W wyścigu po giełdowe zyski drobni inwestorzy nie mają z nimi szans. Amerykańskie wielkie biura maklerskie używają zaawansowanych programów do zawierania superszybkich transakcji, które wykorzystują niewielkie wahania kursów akcji. I generują gigantyczne zyski.
Na Wall Street wrze. Media i wielu ekspertów są oburzeni tzw. „flash tradingiem” - mechanizmem handlu na giełdzie, którego używa coraz więcej biur maklerskich. O co chodzi? System opisuje agencja Bloomberga.
Dzięki specjalnym zaawansowanym programom komputerowym, najwięksi instytucjonalni gracze na rynku mogą zawierać transakcje 1000 razy szybciej niż trwa mrugnięcie okiem (w tempie nawet 0,0004 sekundy). Superszybki handel pozwala na kupno i odsprzedaż tych samych papierów wartościowych w ułamku sekundy.
Dzięki temu duże biura maklerskie mogą szybciej od pozostałych inwestorów reagować choćby na komunikaty spółek. Przykładowo: duży bank publikuje dobre kwartalne wyniki finansowe i jasne jest, że w chwilę później jego kurs na giełdzie wystrzeli w górę. „Traderzy wysokich częstotliwości” (ang. high-frequency traders) z użyciem swoich programów natychmiast kupują wówczas akcje - jeszcze po niższym kursie, by w kilka chwil później automatycznie sprzedać je - już po wyższej cenie "niezaspokojonym" mniejszym inwestorom. Chodzi o setki zleceń w jednej chwili.
Połowa rynku
W takie systemy zaopatrzone są największe biura maklerskie i duże banki inwestycyjne. Według Bloomberga, na Wall Street jest 400 instytucji handlujących w ten sposób, a z danych NYSE Euronext w ten sposób realizowana jest połowa wszystkich zleceń.
Dzięki systemom „flash trading” obrót akcjami na amerykańskim parkiecie podwoił się od 2006 roku do 10,8 mld wymienionych akcji w zeszłym roku.
"Traderzy wysokich częstotliwości” utrzymują, że wszystko odbywa się zgodnie z prawem, ale eksperci podkreślają, że błyskawiczny handel zwiększa niepewność na rynku i sprawia, że drobni inwestorzy nie uzyskują dokładnych cen, po których kupują akcje.
U nas problemu nie ma
A jak sytuacja wygląda na polskim parkiecie? Łukasz Dajnowicz z Komisji Nadzoru Finansowego i Dariusz Marszałek z GPW uspokajają. W rozmowie z portalem "Pulsu Biznesu" zapewnili, że na naszym parkiecie wszystkie zlecenia traktowane są na równi i mają taki sam czas realizacji.
Źródło: Bloomberg, pb.pl