Inflacja w Polsce jest najwyższa od ponad 20 lat. Najszybciej i najskuteczniej można obniżyć wzrost cen polegając nie tylko na podwyżkach stóp procentowych, lecz również na umocnieniu złotego - napisali w raporcie ekonomiści Citi Handlowego. W ich ocenie potrzebna jest między innymi zmiana komunikacji przez Radę Polityki Pieniężnej oraz powrót Ministerstwa Finansów do sprzedaży walut bezpośrednio na rynku, a nie w Narodowym Banku Polskim.
Główny Urząd Statystyczny podał w ubiegłym tygodniu, że wskaźnik cen towarów i usług konsumpcyjnych (wskaźnik CPI) w październiku wyniósł 6,8 procent rok do roku. W ujęciu miesięcznym ceny wzrosły o 1,1 procent. To poziom niewidziany od maja 2001 roku, kiedy inflacja wyniosła 6,9 procent rok do roku.
Ekonomiści Citi Handlowego przygotowali raport, w którym przedstawiają, jak może wyglądać droga do niższej inflacji. "Obecny poziom stop procentowych jest zbyt niski. Naszym zdaniem plan minimum, który mógłby uspokoić sytuacje rynkową, to podniesienie stopy nominalnej w okolice celu inflacyjnego" - stwierdzili.
Stopy procentowe w Polsce
Stopy procentowe w Polsce podwyższano w październiku i listopadzie. Referencyjna stopa procentowa poszła w górę łącznie o 115 punktów bazowych do 1,25 procent.
Prezes Narodowego Banku Polskiego i przewodniczący Rady Polityki Pieniężnej w odpowiedzi przesłanej kilka dni temu Polskiej Agencji Prasowej wskazywał, że obecnie bardziej prawdopodobny jest dalszy wzrost stóp procentowych, ale trudno przewidzieć, czy ta ocena nie ulegnie zmianie. Najbliższe posiedzenie decyzyjne RPP zaplanowano na 8 grudnia 2021 roku.
"Nawet zakładając, że obecnie obserwowany wzrost inflacji jest głównie efektem czynników przejściowych (co naszym zdaniem wcale nie jest oczywiste), dotychczasowe podwyżki stóp procentowych są zbyt małe by sprowadzić inflację do celu" - napisali ekonomiści.
Jak wskazano w raporcie, z projekcji NBP wynika, że inflacja może powrócić do około 3,5 proc. do 2023 roku. Cel inflacyjny wynosi 2,5 proc. plus/minus 1 punkt procentowy. "A więc inflacja ma znacznie spaść po wygaśnięciu czynników przejściowych, ale i tak będzie wciąż o około 1 punkt procentowy wyższa od celu banku centralnego" - zwrócili uwagę przedstawiciele Citi Handlowego.
Ekonomiści powołali się na wyniki badania NBP, z których wynika, że podwyżka stóp procentowych o jeden punkt procentowy obniża wzrost gospodarczy o 0,2-0,4 już po około trzech kwartałach, a inflację o około 0,4-0,5 po półtora roku. "Oznacza to, że nawet uwzględniając listopadową zmianę stóp procentowych, inflacja w 2023 roku wynosiłaby wciąż ponad 3 proc. (…) Licząc w ten sposób, aby sprowadzić inflację do celu potrzeba przynajmniej dodatkowych podwyżek o przynajmniej 1,25 punktu proc." - prognozują ekonomiści Citi. Referencyjna stopa procentowa wynosiłaby wówczas 2,5 proc.
Polski złoty - notowania
Ekonomiści zwrócili również uwagę na notowania polskiego złotego. "Faktycznie podwyżka stóp o jeden punkt procentowy może odjąć od inflacji pół punktu procentowego, ale pod warunkiem, że w reakcji na podwyżki umacnia się złoty. Podnosząc stopy procentowe, ale jednocześnie starając się nie doprowadzić do umocnienia złotego, RPP ma mniejsze szanse powodzenia" - zaznaczyli.
Dlatego - jak prognozują przedstawiciele Citi Handlowego - "aby osiągnąć ten sam efekt antyinflacyjny w relatywnie krótkim czasie bez pomocy kanału kursowego RPP musiałaby podnieść stopy procentowe nie o 1,25 pkt., lecz o dodatkowe 4 punkty procentowe do ponad 5 proc.".
"Taka strategia mogłaby się skończyć bardzo boleśnie dla firm oraz gospodarstw domowych szczególnie zadłużonych, a ostatecznie także dla stabilności sektora finansowego" - podkreślili ekonomiści.
Przypuszczają oni, że "znaczna zmiana w sposobie komunikacji ze strony RPP zwiększyłaby szansę na umocnienie złotego". "(...), konieczny byłby zwrot w komunikacji RPP o 180 stopni – odejście od sygnalizowania obaw przed umocnieniem złotego w kierunku sygnalizowania preferencji dla silnej waluty" - zaznaczyli.
"Sygnał ten mógłby zostać wzmocniony i uwiarygodniony gdyby za deklaracjami poszły czyny. Na przykład NBP mógłby zadeklarować gotowość do sprzedaży walut, które zakupił w grudniu ub.r. w ramach interwencji (wówczas szacowaliśmy tę kwotę na około 4 mld euro)" - dodali. Jak przypomniano w raporcie, niemal rok temu w grudniu NBP interweniował na rynku walutowym, "aby osłabić złotego, uzasadniając te działania chęcią uniknięcia szkodliwej aprecjacji".
Po drugie - jak wskazali ekonomiści - Ministerstwo Finansów mogłoby powrócić do swojej starej praktyki zamiany walut na rynku. "Przez lata fundusze napływające z UE były wymieniane na złote bezpośrednio na rynku, co stanowiło wsparcie dla złotego w okresie nadmiernej deprecjacji" - wyjaśnili.
Źródło: TVN24 Biznes
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock