Po grudniowym wybuchu w centrum handlu gazem w austriackim Baumgarten reakcja rynków była gwałtowna, ale krótkotrwała. Zdarzenie wywołało jednak dyskusję o trasach dostaw gazu do Unii Europejskiej, ich pewności i bezpieczeństwie.
W jednej z tłoczni gazu w austriackim Baumgarten 12 grudnia 2017 doszło do wybuchu i pożaru. To skrzyżowanie ważnych gazociągów oraz wielki hub czyli ośrodek handlu gazem. W wypadku zginęła jedna osoba, ponad 20 zostało rannych. Efektem było m.in. czasowe zablokowanie głównej trasy dostaw gazu do Włoch.
Ceny gazu w górę
- Z punktu widzenia rynku zdarzenie to miało raczej krótkoterminowy wpływ. Gdy informacja o awarii obiegła świat ceny gazu poszybowały w górę. Ze względu na wstrzymanie dostaw surowca z Austrii, we Włoszech odnotowano wzrost o około 200 procent na rynku dnia następnego, jednak już 13 grudnia wznowiono przesył i sytuacja ustabilizowała się - powiedział członek zarządu ds. operacyjnych Hermes Energy Group Piotr Kasprzak. Z drugiej strony - jak dodał - rynek jest wciąż wyczulony i reaguje nerwowo, co objawia się zwiększoną zmiennością cen gazu.
Eksplozja jednak wywołała ważną z perspektywy bezpieczeństwa energetycznego dyskusję o ryzyku związanym z nadmierną zależnością od jednego szlaku dostaw i źródła gazu.
Jak zwróciła uwagę analityk Ośrodka Studiów Wschodnich Agata Łoskot-Strachota, najmocniej ucierpiały Włochy i jeszcze w trakcie kryzysu słychać było komentarze włoskich polityków o konieczności przyspieszenia realizacji projektów dywersyfikacyjnych - w tym TAP (Trans-Adriatic Pipeline) - zmniejszających zależność od gazu z Rosji oraz szlaku przez Ukrainę i Austrię.
Dostawy z Rosji
W ocenie Łoskot-Strachoty, kryzys wykorzystywany jest w dwojaki sposób.
- Wielu widzi w nim dowód na konieczność zmniejszenia zależności od Rosji - bo z niej wiodą największe szlaki i awarie na nich, podobne do tej w Baumgarten, stanowią poważne wyzwanie dla stabilności dostaw do poszczególnych regionów czy krajów - powiedziała ekspertka. I jak wskazała, w tym kontekście pojawia się obawa, że podobne ryzyko powstanie po realizacji Nord Stream 2 i ewentualnym znacznym zmniejszeniu możliwości tranzytu przez Ukrainę. W konsekwencji znaczna części dostaw gazu z Rosji skoncentruje się wtedy na szlaku wiodącym przez Bałtyk i Niemcy.
Agata Łoskot-Strachota oceniła, że jednocześnie rośnie znaczenie nie tylko nowych alternatywnych szlaków dostaw, jak Korytarz Południowy czy Baltic Pipe, ale też dostaw LNG, które umożliwiają elastyczne reagowanie na zakłócenia w dostawach gazociągowych. Austriackie OMV - partner Gazpromu między innymi w Nord Stream 2 - podpisuje umowy na dostawy LNG - wskazała.
Z drugiej strony pojawiają się głosy - głównie rosyjskie - mówiące, że wybuch w Baumgarten dowiódł potrzeby budowy nowych szlaków z Rosji do UE. - Przede wszystkim wymienia się Nord Stream 2, choć jego odnogi lądowe miałyby prowadzić właśnie do Baumgarten, zwiększając jeszcze znaczenie tego punktu w przesyle rosyjskiego gazu do UE i w samej UE. Ale w tym kontekście wskazuje się też i Turkish Stream, stanowiący alternatywny szlak dostaw rosyjskiego gazu do Włoch - wskazała analityk OSW.
Wspólny rynek gazu
Agata Łoskot-Strachota zwróciła jednak uwagę, że kryzys po wybuchu został zażegnany wyjątkowo szybko i dowiódł m.in. znaczenia wspólnego rynku gazu w UE, roli istniejących połączeń międzysystemowych oraz wolnego rynku. - Stąd można się spodziewać, że będzie argumentem za dalszą integracją, rozbudową interkontektorów, ale też może zwiększyć dążenie państw Wspólnoty Energetycznej, w tym Ukrainy, do pełniejszej integracji ich rynków gazu z UE - oceniła.
Podobnego zdania jest Piotr Kasprzak.
- Im więcej kierunków, z których surowiec trafia do Polski, tym mniej rynek i odbiorca końcowy odczuwają rezultaty losowych zdarzeń. Dlatego ważne w tym kontekście jest tworzenie nowych gazociągów, interkonektorów na granicach Polski, a także zapewnienie sprawnych dostaw spotowych - ocenił.
Autor: MS / Źródło: PAP