Wiceprezes Gazpromu Aleksandr Miedwiediew oświadczył we wtorek, że rosyjski koncern nie uznał żadnego z zarzutów dotyczących stosowania praktyk monopolistycznych, postawionych mu przez Komisję Europejską.
- Nie uznaliśmy swojej winy w żadnym z punktów - oznajmił Miedwiediew cytowany przez agencję Bloomberg, a za nią przez rosyjskie media. Wiceszef Gazpromu poinformował, że koncern zaproponował KE warianty zażegnania sporu, "które mogą wyjść naprzeciw zastrzeżeniom (strony unijnej) bez uznania winy".
Porozumienie?
22 września Miedwiediew przekazał, że Gazprom przesłał Komisji Europejskiej propozycje dotyczące polubownego uregulowania sporu o domniemane stosowanie praktyk monopolistycznych. Nie podał jednak żadnych szczegółów propozycji. W poniedziałek Gazprom oficjalnie zakomunikował, że przekazał KE pisemną odpowiedź na jej zarzuty (statement of objections).
W kwietniu Komisja Europejska ogłosiła formalne zarzuty wobec rosyjskiego giganta o nadużywanie monopolistycznej pozycji na rynku gazu w Europie Środkowej i Wschodniej. W ocenie KE Gazprom naruszał unijne prawo.
Po śledztwie KE
Na podstawie swojego dochodzenia Komisja Europejska wstępnie stwierdziła, że Gazprom łamie unijne przepisy antymonopolowe, m.in. poprzez utrudnianie swoim klientom reeksportu gazu.
Dochodzenie przeciwko Gazpromowi w sprawie domniemanych praktyk monopolistycznych w Europie Środkowo-Wschodniej zaczęło się we wrześniu 2012 roku. KE miała podejrzenia, że rosyjski gigant segmentuje rynek gazowy, utrudniając wolny przepływ gazu między krajami regionu. Badała też, czy koncern nie przeciwdziała dywersyfikacji dostaw gazu do tego regionu oraz czy nie narzuca klientom (krajom regionu) nieuczciwych cen, wiążąc je w stałej formule z cenami ropy.
Uruchomienie dochodzenia było efektem niezapowiedzianych wizyt inspektorów KE w 20 spółkach z 10 krajów unijnych położonych w Europie Środkowo-Wschodniej. Wizyty odbyły się w firmach zajmujących się dostawami, przesyłem i magazynowaniem gazu dostarczanego m.in. przez Gazprom. Inspekcje miały miejsce we wrześniu 2011 roku, a inspektorzy zawitali m.in. do polskiego PGNiG, kupującego gaz od rosyjskiego koncernu, oraz do państwowego operatora gazociągów przesyłowych Gaz-System.
Bo ceny były wysokie
KE wyjaśniała, że jedną z przyczyn uruchomienia postępowania antymonopolowego wobec Gazpromu było utrzymywanie się wysokich cen gazu w Europie Środkowo-Wschodniej, także w Polsce, pomimo kryzysu i ich spadku w Europie Zachodniej.
Przedmiotem śledztwa KE wobec Gazpromu była też klauzula zawarta w niektórych kontraktach koncernu z krajami Europy Środkowo-Wschodniej, zakazująca im reeksportu gazu przesyłanego z Rosji. Taką klauzulę w długoterminowej umowie gazowej z Rosją zniosła Polska w czasie negocjacji gazowych w 2010 roku, w które zaangażowana była KE.
Za praktyki monopolistyczne na rynku UE firmom grozi kara w wysokości do 10 proc. rocznych przychodów. W przypadku Gazpromu grzywna mogłaby sięgać od kilku do kilkunastu miliardów dolarów.
Sformułowanie przez KE zarzutów oznacza wstępne potwierdzenie podejrzeń w sprawie antykonkurencyjnych praktyk rosyjskiego giganta. Nie jest to jednak równoznaczne z nałożeniem kary. Ostateczną decyzję KE podejmie po zapoznaniu się z argumentami Gazpromu.
Autor: gry / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Gazprom