Dolar tanieje, od połowy br. jego cena spadła już blisko 20-proc. Ekonomiści przewidują zaś, że to jeszcze nie koniec. Co to oznacza? Tańsze zakupy za oceanem, ale i wzmocnienie importu aut z USA czy przemysłu turystycznego - czytamy w "Rzeczpospolitej".
Wczoraj dolar kosztował 2,81 zł, w połowie tego roku 3,45 zł. Znów opłaca się złożyć zamówienia na większe zakupy u znajomych wybierających się do USA lub szukać okazji w tamtejszych sklepach internetowych - ocenia "Rz".
Tańszy samochód
O większym zainteresowaniu klientów i większej liczbie transakcji mówią też firmy sprowadzające z USA samochody. – Kumulują się dwa zjawiska: z jednej strony niższe koszty importu, efekt mocniejszego złotego, z drugiej spadki cen używanych aut w samych Stanach – mówi "Rz" Krzysztof Jucewicz, właściciel firmy WISE Polska.
W dodatku tanieje paliwo: – Kurs amerykańskiej waluty wpływa teraz korzystnie na krajowy rynek paliw, bo łagodzi skutki zwyżek cen surowców na rynkach światowych – tłumaczy "Rz" Urszula Cieślak z analizującej rynek paliwowy firmy Reflex.
Wycieczka (jeszcze) nie
Za sezon letni rozliczają się teraz z kontrahentami biura podróży. - W przypadku hoteli kontraktowanych w dolarach rozliczenia będą korzystniejsze – mówi gazecie Jacek Dąbrowski, ekspert branży turystycznej, wiceprezes InfoServices. Na ceny wycieczek jednak słabszy dolar nie ma dużego wpływu. – Tu decyduje więcej czynników, jak wielkość popytu czy konkurencja na rynku – argumentuje prezes Oasis Tours Grzegorz Karolewski.
Słaby dolar jest też korzystny dla firm, które kupują za granicą większość surowców i towarów, a IV i I kwartał roku, to czas zwiększonych płatności.
Ekonomiści spodziewają się dalszego osłabienia dolara, być może nawet poza dotychczasowy rekordowy poziom z 2008 r. 1,6 dol. za euro.
Źródło: "Rzeczpospolita"
Źródło zdjęcia głównego: gm.wieck.com