r. i czekają na obiecaną refundację różnicy w cenie" - poinformował tvn24bis.pl wójt gminy Płużnica, Marcin Skonieczka.
Jak wyjaśnił, przez lata gmina Płużnica kupowała energię elektryczną wspólnie w grupie zakupowej sześciu gmin. Teraz po raz pierwszy na ogłoszony przez grupę przetarg nie wpłynęła żadna oferta. Następnie każda gmina oddzielnie ogłosiła przetargi, ale niewiele to pomogło.
"Teraz istnieje realne ryzyko, że jeśli nie znajdziemy dostawcy, to będziemy objęci wysokimi stawkami dostaw rezerwowych" - wyjaśnił Skonieczka.
"Obietnice premiera traktuję wyłącznie jako doraźne działania mające na celu uspokojenie nastrojów społecznych. Zaproponowane działania nie rozwiązują istoty problemu rosnących cen energii elektrycznej w Polsce" - stwierdził wójt Płużnicy.
Autor: kris//dap / Źródło: tvn24, tvn24bis.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn24