Aplikacja Pokemon Go bije rekordy popularności. Jednak nie wszyscy są z jej popularności zadowoleni. Chodzi o naruszanie prywatności i szukanie pokemonów w miejscach pamięci, kościołach, na budowach czy na terenach instytucji publicznych. Przybywa apeli, by nie używać aplikacji.
W USA media zastanawiają się, kiedy dojdzie do tragedii, bo gracze w poszukiwaniu Pokemonów wchodzą na tereny prywatnych posesji, gdzie mogą spotkać uzbrojonych właścicieli. Policja przyznaje, że otrzymuje coraz więcej zgłoszeń od mieszkańców, którzy są zaniepokojeni, że w ich sąsiedztwie kręcą się podejrzane osoby. Gracze często brani są za włamywaczy. Mundurowi z Teksasu ostrzegli już nawet graczy, żeby nie próbowali łapać Pokemonów na terenie prywatnym, bo mogą zostać ranni lub zastrzeleni. To właśnie w tym stanie właściciele rancz mogą używać broni palnej przeciwko osobom, które wtargnęły na ich teren. Często z tego prawa korzystają.
W Kopenhadze Duński Uniwersytet Techniczny wystosował apel do osób grających w Pokemon Go, by uszanowały granice jego terytorium. Okazało się, że na terenie uniwersytetu znajduje się "siłownia pokemonów" - miejsce, gdzie wirtualne stwory mogą walczyć. Uniwersytet prowadzi obecnie prace budowlane i wkraczanie na teren mogłoby być niebezpieczne dla osób - argumentowały władze.
Pokemon w muzeum
Władze Muzeum Holokaustu w Waszyngtonie właśnie starają się ustalić, czy możliwe jest wykluczenie terenu Muzeum z gry.
- Granie w grę nie jest właściwe w Muzeum, które powstało ku pamięci ofiar nazizmu - powiedział "Washington Post" Andrew Hollinger, dyrektor ds. komunikacji w Muzeum Holokaustu. - Staramy się ustalić czy jest możliwe, by wykluczyć obszar muzeum z gry - dodał. Mechanika gry, w której wirtualne elementy nakładane są na rzeczywisty obraz okolicy, sprawia, że gra w Pokemon Go bywa szczególnie niewłaściwa. Na udostępnianych w internecie screenach widać np. pokemona znanego jako Koffing, który emituje trujące gazy, obok znaku kierującego do Audytorium Heleny Rubinstein. W Audytorium tym Muzeum przedstawia wspomnienia osób, którym udało się uniknąć śmierci w niemieckich komorach gazowych w trakcie II wojny światowej. Hollinger uważa, że Muzeum Holocaustu jest zwolennikiem nowych technologii. Podkreślił też, że zwykle zachęca zwiedzających do aktywności i dzielenia się przeżyciami w mediach społecznościowych. - Ale ta gra wykracza daleko poza granice. To skrajnie niewłaściwe - uważa Hollinger.
Apel o zaprzestanie bezczeszczenia pomników Holokaustu wydała również Fundacja Pomnik Pomordowanych Żydów Europy. Jest ona zaniepokojona tym, że gracze szukali Pokemonów na pomniku Pomordowanych Żydów Europy w Berlinie. "Ten pomnik jest przestrzenią pamięci dla sześciu milionów zamordowanych Żydów. Nie jest to dobre miejsce na tego rodzaju gry" - mówi w komunikacie Fundacji Sarah Friedricha.
Auschwitz-Birkenau
Z podobnym apelem do użytkowników gry zwróciło się Muzeum Auschwitz-Birkenau, które nie chce, aby na terenie obozu koncentracyjnego można było grać w Pokemon Go. - Były niemiecki nazistowski obóz koncentracyjny i zagłady Auschwitz-Birkenau to dziś nie tylko muzeum. To przede wszystkim miejsce pamięci, miejsce do którego ludzie przyjeżdżają nie tylko po to, żeby poznać historię, ale przyjeżdżają na chwilę zadumy, refleksji, często na modlitwę. Jest rzeczą niewyobrażalną, żebyśmy mogli to miejsce traktować jako miejsce do grania, do zabawy - powiedział Bartosz Bartyzel z Muzeum Auschwitz-Birkenau.
Własność wirtualnego terenu
Brytyjski dziennik "The Guardian" zastanawia się do kogo należy wirtualna przestrzeń na prywatnych posesjach. Podkreśla, że z jednej strony przestrzeń lotnicza, nawet nad prywatną działką, należy do państwa i nawet jeśli jesteśmy właścicielem danego terenu, to nie możemy zakazać lotów samolotów nad naszą głową. Jednak z drugiej strony nie wszystkim może spodobać się to, że bez pytania w wirtualnym otoczeniu naszego domu umieszczono Pokestop, czyli miejsce gdzie gracze mogą znaleźć darmowe przedmioty. Dziennik pisze też, że firma Niantic, która jest współtwórcą gry, dotąd przyjmowała zgłoszenia o miejscach niebezpiecznych dla graczy, czyli np. takich, które znajdowały się na ruchliwych drogach, czy torach kolejowych. Jednak teraz rozszerzyła możliwość zgłaszania miejsc, w których nie powinno być Pokestopów np. ze względu na to, że znajdują się na prywatnej posesji.
Pokemon Go
Aplikacja Pokemon Go wykorzystuje tzw. rzeczywistość rozszerzoną (ang. augumented reality). Gdy gramy w grę, na ekranie smartfona wyświetlany jest obraz z jego kamery, ale wzbogacony o wirtualne elementy. Dzięki temu popularne pokemony, czyli kieszonkowe potwory, możemy łapać w okolicy naszego domu, w parku, w lesie. Twórcy przekonują, że taka forma zachęci graczy do spacerów i odkrywania nieznanych miejsc.
Autor: msz//ms / Źródło: The Guardian, The Local, TVN24bis.pl