Kolejny kiepski dzień złotego. Zdaniem analityków naszej walucie ciąży niepewność związana z wynikiem zbliżających się wyborów parlamentarnych.
Kilka minut po godz. 8. rano w czwartek za jedno euro płacono ponad 4,29 zł. To najwyższy kurs naszej waluty od stycznia tego roku. Złoty osłabił się również względem amerykańskiego dolara, który kosztował wtedy 3,78 zł oraz franka szwajcarskiego. Cena helweckiej waluty zbliżyła się do 3,95 zł. Ostatni raz taką wycenę franka inwestorzy widzieli w pierwszej połowie lipca. Potem złoty nieznacznie się umocnił, ale warto przypomnieć, że jeszcze 24 godziny temu za jednego dolara trzeba było zapłacić 3,75 zł. Jedno euro kosztowało 4,26 zł, a jeden frank szwajcarski 3,93 zł.
Trend spadkowy
Polska waluta traci na wartości od połowy października, kiedy przyśpieszyła kampania wyborcza, a politycy zaczęli składać kolejne drogie dla budżetu obietnice.
Tylko w ostatnich dziesięciu dniach złoty stracił wobec dolara 1,22 proc., zaś wobec euro 1,69 proc., a franka 1,96 proc. Słabszy złoty oznacza m.in. to, że osoby zadłużone w obcych walutach zapłacą wyższe raty kredytów. Więcej kosztują nas też zagraniczne wyjazdy. Na handlu z zagranicznymi firmami stracą też importerzy.
Dlaczego?
Mariusz Adamiak, dyrektor biura strategii rynkowych w PKO BP stwierdził wczoraj popołudniu na antenie TVN24 Biznes i Świat, że wahania na kursie złotego są związane z toczącą się obecnie kampanią wyborczą. - Sporo partii balansuje na granicy progu wyborczego, dlatego jeszcze nie do końca wiadomo, które z nich ostatecznie znajdą się w parlamencie i jaka ta polityka gospodarcza będzie prowadzona. Ta niepewność odgrywa dużą rolę w osłabieniu złotego w ostatnich kilku dniach - uważa Adamiak. Ocenił, że w kampanii wyborczej padło wiele haseł, które są groźne dla stabilności gospodarczej państwa.
Globalny wpływ?
Marcin Mróz, główny ekonomista Grupy Copernicus uważa, że "polityka nie bije w złotego". - Wczoraj mieliśmy słaby dzień na wszystkich rynkach wschodzących. Wszędzie tam zobaczyliśmy słabsze wyniki walut i nie wynikało to z tego, że w Polsce mamy wybory, ale z tego, że mieliśmy słaby dzień na chińskiej giełdzie, a inwestorzy są ostatnio bardzo przeczuleni na punkcie tego co w Chinach się dzieje. Ruch na polskiej walucie nie jest wywołany wpływem polskiej polityki, tylko tego, co dzieje się globalnie - uważa Marcin Mróz. - Po części polityka gra swoją rolę, bo zwykle kiedy coś złego działo się na rynkach wschodzących, Polska była postrzegana jako w miarę bezpieczna i traciła zdecydowanie mniej. Tym razem polska waluta była jedną z najbardziej tracących, co może sugerować, że ta polityka trochę nam waży na rynku, ale nie jest to czynnik dominujący - dodał Mróz. Daniel Kostecki, analityk rynków finansowych HFT Brokers uważa, że czynnik polityczny jest dodatkowym zagrożeniem dlatego, że złoty będzie osłabiał się bardziej niż inne waluty krajów w rynkach wschodzących. - Ale czy taki trend utrzyma się po wyborach? Inwestorzy znają sondaże - powiedział Kostecki i dodał, że nowym wyzwaniem dla rynków będzie w przyszłości wybór Rady Polityki Pieniężnej. - To będzie kluczowe. Jeśli spełnią się zapowiedzi partii, która prowadzi w sondażach, to stopy procentowe będą dalej obcinane, a więc to może trochę osłabiać naszą walutę - tłumaczył Kostecki.
Autor: msz/ / Źródło: TVN24BiS /
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock