Europa może stać się znaczącym producentem półprzewodników – wynika z raportu firmy doradczej Kearney. Szansę dla Starego Kontynentu stworzyły amerykańskie restrykcje, które ograniczą lub uniemożliwią produkcję najbardziej zaawansowanych półprzewodników w Chinach. Konkurencja jednak nie śpi, trzeba więc działać szybko i kompleksowo.
Zgodnie z opracowaniem firmy Kearney Unia Europejska chce do 2030 roku ponad dwukrotnie zwiększyć swój potencjał produkcyjny półprzewodników, co umożliwiłoby uzyskanie 20 proc. światowego rynku i samowystarczalności. Z raportu wynika, że Unia Europejska jest w stanie osiągnąć ten cel m.in. dzięki dostępowi do wysoko wykwalifikowanych pracowników, badaczy oraz dobrej infrastrukturze, ale wymaga to intensywnych, kosztownych i szybkich działań.
"Konieczność i szereg korzyści"
Przed rozpoczęciem XXI wieku, europejski przemysł półprzewodników odpowiadał za ponad 20 proc. światowej produkcji, ale od roku 2000 udział europejskich producentów spadł poniżej 10 proc., a w przypadku najbardziej zaawansowanych technologii udział Europy spadł z 19 proc. do zera w 2020 – oceniło Kearney.
Zdaniem firmy pandemia COVID-19, która spowodowała przerwy w łańcuchach dostaw oraz napięcia polityczne np. na Tajwanie, uświadomiły, że produkcja półprzewodników w Europie ma duże znaczenie. Jak podaje Kearney, ich niedobory doprowadziły do spadku PKB strefy euro o około 0,1 proc. w 2021 roku, a w pierwszej jego połowie oszacowano niedobory w produkcji na 4 mln samochodów.
- Przywrócenie projektowania, rozwoju i zdolności produkcyjnej wiodących technologii półprzewodników jest dla naszego kontynentu koniecznością, ale oznacza też szereg korzyści. Musimy jednak liczyć się z tym, że zwiększanie skali produkcji w tym obszarze to długotrwały proces, który w perspektywie krótkoterminowej nie odpowie na aktualne niedobory, dlatego osiągnięcie celu postawionego przed regionem nie jest łatwe - powiedział Dawid Krzysiak, Partner z warszawskiego biura Kearney, odpowiedzialny za Digital Center of Excellence.
W ocenie firmy wprowadzenie produkcji półprzewodników w Europie pomoże zlikwidować przerwy w ich dostawach oraz stworzy europejski rynek o globalnym znaczeniu w całej branży, pobudzając rozwój technologiczny. Jak szacuje Kearney, produkcja półprzewodników przełoży się na wzrost PKB w Europie o 77-85 mld euro, zwiększenie wpływów budżetowych na poziomie 7-9 mld euro oraz stworzenie 17-20 tys. miejsc pracy.
Sytuacja rozwija się bardzo dynamicznie
Europa bardzo dobrze radzi sobie z łączeniem zaawansowanej inżynierii i produkcji, jednak w dwóch największych i najbardziej wartościowych segmentach: produkcji półprzewodników odpowiada za 8 proc. udziałów i 10 proc. udziałów w projektowaniu chipów – wynika z raportu. W ocenie firmy, sytuacja na rynku półprzewodników rozwija się bardzo dynamicznie, co oznacza, że konieczne są szybkie działania. "Właśnie teraz możemy tracić rynki zbytu na rzecz podmiotów bardziej rozwiniętych i szybciej podejmujących decyzje" – napisano w opracowaniu.
Zdaniem Kearney Europa potrzebuje przede wszystkim zachęt podatkowych, regulacyjnych oraz prywatnych i publicznych inwestycji, aby uczynić produkcję półprzewodników konkurencyjną pod względem kosztów.
- Zbudowanie zdolności produkcyjnych zaawansowanych technologicznie półprzewodników zajmie dużo czasu i wymaga znacznych inwestycji, więc zacząć należy już teraz. Osiągnięcie przez Europę 20-procentowego udziału w rynku do 2030 r. będzie mało prawdopodobne bez aktywnego wsparcia europejskich rządów i ponadbranżowego partnerstwa – ocenił Łukasz Wiśniewski, Konsultant z warszawskiego biura Kearney. – (UE) Musi jak najszybciej zachęcić do debaty między podmiotami branżowymi a decydentami – dodał.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock